Naruto - smoczy pustelnik - 41.
Siedział na polanie i medytował. Jego włosy zasłaniały mu twarz. Jego oddech był spokojny. Wyglądał jakby spał na siedząco. Był przed czasem. Do walki miał jeszcze cały dzień.
Żaden trening by mu już nie pomógł. Mógł jedynie odpoczywać i zbierać chakre.
Zdążył już zapoznać się z otaczającym go terenem. Była to wielka równina o średnicy kilku kilometrów. Było na niej kilka większych pagórków i małe jezioro z rzeczką. Całość była otoczona lasami.
Był daleko od jakiejkolwiek cywilizacji. Do najbliższej wioski miał 4 dni drogi szybkim tempem, więc nikt postronny nie mógł ucierpieć w ich walce na śmierć i życie.
Wiatr poruszał lekko jego spiczastymi blond włosami. Mimo to na jego twarzy było skupienie i dalej trwał w tej samej pozycji.
Gdy słońce było w zenicie wyczuł kogoś. Otworzył oczy ukazując swoje błękitne oczy. Chwilę później dwadzieścia metrów przed nim pojawił się mężczyzna z jasnymi włosami, oczami demona i wielkim mieczem na plecach.
-Witaj Naruto - powiedział przybyły.
-Cześć Dragor - odparł dalej siedząc. -Dalej chcesz walczyć?
-Jeśli chcecie możecie się od razu poddać - powiedział sięgając po swój miecz.
-Wiesz, że tak nie będzie i wiesz, że zginie tu tylko jedna osoba.
Naruto podniósł się i stanął naprzeciw swojemu przeciwnikowi. Ich spojrzenia spotkały się, a na twarzy Dragora pojawił się kpiący uśmiech.
-A gdzie jest moja ukochana siostra? - zapytał Dragor lekko dziwiąc Uzumakiego.
-”Jesteście rodzeństwem?” - zapytał w myślach Naruto.
W tym czasie obok Namikaze w płomieniach pojawiła rudowłosa dwudziestolatka. Była w zbroi i mieczem na plecach. Z jej miny można było wywnioskować, że nie jest zadowolona.
-Tak. Jesteśmy rodzeństwem - powiedziała do Uzumakiego.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? - w głosie blondyna było słychać pretensje.
-Nie było takiej potrzeby.
-Co?! - warknął zły Naruto.
-Naruto - zaczęła zwracając swój wzrok na jego oczach - nie musiałeś tego wiedzieć. To by ci tylko przeszkadzało.
-Ciekawe czego jeszcze ci nie powiedziała - powiedział Dragor, chcąc jeszcze bardziej rozzłościć Uzumakiego. -Może tego, że aby mnie zabić będzie musiała poświęcić siebie.
-Nigdy na to nie pozwolę! - krzyknął Naruto wyciągając lewą rękę w bok zasłaniając nią Rei.
-Więc się przekonajmy! - krzyknął Dragor i ruszył biegiem do ataku.
Pojawił się nad Naruto, a jego miecz już leciał w kierunku blondwłosej głowy. Niebieskooki zrobił mały krok, aby tylko uniknąć ostrza i uderzył pięścią w twarz wroga. Następnie poprawił kopnięciem.
Naruto przywołał swój miecz. Chwycił mocno rękojeść obiema rękami i sam ruszył do ataku. Na ziemię leciało mnóstwo iskier. Żaden nie mógł przechylić szaly zwycięstwa na swoja stronę. Ich umiejętności walki bronią były na tym samym poziomie.
Nagle do walki włączyła się Rei. Dragor zablokował jej miecz swoim trzymając go płasko nad głową. To dało okazję Uzumakiego. Wykonał pchnięcie, ale zrobił tylko mała rysę na poliku Dragora.
Odepchnął Rei i zamachnął się mieczem na Namikaze. Naruto zablokował atak. Zderzenie spowodowało mały podmuch powietrza. Przy następnym było to samo.
Po chwili siłowania się Naruto przekręcił swój miecz, aby ostrze Dragora ześlizgnęło się i wbił w ziemię. Rei pojawiła się za plecami brata i zrobiła mu płytkie cięcie, rozdzierając przy tym ubrania Dragora.
Naruto postanowił wykorzystać sytuację. Szybko odwołał miecz i złożył kilka pieczęci.
-Katon:Ognista Kula!
Z tak małej odległości Dragor od razu został pochłonięty przez ogień.
-Katon:Ognista Fala!
Rei użyła swojego jutsu. W wyniku uderzenia drugiego jutsu, nastąpiła silną eksplozja. Naruto z Rei odskoczyli trochę do tyłu.
Ogień zgasł, a oni mogli ujrzeć Dragora. Jego ubranie było trochę zwęglone, a on sam oddychał trochę szybciej.
-Widzę, że od razu chcecie iść na ostro - powiedział Dragor.
Jego skóra została pokryta łuskami, włosy stały się bardziej nastroszone, a paznokcie stały się szponami. Wokół niego gromadziła się mroczna chakra, która ulatywała z niego.
-Katon:Ognisty Ryk!
Potężny strumień czarnego ognia pomknął na Naruto i Rei. Ogień palił wszystko po drodze, ryjąc również rów w ziemi.
Blondyn i rudowłosa uskoczyli przed ogniem, który poleciał gdzieś w las.
-”Muszę iść na całość” - pomyślał Naruto i sięgnął po moc od swojej smoczycy.
Jego wygląd był podobny do Dragora. Z jego gardła rozniósł się potężny ryk niczym u wielkiej bestii.
-Katon:Kula Śmierci Smoka!
Naruto stworzył nad głową kulę ognia o średnicy jakiś trzech metrów. Wyskoczył wysoko w powietrze nad Dragora i rzucił nią w niego. Całą polaną zatrzęsło, a płomienie dotarły, aż do drzew. Huk wybuchu był słyszalny z daleka.
Uzumaki wylądował na ziemi i zaczął wpatrywać się w miejsce gdzie stał jego przeciwnik.
Ich walka rozpętała się na dobre. Było widać tylko pomarańczowe i czarne smugi, które non stop się zderzały. Z każdego zderzenia rozchodziła się fala uderzeniowa. Walczyli tak już dłuższy czas.
W końcu przystanęli na chwilę. Obaj ciężko oddychali, byli poobijani, a ich ubrania były zniszczone.
Nagle znikąd przed pojawił się Dragor z ognistą kulą w prawej dłoni. Jutsu już miało trafić blodnyna w brzuch, ale pojawiła się Rei, która obaliła Naruto na ziemię. Atak trafił ją w klatkę piersiową, poważnie przy tym raniąc.
Rudowłosa przekręciła się na ziemi kilka razy. Z jej ust płynęła krew, a na klatce miała dziurę i zwęgloną skórę.
Dragor pojawił się nad nią z swoim mieczem. Tym razem Naruto pojawił się nad przyjaciółką. Złapał ostrze nad głową łącząc dłonie.
Dragor lekko się zdziwił, że komuś udało się zatrzymać jego miecz. Jeszcze bardziej się zdziwił, gdy blondyn złamał jego miecz na pół.
Naruto złapał złamaną część miecz i rzucił nią w brzuch przeciwnika.
Ostrze wbiło się na kilka centymetrów. Na ziemię od razu trysnęła krew. Dragor odskoczył na kilkanaście metrów i wyciągnął broń z brzucha.
-Jak? Dzięki twojej odporności na ogień nie powinnaś mieć oparzeń - powiedział Naruto dobiegając do Rei.
-To jest kolejna rzecz, której ci nie powiedziała przez która ja działam sam - powiedział Dragor.
-O co mu znowu chodzi?
-Gdy ktoś z nas się zakocha jego moce słabną - wyjaśniła Rei.
Oczy Naruto lekko się rozszerzyły, a na twarzy był szok.
-Nigdy bym nie pomyślał, że moja siostra zakocha się w swoim pojemniku - śmiech brata rudej rozszedł się po całej polanie.
-Rei czy ty? - spytał Uzumaki patrząc już swoimi błękitnymi oczami w oczy przyjaciółki.
-Tak Naruto. Kocham Cię - powiedziała i pocałowała chłopaka.
Ich chwila trwała krótko bo kobieta zaczęła kaszleć krwią.
-Już długo nie pociągnie. Ma zniszczone płuca - powiedział Dragor.
W blondynie od razu zaczęła wrzeć krew. Podniósł się i stanął przed Rei w kierunku Dragora.
-Zabije Cię! - krzyknął, a z jego ciała buchnęła chakra.
Jego części ciała zamieniły w ciało smoka. Ręce, nogi i tors był niczym jak u smoka. Na plecach wyrosły mu skrzydła. Całe ciało było w pomarańczowych łuskach. Twarz Dragora wyrażała szok.
-Nie możliwe - powiedział cicho.
Brat Rei chcąc żyć również musiał użyć tej formy.
Znowu się zderzyli choć tym razem Namikaze był wyraźnie silniejszy. Już po kilku minutach było widać, że Dragor ma kilka ran.
-Katon:Oko Smoka!
Uzumaki uderzył swoją pomysłową techniką w tors Dragora. Blondyn nie oszczędzał chakry na jutsu.
Wybuch był wyczuwalny nawet w Konosze. A płomienie i fala uderzeniowa całkowicie zmieniła otoczenie. Ziemia stała się czarne, a drzewa zostały całkowicie spalone.
Naruto upadł na ziemię uderzając plecami o podłoże. Nie miał siły na nic. Jego wygląd zaczął wracać do normalności.
Jego pewność wygranej przerwał głośny ryk. Dragor w chwili wybuchu całkowicie przyjął formę smoka. Leciał w jego kierunku, aby go dobić.
Gdy był blisko Naruto z Dragorem zderzyła się Rei również w smoczej formie.
-”Naruto to jedyna szansa na zabicie go. Proszę wybacz mi. Kocham cię!” - usłyszał w swojej głowie.
-Rei nie! - krzyknął zrywając się z ziemi.
Dwa smoki leciały wysoko w górę. Ich paszcze były skierowane do siebie. Między nimi tworzyła się kula z pomarańczowych i czarnych płomieni.
Wysoko w powietrzu nastąpiła eksplozją. Dwukolorowe płomienie stworzyły wielką kulę, która pochłonęła rodzeństwo.
-Rei! - krzyknął Naruto, upadając na kolana.
Czuł, że Rei nie żyje. Czuł to w sobie, w dodatku jego pieczęć zaczęła lśnić jasnym światłem. Z jego błękitnych oczu potokiem leciały łzy.
Ognie na niebie zgasły. Jego oczom ukazały się postury smoków, które lśniły jasnym światłem. Ich ciała zaczęły zamieniać się w pył.
-”Kocham Cię Naruto” - usłyszał jeszcze w głowie głos Rei, w którym było dużo uczuć do niego.
-Ja też Cię Kocham! - krzyknął na cały głos.
Po długiej walce został sam. Z dala od domu i całkiem opadnięty z sił. Obraz zaczął mu się rozmywać. Upadł na kolana, a następnie uderzył twarzą w podłoże.