Strony

sobota, 1 grudnia 2018

Naruto - smoczy pustelnik - 46.

Naruto - smoczy pustelnik - 46.

Dotyk czegoś na jego twarzy obudził go. Szybko się zerwał do siadu nie wiedząc gdzie jest. Pierwsze co zarejestrował jego mózg to rude włosy i czerwone oczy.

Nagły zryw Naruto wystraszył opiekującą się nim dziewczynę i ta uciekła nim Uzumaki zdążył się jej przyjrzeć.

-Rei? - zapytał sam siebie po czym odtrącił tą myśl.

Mężczyzna zaczął się rozglądać. Leżał na łóżku, które śmiało mogło robić za królewskie łoże. Rozejrzał się po pokoju. Szybko stwierdził, że jest za bogato wykonany, aby to był zwykły dom.

Oprócz wielkiego łoża było tu wszystko czego można była zapragnąć. Piękna szafa ze starego drewna. Na ścianach były wielkie obrazy przedstawiające różne osoby, miejsca czy wydarzenia.

Naruto wyszedł spod kołdry i zauważył, że jest w samych bokserkach i koszulce. Zaczął się rozglądać za swoimi ubraniami.

-Twoje ubrania nie nadawały się do użytku - powiedział ktoś wchodząc do pokoju.

Był to sensei drużyny jego siostry. Siwe włosy jak zwykle sterczały, a jedno oko było zasłonięte. Trzymał jakiś pakunek, który po chwili wylądował w rękach Uzumakiego.

-Co się stało?
-Zemdlałeś po walce - odparł krótko. - Pokonałeś całą armię?

Naruto pokiwał przecząco głową. Przez chwilę siedział w milczeniu.

-Zabiłem tylko kilku, a resztę wystraszyłem swoją chakra. Tylko jeden został i walczył. Prawdopodobnie ich przywódca.
-Dlatego Kyubi wyczuł twoją chakre z daleka. Kto to był?
-Nazywa się Yomi i wierzy w jakiegoś Moryo. Jest niebezpieczny. Chce wykorzystać ciało tej, którą niby wskrzesiła kapłanka dla tego Moryo.
-Rozumiem. Czemu mówisz niby? - zapytał Hatake z ciekawością.

Naruto skończył się ubierać i spojrzał na Kakashiego jak na idiotę.

-Może mi powiesz, że w to wierzysz? - parsknął Namikaze.
-O tobie też można powiedzieć, że zmartwychwstałeś.
-Kakashi - zaczął donośnie Naruto - nie myl pojęć. Ja nigdy nie umarłem.
-Jak tam chcesz. Ale nie możemy lekceważyć tego. Nie wiemy jaką moc posiada kapłanka. Choć na dwór.

Oboje wyszli z pokoju. Hatake prowadził Naruto przez korytarze. Wszystko było pięknie wykonane. Każdy najmniejszy detal był dokładnie zrobiony.

W końcu wyszli na dziedziniec. Naruto szybko się rozejrzał. Było tu trochę straży, która się kręciła. Oprócz ludzi trochę ozdobnych krzewów i rzeźb.  Uzumaki wszedł za Hatake na mur.

-Wszyscy jesteśmy ci wdzięczni. Gdyby zaatakowali zapewne zostalibyśmy pokonani. To tam walczyłeś - powiedział pokazując na wielki plac niczego.

Dosłownie w lesie był plac jedynie czarnej ziemi. Naruto lekko zaskoczony rozejrzał się dookoła. Od miejsca walki było kilka kilometrów, a czerń była doskonale widoczna.

-Braciszku!

Krzyk kogoś z dołu rozszedł się po całym dziedzińcu. Naruto odwrócił się i ujrzał Team 7. Podniósł do nich rękę i pomachał im. Po chwili Suzuko była przy nich.

-Jak się czujesz?
-Jeszczenie zregenerowałem całej chakry ale jest ok.
-To dobrze, bo dzisiaj wyruszamy.
-Gdzie?
-Do Konohy - powiedział siwowłosy jonin. - zabieramy Kapłankę i jej ludzi do wioski, gdzie będą bezpieczne. Dopóki trwa wojna to najlepsze rozwiązanie.
-Yomi na pewno wróci. Pewnie zebrał już z powrotem swoją armię.
-Dlatego zaraz wyruszamy.

Wszyscy zeszli na dół, gdzie czekał już gotowy powóz. Kapłanka czekała już w środku. Przez małe okienko Naruto dostrzegł twarz kobiety i kosmyk rudych włosów.

-Rei… - powiedział cicho doznając szoku.

W tym samym czasie twarz zniknęła i Naruto nie mógł się przyjrzeć. Znowu.

-Co? - powiedziała Suzuko.
-Nie nic - odparł cicho blondyn. -”To niemożliwe.”

Gdy tylko wszystko było gotowe opuścili Pałac. Naruto biegł jako pierwszy, a za nim jechał powóz otoczony przez Drużynę 7 i straż Kapłanki.

Przez kilka godzin podróży nic takiego się nie działo. Naruto nieświadomie przestał skupiać się na skanowaniu terenu, a zaczął myśleć o kobiecie, którą widział w powozie.

Na jakąś godzinę przed zmrokiem z lasu wystrzelił fioletowy promień uderzając w ziemię tuż przed powozem. Konie od razu się spłoszyły, a karoca wywróciła się na bok. Eksplozja od razu postawiła wszystkich do pionu.

Drużyna 7 rzuciła się na ratunek, a straż otoczyła ich po okręgu. Naruto stanął na czele i szukał wroga.

Po chwili zza drzew wyszedł Yomi. Pierwsze co rzuciło się blondynowi w oczy to rana, z której świeciło fioletowe światło. Jego skóra była mocno poparzona w kilku miejscach. Jego czarny płaszcz był spalony w połowie od dołu.

-Yomi! - warknął zły Naruto.

Uzumaki od razu rzucił się do ataku. Przez kilka minut atakowali się Taijutsu ale żaden nie wygrał tego starcia.

Mężczyźni zderzyli się rękoma. Yomi chciał odepchnąć Uzumakiego od siebie ale ten złapał go mocno za nadgarstek. Zwinnym ruchem założył mu dźwignię. Mocniej pociągnął i było tylko słychać gruchot kości.

Krzyk bólu mężczyzny rozszedł się po całej polanie. Każdy zwrócił uwagę na to, ale sam Naruto się tym nie przejął. Puścił jego rękę i kopnął go w twarz.

Czarnowłosy przeleciał kawałek w powietrzu i padł na ziemię.

Naruto wyprostował się łapiąc oddech. Uważnie obserwował każdy ruch przeciwnika.

Yomi w tym czasie powoli wstał podpierając się zdrową ręką. Mężczyzna ruszał ustami jakby z kimś rozmawiał.
Z ciała czarnowłosego znowu wystrzeliły paszcze smoków z fioletowej energii. Tym razem było ich dziesięć i każda była skierowana w stronę blondyna.

Niebieskooki lekko się zdziwił ilością głów. Przywołał swój miecz i przyjął pozycję obronną. Zamknął oczy i skupił się.

-Naruto! - krzyknęła Suzuko widząc jak jej brat nie reaguje na atak.

Dwie paszcze leciały w jego stronę. Gdy miały go przebić ten zniknął i pojawił się nad nimi w Błysku Światła. Jednym ruchem przeciął je i uskoczył przed kolejna.

W tym samym czasie Kapłanka wraz z towarzyszkami oglądały walkę. Były dobrze otoczone przez straże, a Team 7 był tuż obok nich.

Nagle oczy Kapłanki Shion zaczęły dziwnie się świecić i wirować. Pokazała się jej niedaleka przyszłość.

Wszystkie dziesięć paszczy celuje laserami w nią, a Naruto zasłania ich wszystkich. Wizja kończy się na potężnej eksplozji.

Kapłanka, aż upadła na kolana, a z jej oczu pociekły łzy. Rudowłosa kobieta w złotej sukience od razu do niej podbiegła.

-Shion-sama!
-Ja...ja widziałam przyszłość - powiedziała zaciekawiając wszystkich. -On zginie - dodała patrząc na Naruto.

Kobieta pomagająca Kapłance wstać również spojrzała na blondwłosego shinobi. W tej chwili niszczył kolejną głowę smoka tylko po to aby ta zaraz mogła się odnowić.

Dojrzała na jego twarzy zaciętość i determinacje. Dokładnie przyjrzała się twarzy Naruto. Takie coś widziała tylko u jednej osoby. Nagle przez jej głowę przeleciały różne wspomnienia.

Naruto odskoczył od wszystkich głów na w miarę bezpieczną odległość. Dyszał i posiadał już resztki chakry. Moryo w tym czasie szykował się do ponownego ataku.

Wszystkie głowy zaczęły tworzyć kule przed paszczami. Uzumaki zdziwiony, że atak nie jest skierowany w niego obejrzał się.

-Rei! - krzyknął szokując przy tym Team 7 i kapłankę.

Najbardziej zdziwiona była sama nawoływana.

-Re...i - powiedziała cicho rudowłosa. -Naruto! - krzyknęła gdy wszystko sobie przypomniała.

W tej chwili dziesięć laserów wystrzeliło. W Naruto wstąpiła nowa siła. Czuł jakby jakieś blokady puściły i cała jego moc wróciła. Czas dla niego jakby zwolnił. Teleportował się przed wszystkich i przyjął atak na siebie.

Nastąpiła wielka eksplozja tak jak przewidziała Kapłanka.




3 komentarze:

  1. No nie w takim momencie, co to Polsat czy co. Ale dobra, nareszcie powrót Rei oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    czyli naprawdę tą ożywioną osobą jest Rei, och raczej to nie zginął...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń