Naruto - Smoczy pustelnik -38.
Spokojny wieczór i zachodzące słońce nad wioską Liścia. Szczęśliwi mieszkańcy tej wioski mile spędzali czas na ulicach bądź w swoich domach.
Nagły głośny huk i tumany dymu z kurzem pędzące ku górze tuż obok muru wioski przerwały sielankowy spokój.
Hokage widząc i słysząc to w swoim gabinecie od razu wysłał tam jednego ze swoich najlepszych joninów.
W tym samym czasie na jednej z głównych ulic ze sklepu odzieżowego wyszły dwie dziewczyny. Jedna na oko dwudziestoletnia o pięknych, długich rudych włosach i oczach jak u demona. Ubrana w żółtą sukienkę i w tym samym kolorze kapelusz. Druga blondynka o czarnych oczach na oko pięć lat młodsza od swojej towarzyszki. Na sobie miała czarne getry i dresową czarno-niebieską bluzę.
Obie w dłoniach trzymały mnóstwo toreb z zakupami.
-Czyżby to on… - zaczęła blondynka na co otrzymała potwierdzenie skinieniem głowy.
-Musiał ciężko trenować przez cały dzień.
-Pewnie zaraz zjawią się tam jonini wysłani przez tatę.
-Lepiej tam chodźmy.
Dziewczyny ruszyły biegiem skacząc po dachach.
-----Kilkanaście minut wcześniej-----
Na polanie tuż przy murze Konohy trenował mężczyzna. Jego blondwłosy były brudne i posklejane od potu. Był tylko w spodenkach. Reszta ubrania leżała obok drzewa.
Jego dłonie były poparzone od długiego używania chakry.
Polana, na której trenował była pełną kraterów o różnej średnicy. Od metra do nawet pięciu metrów. Drzewa również były uszkodzone jak ziemia.
Naruto skupił się znowu i zaczął tworzyć niebieską sferę.
-”Przerosnę go!” - krzyknął do siebie w myślach. -”Zrobię potężniejszego Rasengana. Więcej, więcej! - krzyczał widząc jak niebieska kula jest coraz większa.
Mężczyzna postawił sobie cel. Chciał być silniejszy od swojego ojca. A przerosnąć sławnego Yondaime Hokage nie będzie łatwo.
-Udało się! - krzyknął szczęśliwy. -Odama Rasengan!
Wirująca kula była kilka razy większa od normalnego Rasengana. Podobnie było z prędkością wirowania. Z samego wyglądu można było wywnioskować jak potężne jest to jutsu.
Naruto uderzył w największe drzewo w swoim zasięgu. Sfera zaczęła wwiercać się w drzewo po czym nastąpiła silna eksplozja.
Kawałki drzewa zostały porozrzucane po polanie, a w powietrze wbił się dym i kurz. Po drzewie zostało tylko wysadzone podłoże. Cała polana została wysadzona, było to jedno gruzowisko.
Naruto był zadowolony z dzisiejszego dnia. W ciągu jednego dnia opanował Rasengana. Chociaż gdyby nie klony nie udałoby, mu się to. Uzumaki zszedł z zniszczonej polany i położył się na nietkniętej części.
Teraz dopiero zauważył, że słońce powoli zachodzi. Cały dzień treningu wyczerpał go. Już powoli zasypiał, gdy głośne chrząknięcie zmusiło go do otwarcia oczu.
-Cześć Kakashi - powiedział Naruto widząc senseia siostry.
-Cześć Naruto. Nic ci nie jest? - spytał patrząc na polanę. - To ty spowodowałeś ten wybuch?
-Tak. Trenowałem Rasengana.
-Rozumiem.
-Znalazłem sposób, aby był silniejszy - na to zdanie oko Hatake rozszerzyło się.
-Chcesz powiedzieć, że opanowałeś i ulepszyłeś Rasengana w jeden dzień?
-Bez klonów by to się nie udało, ale tak - odparł i podniósł się z ziemi.
Blondyn wyprostował prawą rękę i zaczął skupiać chakre. Na jego dłoni pojawiła się strasznie szybko wirująca duża kula
-”Zwiększył prędkość wirowania, zwiększył rozmiar i użył więcej chakry bardziej ja kompresując” - pomyślał siwowłosy joni. -Widać, że jest potężniejsze od normalnego Rasengana.
-Ariga… - zaczął Uzumaki, ale przerwał tracąc przytomność.
-Naruto! - damski głos rozniósł się po planie.
Nim Kakashi zareagował obok leżącego młodego Namikaze klęczała jego siostra. Suzuko szturchnęła go i próbowała go ocucić.
-Spokojnie, on tylko śpi. Przemęczył się zbyt długim używaniem chakry - wyjaśniła Rei podchodząc do nich.
-Kiedyś już tak było? - spytał Hatake.
-Wiele razy. Rano będzie jak nowy. Trenuje do upadłego.
-Czemu?
-Ma sporo powodów jak on to mówi. Nigdy nie powiedział dokładnie.
-Zaniosę go do domu - powiedział Hatake i podniósł nieprzytomnego blondyna.
Cała trójka wraz z nieprzytomnym Naruto udali się do mieszkania, w którym mieszkał ów Uzumaki.
Następnego dnia Suzuko z samego rana dobijała się do drzwi domu brata. Po kilku minutach i krzykach jego sąsiadów drzwi otworzyła jej Rei.
-Ohayo! - powiedziała prawie krzykiem młoda Namikaze.
-Ohayo - odparła jej przyjaciółka.
-Jak tam braciszek? - spytała wpadając do salonu jak do swojego.
Po części tak było, dziewczyna czuła się tu jak u siebie.
-Kto się tak dobija z rana?! - męski krzyk doszedł ich ze schodów.
Naruto schodził z piętra z niezadowoloną miną. Ubrany w czarne spodenki z wieloma kieszeniami i jasny podkoszulek. Włosy sterczały we wszystkie strony jak u ojca jego i Suzuko.
-O! Cześć Suzuko - powiedział widząc siostrę.
-Cześć Naruto. Jak się czujesz po treningu?
-Świetnie. Zaraz idę na pole treningowe.
-Co?
-Muszę jeszcze dopracować Rasengana.
-Wczoraj zemdlałeś z wycieńczenia.
-Daruj sobie Suzuko - wtrąciła rudowłosa. -Tego idioty nie przekonasz.
Obie dziewczyny wybuchły śmiechem, a blondyn zrobił naburmuszoną minę i poszedł do kuchni.
Gdy Uzumaki miał już wychodzić na pole treningowe do jego drzwi ktoś zapukał. Otworzył je i zobaczył członka Anbu.
-Naruto Namikaze wraz Suzuko Namikaze macie wstawić się u Hokage.
Niespodziewany gość zniknął w chmurce siwego dymu, a Naruto zamknął drzwi.
-Ciekawe co chce od nas tata - powiedziała członkini Teamu 7.
-Nie macie żadnej misji? - zapytała Rei.
-Nic mi nie wiadomo.
-Więc chodźmy - powiedział głośno blondyn.
Po kilku minutach byli na głównej ulicy prowadzącej prosto do siedziby Hokage. Spora część mieszkańców oglądała się za potomstwem ich Yondaime oraz rudowłosej towarzyszki.
Szybko dotarli do gabinetu Przywódcy wioski.
Przywitał ich widok zmartwionej miny Minato.
-Dobrze, że już jesteście - powiedział uśmiechając się ukrywając zdenerwowanie.
-Coś się stało? - spytał Naruto.
-Tak jak Ci mówiłem chcę wam przekazać Hirashin.
Naruto wpatrywał się w oczy Yondaime. Doskonale wiedział, że jest coś nie tak. Ale nic nie mówioł.
-Aczkolwiek Suzuko nie pogniewasz się jak najpierw pomogę Naruto. Chciałbym, aby jeszcze dzisiaj ruszył na misję.
-Hai Oto-san - zgodziła się młoda Namikaze.
Przeczucie Naruto cały czas mu podpowiadało, że stało się coś złego. Przecież nie było żadnej misji, która byłaby “ciekawa” dla niego.
-Więc może przyjedziemy od razu do treningu - powiedział Minato wstając. -Suzuko Tobą zajmę się wieczorem.
-Hai. To ja już pójdę.
Zostali w trójkę w gabinecie.
-Co się stało? - zapytał pewnie Naruto, gdy drzwi się zamknęły.
-Itachi ma problem na misji. Miał przeszukać kryjówkę Orochimaru, ale ktoś go zaskoczył. Napisał, że ma taką samą moc jak ty - wyjaśnił Hokage.
Oczy Rei i Naruto rozszerzyły się w niedowierzaniu. Była tylko jedna osoba, która miała moc jak Naruto.
-Itachi wspomniał w liście o oczach demona i zarysie łusek na ciele. Nic więcej nie wiem - wyjaśnił Hokage.
-Gdzie jest ta kryjówka?
-Przy granicy z Krajem Wiatru.
-Więc wcześniej nic nie mówiłeś, bo myślałeś, że będę chciał iść z nim? - zapytał Naruto.
-Tak. Itachi chciał sam wykonać tą misję. To może szybko pokaże Ci Hirashin no jutsu.
Nim Uzumaki wraz z przyjaciółką powiedzieli już ich nie było w gabinecie. Pojawili się w jakiejś zbrojowni. Było tu mnóstwo broni białej, ale najwięcej było kunai o trzech ramionach. Część z nich miała jakąś pieczęć na rękojeści, a reszta nie.
-Do Hirashin no jutsu potrzebujesz specjalnej pieczęci. Najlepiej jest mieć ją na kunaiu, jest praktyczny w walce ale możesz też zostawiać znaki gdzie tylko chcesz.
-Czemu te kunaie nie mają pieczęci?
-Ponieważ nie potrzebuję ich aż tak dużo. To są zapasowe kunaie, które trzeba dokończyć.
-Wystarczy nałożyć na nie pieczęć? - spytała Rei.
-Hai. Połowa będzie dla ciebie, a reszta dla Suzuko.
-Jak mam to zrobić? - zapytał Naruto.
Przez godzinę Hokage tłumaczył zasady działania Hirashin oraz razem tworzyli odpowiednią pieczęć dla młodego Namikaze.
Gdy już miał gotową pieczęć pozostało uzbroić w nią kunaie. Dzięki kilkunastu klonom zajęło mu to raptem dziesięć minut.
-Weź tyle kunai ile potrzebujesz i ruszamy na pole treningowe.
Mężczyzna zapakował broń do kabury, a część zapieczętował w zwoju, aby mieć je pod ręka.
W Żółtym Błysku pojawili się w gabinecie Hokage.
-Wypróbuję to podczas podróży - powiedział Naruto. -Nie ma czasu na trening.
Minato nic nie mówił tylko skinął głową. Naruto wraz z Rei opuścili gabinet. Skacząc po dachach szybko dotarli do domu. Niebieskooki zabrał swój ekwipunek na misje i od razu ruszyli.
Szybko wybiegli z wioski nawet nie zatrzymując się przy bramie.
-Myślisz, że go spotkamy? - zapytał Naruto przerywając ciszę.
-Możliwe. Nie ma nikogo więcej o mocy jak twoja.
-Musimy się pospieszyć.
Naruto sięgnął po kunaia i chwilę patrzył się w niego. Następnie z całej siły rzucił go w niebo. Rei widząc to zniknęła pojawiając się w wnętrzu swojego nosiciela. Uzumaki zamknął oczy i próbował wyczuć kunaia. Po kilku sekundach zniknął w Pomarańczowym Błysku.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na nexta.
UsuńPS. Czy będzie może jakiś wątek miłosny. ??
CZekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo tak opanował i ulepszył rasengana, o tak każdy trening to destrukcja dla otoczenia i jeszcze poznał Hirashin...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia