Strony

czwartek, 4 lutego 2016

Naruto - smoczy pustelnik -17.

W końcu jest ten 17 rozdział. Miałem trochę problemów z jego napisaniem. Nie wiedziałem co dokłąanie w nim napisać, aby zapewnić ciąg do kolejnego rozdziału, ale mi się udało. Rozdział trochę nudny i przegadany, ale następne powinny być lepsze. Zapraszam do czytania i zostawienia jakiegoś koma pod nim.

 Rozdział 17.
Minato wszedł do domu i zamknął drzwi na klucz. Wszędzie panował mrok, jedynie z salonu wydobywało się światło telewizora. Poszedł ta i zobaczył śpiącą Mikase. Wyłączył telewizor, a jego żona ocknęła się. Hokage usiadł na kanapie obok czarnowłosej.
-Już wróciłeś? – spytała i zaczęła szukać wzrokiem zegarka. – Zrobię ci kolację.
-Nie. Nie trzeba. Suzuko jest u siebie?
-Tak, wbiegła do domu z płaczem i zamknęła się w swoim pokoju. Czy ona…
-Tak dowiedział się prawie wszystkiego. W dodatku na misji spotkali Naruto.
-Na…ruto – powtórzyła zszokowana kobieta.
-Tak. Pójdę do niej.
Minato powoli wszedł po schodach na piętro i podszedł do drzwi od pokoju córki. Zapukał lekko, ale nic się nie stało. Zapukał drugi raz i znowu nic mu nie odpowiedziało. W końcu nacisnął na klamkę, a drzwi otworzyły się pod jego naporem.
Pierwsze co poczuł to lekki przeciąg. Do jego głowy zaczęły przychodzić różne, złe myśli. Zaczął się rozglądać, ale nigdzie nie widział Suzuko. Łózko było pościelone, nic  nie było wywrócone, a i w szafie, która była otwarta, było wszystko tak jak powinno. Jego poszukiwaniom towarzyszył dźwięk szamotania firanki przez wiatr. W końcu Minato wyskoczył a dach, gdzie znalazł córkę.
Blondynka siedziała na czubku dachu skulona. Jej szloch dobijał Yondaime. Podszedł do niej i usiadł obok niej, ta od razu się do niego przytuliła.
-Przepraszam – powiedział cicho Namikaze. – Nie chciałem ci o tym wszystkim mówić, by byłaś jeszcze mała, a gdy urosłaś… nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
-No to powiedz mi teraz. Chcę znać prawdę.
-Więc o czym ci najpierw opowiedzieć?
-Może o Kyubim? – odparła pytaniem na pytanie.
-Nie jest to przyjemna historia. Zwłaszcza, że mówimy o demonie. Abyś się dowiedziała jak się w tobie znalazł, musisz się dowiedzieć co się działo dużo wcześniej. Przed tobą jinchuuriki Kyuubiego była moja pierwsza żona Kushina Uzumaki, matka Naruto.
-Skoro była poprzednią, to co było z Kyubim, gdy mama Naruto zmarła?
-Pewien czas przed jej śmiercią, Konoha weszła w posiadanie pewnego pojemnika. Był on od Wioski Chmury, my im za to daliśmy pewien zwój, miał to być pierwszy krok do pokoju. Na pierwszy rzut oka, wydawał się on by zwykłym dzbankiem, ale tak naprawdę może zapieczętować Biju. Właśnie w nim Kyuubi przeczekał te 5 lat, z nim się urodziłaś.
-Ale czemu właśnie ja?
-To wszystko przez Starszyznę. Wiem, że obarczył ecie wielkim ciężarem, ale nie miałem wyboru.
-Więc zgodziłeś się abym była bronią wioski?! – Suzuko zerwała się i odskoczyła od ojca. W jej oczach pojawiły się łzy, który zaczęły spływać po jej polikach.
-Nie. Nigdy nie będziesz bronią. Nie pozwolę na to.
-Akurat. Skoro uległeś starszyźnie raz, zrobisz to znowu. Nie chce cię znać!
Suzuko zeskoczył z dachu i zaczęła biec przed siebie. Gdy tylko zrobiła kilka kroków, drogę zagrodziła jej Mikasa. Rozłożyła ręce i złapała córkę w mocnym uścisku.
-Ciii, córeczko – kobieta zaczęła uspokajać blondynkę.
Siostra Naruto wtuliła twarz w rękaw bluzki matki i dalej zaczęła szlochać. Obok nich pojawił się Minato. Członkini klanu Uchiha dała mu tylko znak, że się zajmie resztą.
Blondyn skinął głową i przepuścił je do domu. Kobiety poszły do pokoju najmłodszej z rodziny Namikaze. Hokage udał się do swojego gabinetu w domu. Mimo późnej pory nie miał ochoty na sen. Usiadł w fotelu i uderzył głowa o blat biurka.
-Ale ze mnie idiota – powiedział do siebie. – Najpierw straciłem syna, a teraz córkę. Czemu wszystko psuję, jak zaczyna się układać?
Podniósł głowę i zaczął oglądać zdjęcia, które stały na jego biurku. Przedstawiały jego rodzinę, w różnych wiekach. Wziął jedną ramkę do rąk. Były w niej dwa zdjęcia, Przedstawiały Naruto i Suzuko w wieku pięciu lat.

----Naruto----
Wyszedłem z lasu i od razu zobaczyłem budynki wioski, do której zmierzałem. Po drodze rozglądałem się po rolnikach, którzy pracowali w polu. W pewnym momencie ktoś mi zaczął machać, więc również to uczyniłem.
Ruszyłem dalej w stronę wioski. Gdy tylko stanąłem przed bramą, zobaczyłem tłum ludzi. Kupcy, mieszkańcy, żołnierze Lorda Feudalnego, byli nawet shinobi. Idąc główną ulicą rozglądałem się za jakimś sklepem czy barem. Mieszkańcy wydawali się być bardzo pogodni. Chodzili od stoiska do stoiska i kupowali różne rzeczy. Kilka grupek kobiet o czymś dyskutowało, przekrzykując się ciągle, a dzieci biegały i bawiły się.   W końcu znalazłem bar, do którego wszedłem.
Rozejrzałem się w środku. Było tu kilku shinobi, którzy siedzieli przy jednym stoliku oraz ochroniarzy Daymio, którzy siedzieli przy drugim stoliku i pili Sake. Podszedłem do blatu baru i usiadłem na jednym z trzech wysokich krzesełek.
-Co podać? – podszedł do mnie kucharz, który wycierał ścierką szklankę.
Był starszym i nieco grubszym człowiekiem. Na sobie miał białą czapkę oraz biały fartuch z napisem „Bar u braci Satoko” Na jego twarzy było kilka zmarszczek oraz miał wąsy.  Postawił szklankę przede mną i nalał do niej wody.
-Może… niech będzie Sushi.
-Już podaję – odparł i zniknął za drzwiami.
Dosłownie kilka sekund później wyszedł z tych drzwi rozejrzał się i podszedł do mnie.
-Coś podać?
-Yyy – mruknąłem nie wiedząc co się teraz dzieje. – Ale pan już odbierał  ode mnie zamówienie.
-Najmocniej przepraszam, to był mój brat bliźniak. Prowadzimy razem ten bar i czasami nam się zdarzają takie właśnie wpadki?
-Po rachunki też tak panowie wychodzą? – zaśmiałem się, a po chwili i on się uśmiechnął.
-Nie, na płacenie ludzie są uczuleni, liczą każdy grosz.
Z kuchni wyszedł kucharz, który odbierał ode mnie zamówienie i postawił przede mną talerz z Sushi. Wyjąłem pałeczki z pojemnika z blatu i zacząłem jeść.
-Tak w ogóle to nazywam się Han Satoko – zaczął ten, który chciał przyjąć drugie zamówienie.
-Ja jestem Ukon Satoko.
-Naruto Namikaze Uzumaki – odparłem z uśmiechem.
-Więc co cię sprowadza do naszej wioski? – spytał Han.
-Słyszałem, że Lord Feudalny Kraju Ognia będzie tutaj miał pobór na swoich strażników – w barze zapanowała cisza, a shinobi Konohy i ochroniarze Daimyo zaczęli nam się przeglądać.
-I chcesz dołączyć?
-Nie, ale muszę się z nim widzieć. Mam ważną sprawę.
-Niestety wątpię, abyś mógł się zobaczyć z Lordem – powiedział Ukon. – To niemożliwe.
-Dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych – powiedziałem popijając wodę ze szklanki. – Wielu ludzi, którzy chcieli mnie zabić mi tak mówili.
-Jak to zabić?
-Jestem najemnikiem. – Ile płacę?
-Nic. Miło było porozmawiać.
-Jak to nic?
-Pobór do straży Lorda Feudalnego jest tylko w naszej wiosce, więc w tym okresie mamy niezłe zarobki, ale może…
-Do naszej wioski raz na miesiąc pojawia pewien człowiek, który żąda haraczu za tak zwaną ochronę przed bandytami, a tymi bandytami są jego ludzie.
-Daimyo nic z tym nie zrobi?
-Niestety. Mówiliśmy to jego ludziom, ale na tym się kończy.
-Gdzie go znajdę?
-Zawsze przychodzi z Kraju Fal. Jest niski, siwy, ma czarne okulary i ciągle chodzi w garniturze.
-Czyżby miał na imię Gato?
-Tak to on – powiedział Han.
-Nie żyje od kilku dni.
-Jak… jak to?
-Zlecenie, tyle mogę powiedzieć.
-Dziękujemy, nasza wioska, w końcu się od niego uwolni.                  
-Ja już musze iść. Do widzenia i dziękuje za posiłek.
Wyszedłem z baru i znowu znalazłem się na zatłoczonej ulicy. Tym razem zacząłem szukać jakiegoś hotelu. W między czasie nieco zwiedziłem wioskę. Gdy ujrzałem budynek, który szukałem od razu wszedłem do środka.
Na wprost drzwi było niewielkie biurko za którym siedział starszy mężczyzna. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę, kamizelkę i czerwony krawat.  Po bokach były korytarze do pokoi, po lewej stronie biurka były schody na górne piętra.
-Witam w naszym skromnym hotelu, w czym mogę pomóc?
-Poproszę pokój z dwoma łóżkami – spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale wyciągnął kluczyk i mi go dał. – Dziękuję.
-Na górę, drugie drzwi po prawo.
Skinąłem głową, ze rozumiem i ruszyłem po schodach na górę. Gdy wszedłem zobaczyłem długi korytarz z pokojami po bokach. Spojrzałem na numer drzwi na kluczyku i podszedłem do właściwych.
Pokój był niewielki, ale tak urządzany, że było tu wszystko co potrzeba i było trochę wolnego miejsca. Łóżka stały obok siebie oddzielone tylko dwoma szafkami nocnymi. W pokoju było jedno duże okno, a obok niego były drzwi do łazienki.  Były tu dwie szafy, dywan z niedźwiedzia polarnego, stolik i dwa krzesła.
Rzuciłem plecak na jedno łóżko, a na drugim pojawiła się Rei. Wyciągnąłem z kieszenie mały zwój. Otworzyłem go i odpieczętowałem z niego torbę z ciuchami.
-W końcu się czegoś nauczyłeś z pieczętowania – powiedziała próbując mi dogryźć.
-Tak, w przeciwieństwie do ciebie coś umiem.
Chyba ją to zabolało, bo prychnęła i odwróciła się do mnie plecami. Sięgnąłem z torby czyste ciuchy i poszedłem do łazienki, aby się odświeżyć. Po paru minutach wyszedłem w ciemnych spodniach z dodatkowymi kieszeniami przy kolanach i białej koszulce z czarnymi napisami.  Gdy wszedłem do pokoju Rei zakładała swój żółty kapelusz.
-Chyba lubisz żółty.
-Żebyś wiedział. Idziemy?
-Yhym. Ale chyba nie chcesz wyjść razem ze mną?
-Niby czemu?
-Przecież sam wchodziłem do hotelu, a wyjdziemy razem.
-Rany, ale ty masz problemy – powiedziała i zniknęła.
Wyszedłem z hotelu, a Rei od razu się pojawiła. Szliśmy powoli zwiedzając wioskę. Mieszkańcy, którzy nas widzieli, uciszali się, albo zaczęli szeptać.
-Ciekawe czemu tak szepczą – powiedziała Rei, tak cicho, aby tylko ja to usłyszał.
-Bo jesteśmy nowi, a dla nich zapewne wyglądamy jak para.
-Chciałbyś…
-To się ich spytaj.
Nagle zostaliśmy okrążeni przez dziesięciu strażników Lorda Feudalnego. Każdy z nich trzymał miecz, skierowany w nas. Zaskoczyło mnie to, tak samo jak Rei. Dwóch strażników zrobiło krok w bok, przepuszczając kogoś do środka.
-Jestem kapitanem Straży Daimyo. Nazywam się Hisaki Kiroto. Proszę za mną.
-Można wiedzieć po co? – spytała Rei, ale Hisaki tylko się uśmiechnął i odwrócił się do nas plecami.
Niemieliśmy innego wyboru. Musieliśmy iść za nim. Po kilku minutach doszliśmy do sporego budynku. Był wykończony marmurem i drewnianymi elementami. Przeszliśmy przez bramę i weszliśmy do środka, a strażnicy zostali na zewnątrz.
Kiroto przeprowadził nas przez długi korytarz i wpuścił do dużej Sali, gdzie mieścił się długi drewniany stół. Przy nim na samym końcu siedział Lord Feudalny. Miał na sobie fioletowo-białe szaty z licznymi ozdobami, twarz ukrywał za białym wachlarzem.  Daimyo wydawał się na jakieś dwadzieścia pięć lat. Nie był zbyt chudy, ani gruby.
-Daimyo-sama, przyprowadziłem mężczyznę, o którym poinformowała nas grupa, która odpoczywała w barze – powiedział nasz przewodnik nisko się kłaniając.
-Dziękuję, możesz odejść.
-Ale…
-Zostaw nas samych.
-Tak jest!
Hiroto opuścił salę, zamykając za sobą drzwi. Lord przez chwilę patrzył się na mnie, a potem spojrzał na Rei, która stała trochę za mną.  W końcu wstał ze swojego miejsca, schował wachlarz do rękawa i podszedł do nas.
-Słyszałem, że chcesz mnie widzieć.
-Tak, Daimyo-sama – odparłem kłaniając się. – Nazywam się…
-Wiem jak się nazywasz, wiem wszystko, Naruto Namikaze Uzumaki. Jesteś najemnikiem, który zabił Gato. Zapewne chcesz jakiegoś zadania, za które dostaniesz sporą wypłatę.
-Właśnie po to  tu jestem.
-Dostaniesz ją. Jeśli je wykonasz obsypie cię złotem, ale jeśli ci się nie uda zostaniesz stracony – po tym zdaniu, aż przełknąłem ślinę.
-Wykonam je.
-Dobrze. Powiem ci o co chodzi, a Hiroto da ci potrzeby sprzęt oraz szczegóły misji. Moja żona i córka zostały porwane. Nastąpiło to tydzień temu, gdy podróżowały do kuzynki w Kraju Wiatru.
-Odnajdę je.
-Mam taką nadzieję, Hiroto!
Opuściliśmy tą salę i ruszyliśmy znowu za naszym przewodnikiem. Poprowadził nas przez liczne korytarze, a następnie schodami do podziemia. Trafiliśmy do jakiegoś magazynu.
-Bierzcie wszystko co wam potrzebne.
Zacząłem chodzić między regałami, na których było mnóstwo broni. Wziąłem kilka paczek shurikneów i kunai, kilka metrów stalowej linki, zapas wybuchowych notek, narzędzia do ostrzenia miecza oraz specjalne ostrza, które reagują na chakrę. Wróciłem do Hiroto, który trzymał w rękach jakąś teczkę.
-Do napadu doszło jeszcze w Kraju Ognia, kilka kilometrów od granicy. Cała karawana została zamordowana, nie znaleziono tylko ciał żony i córki Daimyo. Napastnicy okradli żołnierzy z broni i zbroi.
-Jakieś podejrzenia?
-Niestety nie. Nie wiemy nawet skąd wiedzieli, którędy podróżowali.
-Będzie ciężko, ale jeśli złapię jakiś trop.
-Nie daleko miejsca napadu jest małą wioska. Dosłownie to 10 budynków i liczne pola, na których rosną uprawy rolne. Popytaj tych rolników.

-Zajmę się tym.

12 komentarzy:

  1. Hejka!!! Przyznam racje rozdział przegadany i nie było zbyt wiele akcji, ale to miła odmiana. Akcji też nie może być za dużo ^^. Ogólnie rozdział spoko. Jestem ciekawa ponownego spotkania Naruto z Suzuko. I z kim będzie Naru?! O to jest pytanie xd. No to wszystko co chciałam napisać. Pozdrawiam i mnóstwo weny życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie rozdzialik to ze jest malo akcji to nic wazne ze jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział spoko jak zawsze. nie co inny ale to dobrze, jakąś odmianą. Czekam na next! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nyhyhyyy... Naruto wkracza do akcji! Bardzo podoba mi się ten rozdział. Ani trochę nie szkoda mi Minto. Ja zua xD
    Pozdrawiam i życzę weny, bo u ciebie jest jej chyba więcej niż u mnie ;D
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział spoko jest nie może być cały czas akcja takie rozdziały też są potrzebne ciekawi mnie kto porwał rodzinę Daimyiego mam pewne podważenia
    1 zrobił to oroczimaru (zapomniałem jak się pisze jego imię)
    2 zrobił to danzo chociaż i niego nie widzę wyra-
    Źnego powodu
    3 albo zrobili to akatsuki

    OdpowiedzUsuń
  6. Minato tak jesteś idiotą XDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, Minato Minato.. Co z ciebie wyrosło? Gdzie podział się ten Żółty Błysk, którego znamy i kochamy..?

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka fajna. Co do z kim będzie Naruto, mam nadzieję że z Rei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię ponieważ Rei jest smokiem i jest zapieczętowana w Naruto. Moim zdaniem to będzie jakaś nieznana nam osoba która zostanie wprowadzona do akcji nagle i niespodziewanie i Naruto się w niej zakocha

      Usuń
  9. Kiedy można się spodziewać nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety nie wiem. Mam już połowę rozdziału, ale nie mam czasu, aby go dokończyć. Postaram się go wstawić do poniedziałku, ale niczego nie obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    świetnie, no i ujawnił się swoim pełnym nazwiskiem, a ciekawi mnie teraz bardzo czy Minato ponowi teraz próby poszukiwawcze, no i dostał zadanie od samego Daiymo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń