Jako, że strona shippuuden działa, skopiowałem z niej opowiadanie Naruto jako demon na komputer i zajmę się jego odnowieniem, gdy skończę to opowiadanie.
W dodatku założyłem nowego bloga na swoje oneshoty. Narazie będzie tam tylko Rodzina Naruto.
Link [Kliknij]
Link jest też w zakładce moje blogi.
Strony
▼
sobota, 30 stycznia 2016
środa, 27 stycznia 2016
Naruto - smoczy pustelnik -16
Rozdział 16.
Naruto odskoczył od przeciwnika, aby złapać oddech. Jego
ubranie było pocięte, a przez dziury było widać małe rany, z których sączyła
się krew. Po jego twarzy spływały krople potu, a oddech miał ciężki i szybki.
Udało mu się trochę odsunąć Zabuze od Suzuko, ale według
niego to nadal było za blisko na poważną walkę. Co do Zabuzy to jego stan był
podobny do blondyna. Białe bandaże na jego ciele zaczerwieniły się od krwi.
Most nadawał się do remontu. Wszędzie było pełno dziur i
wgnieceń, w których gromadziła się woda z technik Suitonu.
-Masz ponad przeciętne umiejętności – powiedział Zaubza
wyprostowując się i wbijając miecz w ziemię.
Naruto przeczuwając, że Zabuza użyje jakiegoś jutsu również
wbił miecz w ziemię. Spojrzał mu prosto w oczy.
-Ale jeden z nas musi zginąć. Suiton: Wodna Spirala.
Z jego ust wystrzeliła kręcąca się spirala z wody. Pędziła z
zawrotną prędkością, aby przebić Uzumakiego na wylot, ale chłopak w ostatniej
chwili uchylił się przed atakiem, łapiąc miecz i ruszył biegiem w kierunku
Zabuzy.
Wyciągnął miecz przed siebie, aby dźgnąć Momochiego.
Przeciwnik blondyna przyjął atak na lewą rękę dając ją sobie przebić. Zacisnął
dłoń na mieczu, aby Naruto nie mógł nic zrobić. Prawą ręką sięgnął po swój
tasak i podniósł go nad głowę. Naruto próbował wyrwać swoją broń, ale Zabuza
mocno zacisnął rękę.
Momochi był pewny, że przetnie Uzumakiego na pół, ale jego
miecz zatrzymał się na jego dłoniach, nie naruszając ich stanu. W jego oczach
pojawiło się niedowierzanie. Pierwszy raz mu się zdarzyło, ze ktoś zablokował
jego atak gołymi rękoma.
Na twarzy niebieskookiego pojawił się chytry uśmieszek, a po
chwili miecz Zabuzy pękł na pół. Naruto rzucił połówki miecza na bok. Podszedł
do Zabuzy i chwycił go za kark i podniósł go do góry. Wolną ręką wyrwał swój
miecz, zostawiając w jego dłoni dziurę.
-Kim… nie… czym… ty jes…teś? – wycharczał Zabuza patrząc w
błękitne oczy.
-Naruto Namikaze Uzumaki – odparł uśmiechając się.
Blondyn podrzucił lekko Zabuze i kopnął go w brzuch
odrzucając go do tyłu. Schował miecz do pochwy na plecach i ruszył kontynuować
walkę.
Gdy był blisko jego pięść zapłonęła. Uderzył go z całej siły
w szczękę, wyrzucając go w powietrze. Skoczył za nim i robiąc salto kopnął w
brzuch posyłając go w dół. Zabuza przebił się przez most i zaczął spadać do
rzeki.
Blondyn wylądował na moście, ale po sekundzie przeskoczył
przez barierkę. Wylądował na wodzie i zaczął się rozglądać za swoim
przeciwnikiem.
-Źle zrobiłeś zeskakując tutaj! Mogłeś mnie zabić, gdy
miałeś okazję. Teraz jesteś na zbiorniku
wody, co daje mi przewagę Suiton: Wodny Smok!
-Katon: Ognisty Promień!
Naruto przyłożył do siebie otwarte dłonie, stykając je
nadgarstkami. Wokół nich zaczęła krążyć spirala ognia, a przed jego dłońmi
pojawiła się czerwona kula. Po sekundzie z jego rąk wystrzelił ognisty promień,
który przebił się przez smoka i trafił Zabuzę.
W jego piersi była dziura o średnicy pięści. Mężczyzna upadł
twarzą do tafli wody i zaczął tonąć. Blondyn patrzył na to pustym wzrokiem. Na
wodzie pojawiła się spora, czerwona plama z krwi. Gdy martwe ciało zniknęło z
jego wzroku, ruszył ku brzegu.
Gdy wyczuł na sobie czyjś wzrok spojrzał w górę. Przez
barierkę wystawała głowa jego siostry. Wyglądała jakby chciała zeskoczyć na
dół, ale czyjaś dłoń na jej barku ją powstrzymała.
----Suzuko---
Mam brata. Brata, którego kompletnie nie znam, ale jego
wygląd musi to potwierdzać. Jest taki sam jak tata. Tylko czemu nikt mi nigdy o
tym nie powiedział. Gdy pokonał Zabuzę i zaczął iść w kierunku brzegu chciałam
zeskoczyć tam na dół i z nim porozmawiać, ale dłoń sensei mnie powstrzymała.
-To… to prawda? – spytałam patrząc oczy Kakashiemu.
Na jego twarzy pojawiła się niepewność, a wzrok padł na
ziemię.
-Tak. Masz brata.
-Więc czemu nikt nigdy mi o nim nie powiedział? – zaczęłam
czuć złość, na wszystkich dookoła.
-Twój ojciec… -przerwał na chwilę, ale mój wzrok zmusił go
do dalszego mówienia. – Zabronił komukolwiek o nim mówić, gdy uciekł z wioski.
-Nie wierzę. Tata nie zrobiłby czegoś takiego, na pewno by
go szukał.
-Szukał go. Wszyscy go szukali, ale zapadł się pod ziemię.
-Muszę z nim porozmawiać.
Miałam już ruszyć biegiem, ale sensei złapał mnie za
nadgarstek.
-Poczekaj, musimy najpierw wykonać misję.
-Wtedy on zniknie.
-Suzuko, nie możemy tego tak zostawić. Sasuke jest ranny i
nie wiemy co z Sakurą i panem Tazuną.
Niechętnie skinęłam mu głową, a on mnie puścił.
-Gdy wrócimy do wioski, muszę to wyjaśnić z tatą.
-Minato-sensei, na pewno będzie chciał się dowiedzieć o tym
co tu zaszło.
-Bracie – dodałam cicho patrząc w miejsce, gdzie go ostatni
raz widziałam.
Razem z senseiem zaczęliśmy szukać Sasuke. Gdy go
znaleźliśmy leżał nieprzytomny, oparty o barierkę. Wszystkie jego rany były
opatrzone, a pół jego ciała była owinięta w bandaż.
-Kto go opatrzył? – spytałam zdziwiona.
-Być może zawdzięcza życie twojemu bratu.
-Tak jak my wszyscy.
-Suzuko, muszę ci zadać ważne pytanie. Ta chakra…
-Należała do niego – odparłam cicho. – Od dawna o nim
wiedziałam. Wiem wszystko, nawet to jak się we mnie znalazł.
-Sk..skąd?
-Dobrałam się do akt, po tym on mi się ujawnił – odparłam
cicho i nie pewnie.
-Minato-sensei musi się o tym wszystkim dowiedzieć.
----Narracja trzecio osobowa----
Kilka dni później. Po walce na moście nie było śladu. Gdy
zagrożenie zniknęło na zawsze Tazuna wraz z pracownikami mogli bez żadnych
przeszkód naprawić most i uroczyście go otworzyć. Nawet pogoda była przychylna
do otwarcia nowego obiektu. Na niebie nie było żadnej chmurki, a gdzieby nie
spojrzał nie było śladu mgły. Taki widok był w tym kraju rzadki.
Wszyscy z Drużyny 7 wyszli z tej misji cało i zdrowo. Sasuke
uratowała szybka pomoc brata Suzuko, która znowu nie mogła przestać myśleć o
tym czego się dowiedziała. Jedynie Sakura zachowywała się tak jakby poprzednie
dni nie miały miejsca.
Kakashi na zewnątrz też nie dawał po sobie poznać, że te
ostatnie dni były dla niego ciężkie, ale bycie w Anbu hartuje charakter. W
środku dziękował Bogu, że Naruto się pojawił i ich uratował.
W tej chwili cała czwórka stała przed domkiem Tazuny. Na
twarzy gospodarz był wielki uśmiech, podobny był u jego rodziny.
-Dziękuję wam za wszystko. Gdyby nie wy zapewne stała by się
tragedia.
-Taka była nasza misja – odparł Kakashi. – Na szczęście mimo
komplikacji wszystko skończyło się dobrze.
-Teraz, gdy most istnieje, a Gato nie żyje, wioska będzie
mogła rozkwitnąć. W dodatku ludzie przeszukali wille Gato i znaleźli dużo
pieniędzy. Wystarczą na dobry start dla naszej osady.
-Powinniśmy już ruszać – powiedział Hatake.
Początek podróży trwał w kompletnej ciszy. Jedynie Sakura i Sasuke
co jakiś czas wymienili kilka zdań. Zawsze głośna Suzuko, skakała po drzewach w
kompletnym zamyśleniu. Kakashi natomiast ciągle się jej przyglądał.
-„Teraz, będzie szczególnie kontrolowana” – pomyślał w
pewnym momencie.
-Kakashi-sensei – zaczęła Suzuko.
-Tak? – odparł pytaniem, podnosząc jedną brew.
-Czy…znał sensei mojego brata, gdy był w wiosce?
Hatake przez dłuższą chwilę był cicho. Zastanawiał się co ma
powiedzieć.
-Tak – odparł zaciekawiając tym wszystkich swoim
podopiecznych. – Mały Naruto był bardzo podobny do swojej matki z charakteru,
ale pewnie jak zauważyłaś jego wygląd bardzo przypomina Minato.
Blondynka tylko skinęła głową i czekała na dalszą część
mowy.
-Wszędzie go było pełno, tak samo jak ciebie. W wieku
czterech lat był bardzo inteligentny. Sam zwiedzał wioskę, a gdy się gubił
pytał kogoś o drogę. Hokage często zlecał chuninom, a nawet joninom szukanie
go. W pewnym momencie coś popsuło, Naruto często był smutny i z nikim nie
chciał rozmawiać. W końcu uciekł.
-Ale jak pięciolatek mógł uciec z wioski? – spytał Sasuke.
Uchiha był ciekawy historii brata jego koleżanki. Rzadko
spotyka się coś takiego, zwłaszcza, że Naruto jest w wieku jego brata(Nie wiem
ile dokładnie Itachi ma lat, ale w opowiadaniu Naruto i on są w jednym wieku.
D.aut.)
-„Będę musiał popytać Itachiego czy go znał” – pomyślał
Sasuke i wrócił do słuchania Kakashiego.
-Nikt tego nie wie. Wszystko było jeszcze dziwniejsze,
ponieważ w tamtych czasach bramy były pilnowane przez odpowiedzialnych
strażników. W końcu przyjęto, że Naruto został porwany.
-Ciekawe czemu nam pomógł? – pomyślał głośno Uchiha.
-Myślę, że ze względu na Ciebie – powiedział do Suzuko. –
Gdy go spotkaliśmy wtedy w lesie, gdy zaczęliśmy walczyć, wypytywał o Ciebie.
Gdy tylko zobaczyli bramę wioski Suzuko znacznie
przyśpieszyła tempa, oddalając się od swojej drużyny.
-Suzuko! – krzyknął Hatake, ale ta się nie zatrzymała.
Dziewczyna przebiegła przez bramę szokując przy tym
strażników. Biegła w kierunku budynku administracyjnego.
W gabinecie Czwartego jak zwykle był Minato. Wypełniał
papiery jak co dzień i odkładał je we właściwe miejsca.
-Minato musimy porozmawiać.
Przez okno wskoczył Jiraya. Czwarty normalnie by się z tego
ucieszył, ale poważny ton jak i postawa sanina, oznaczało jedno. Będą kłopoty.
-Nie podoba mi się twoja powaga sensei. Zawsze, gdy taki
jesteś będą kłopoty.
-Bo mogą być. Gdy byłem w kraju Fal spotkałem… - jego wymowę
przerwało głośne otwarcie drzwi.
Do środka weszła Suzuko. Jej mina wyrażała gniew. Podeszła
powoli bliżej środka gabinetu i spojrzała w oczy ojca.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że mam brata? – spytała cicho
szokując przy tym Minato.
Czwarty zawsze był spokojny, a żeby go czymś zadziwić trzeba
było się natrudzić.
-C…co?
-To. Czemu mi nie powiedziałeś, że mam brata?
-Skąd ty to wiesz? – zapytał gdy się otrząsnął. W jego
oczach nadal był szok.
Gdy dziewczyna chciała odpowiedzieć w drzwiach gabinetu
pojawiła się reszta jej drużyny. Genini, gdy zobaczyli zaistniałą sytuację i
powagę na wszystkich twarzach, lekko się przerazili.
-Hokage-sama – powiedział Kakashi, na co otrzymał tylko
skinienie głową.
-Jiraya-sensei co chciałeś mi powiedzieć? – spytał sanina,
ignorując swoją córkę, na której twarzy pojawiła się wściekłość.
-Właściwie już to wiesz – odparł białowłosy. – Spotkałem
Naruto.
-Rozumiem.
-Odpowiesz w, końcu na moje pytanie? – spytała blondynka. –
Czemu nic o tym nie wiedziałam? Chyba mam jakieś prawo znać prawdę?
-Byłaś mała i nie zrozumiałabyś tego.
-Tak jakbym nie zrozumiała, że mam w sobie demona?! –
krzyknęła i wybiegła z płaczem z gabinetu.
-Sakura, Sasuke – powiedział cicho Hatake.- Idźcie odpocząć.
-Tak jest!
Genini nie mieli nawet zamiaru się stawiać. Skłonili się
lekko i wyszli zamykając drzwi za sobą. W gabinecie nastała cisza, która
została przerwana dźwiękiem uderzenia czegoś w biurko. Tym czymś okazała się
być głową Namikaze.
-Minato? – spytał delikatnie Jiraya.
-Znowu zawiodłem swoje dziecko – podniósł głowę i ukazał im
swoją twarz, po której spływały łzy. – Gdzie robię błędy? To przez to bycie
Hokage? Mało poświęcałem czasu dla Naruto i znowu zrobiłem ten błąd przy
Suzuko.
-Błąd przy Suzuko jeszcze możesz naprawić. Tak samo jak u
Naruto. Chociaż u niego będzie to trudniejsze.
-Kakashi zdaj raport z misji.
Hatake stanął na baczność i zaczął opowiadać wszystko ze
szczegółami. Od początku Minato się zainteresował, gdy dowiedział się o ich
spotkaniu w lesie.
-Już wtedy miałem pewne podejrzenia co do niego. Zaczął
wypytywać o Suzuko, w dodatku powiedział, że mieszkał w Konosze. Ma tu ojca, a
jego matka nie żyje.
-Co on tam robił? – spytał Minato.
-Został najemnikiem – odpowiedział Jiraya zamiast Hatake.
-Naje…mnikiem?
-Miał zlecenie zabić Gato i jego ludzi.
-I jak? Zrobił to?
-Tak. Trochę trudno to opisać, ale pobojowisko wskazuje na
potężne techniki Katon?
-Katon?
-Tak. Nie znalazłem żadnych śladów na jutsu innej natury.
-Ciekawe skąd on posiada Katon? – powiedział Sanin drapiąc
się po brodzie. – Kushina chyba miała Suiton, o ile dobrze pamiętam. Ups –
mruknął, gdy zdał sobie sprawę co powiedział.
O dziwo Minato nie popadł w zadumę, jak myślał Jiraya.
-Czy to wszystko?
-Nie – odparł Jiraya. – Gdy doszło do walki z Zabuza na
moście, gdyby nie on zginęlibyśmy. Uratował nas zabijając Zabuzę, a jego
wspólnika Haku zabiłem ja, gdy go zasłonił przed Chidori. Nie było mnie, gdy Suzuko
użyła mocy Lisa, ale nieźle poturbowała tego Haku.
-Jeszcze jedno – powiedział poważnie Żabi sanin, wtrącając się. – Naruto powiedział, że wkrótce po ciebie
przyjdzie. W dodatku podróżuje z nim jakaś dziewczyna. Jest bardzo silna,
rozdzieliła nas gdy zaczęliśmy walczyć.
-Walczyliście ze sobą? – spytał Hatake.
-Nie zdążyliśmy. Najpierw pokonaliśmy zbirów z Baru, a gdy
mieliśmy się zderzyć pojawiła się ona i wydarła się na niego, że nie wezwał jej
jak zaczęła się bójka.
-Mój syn ma do mnie taki żal, ze chce mnie zabić – powiedział
cicho do siebie Czwarty. – Możecie już iść. Musze porozmawiać z Suzuko.
środa, 20 stycznia 2016
Liebster Blog Award
Witam was wszystkich. Zostałem nominowany do Liebster Blog Award przez Kimiko Moon, za co serdecznie dziękuję.
Chyba każdy kto ma lub czyta jakiegoś bloga wie co to jest,więc od razu przejdę do rzeczy.
Chyba każdy kto ma lub czyta jakiegoś bloga wie co to jest,więc od razu przejdę do rzeczy.
1. Jaką książkę aktualnie czytasz?
-Właśnie zacząłem czytać Pana Tadeusza" w ramach lektury szkolnej. Chyba większość ludzi ją zna albo kojarzy, więc nie będę się rozpisywał.
2. Jakiej muzyki nie znosisz, dlaczego ?
-Nie znoszę muzyki Rock'owej, ponieważ, jakoś po prostu nie przypadłą mi do gustu.
3. Czy nadal oglądasz kreskówki?
-Czasami jak mój młodszy brat dorwie się do pilota.
4. Jakbyś mógł/mogła przenieść się w przeszłość, zmienił/a byś cokolwiek w swoim życiu?
-Dobre pytanie, nad którym musiałbym się lepiej zastanowić, ale napewno bym powiediał swojemu młodszemu ja, żeby wziął się troszeczkę do nauki.
5. Dlaczego prowadzisz bloga o takiej a nie innej tematyce (uzasadnij).
-Z Naruto spotkałem się we wczesnych latach życia. Potem na kilka lat odsunąłem go, a po tem znowu zacząłem go oglądać. Z blogami i różnymi opowiadaniami o nim zetknąłem się przypadkiem, na stronie Shippuuden, dużo wtedy czytałem, aż w końcu zacząłem pisac swoje opowiadanie.
6. Jakbyś mógł/mogła wybrać sobie samodzielnie imię, jakiekolwiek, jak by ono brzmiało?
-Moje imię brzmi Artur i podoba mi się. Raczej bym go nie zmieniał.
7. Jaka jest twoja ulubiona pora roku?
-Chyba lato i to nie tylko ze względu na wakacje. Lubię jak jest ciepło i jest jeszcze widno po 20, zawsze to trochę dłużej niż w zimę.
8. Jakbyś mógł/mogła się teleportować do jednego miejsca na ziemi, jakie byś wybrał/a ?
-Dość trudne pytanie. Lubię zwiedzać, a w dużej ilości krajów jest coś ciekawego, ale tym jednym miejscem chybaby były nasze polskie Tatry.
9. Utożsamiasz się z jednym ze swoich bohaterów z własnego opowiadania? ( uzasadnij odpowiedź )
-Nie, chyba nie, a bynajmniej tak mi sie wydaję.
10. Przenosisz się do innego świata. Możesz wybrać kim mógłbyś w nim zostać, shinobim, wampirem, wilkołakiem, demonem itd.
-Trudne pytanie. Ale bycie shinobim chyba najbardziej do mnie kręci.
11. Wolisz pić kawę czy herbatę ?
-Kawa rozpuszczalna z mlekiem.
A teraz osoby, które nominuję.
1. Riura Nee z naruto-the-kitsune-king.
2. Ecleette z opo-naruto-by-karou.
3. Dawidos z naruto-historia-pisana-od-nowa.
To tyle, a teraz czas na pytanka.
1. Twoja ulubiona rzecz, dla której zrobisz wszystko?
2. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
3.Ulubiony rodzaj filmu?
4. Twoje ulubione imię, to?
5. Masz jeden dzień do spędzenia ze swoją ulubioną postacią fikcyjną. Kto nią jest?
6. Czemu tematyką twoje bloga jest Naruto?
7.Coś godnego polecenia innym?
8.Jakie jest twoje ulubione jedzenie?
9.Czy w przyszłosci też msz zamiar zajmować się pisaniem własnych opowiadań o dowolnej tematyce?
10.Twój ulubiony moment z jakiegoś anime lub filmu.
11. Z autorem jakiego anime chciałabyś/ chciałbyś się spotkać?
wtorek, 19 stycznia 2016
Naruto - smoczy pustelnik - 15.
Rozdział 15.
---Naruto---
Obudziło mnie szturchanie w bok. Gdy otworzyłem oczy
zobaczyłem twarz Rei. Jak zobaczyła, że mam otwarte oczy wstała i zaczęła się
rozciągać. Spojrzałem w stronę wschodu, słońce jeszcze nie wstało w pełni.
Wstałem powoli, ziewając.
-Masz jakiś plan? – spytała Rei.
-Tak. Teleportujemy się pod bramę, rozwalimy ją i wpadniemy
do środka.
-Też mi plan – burknęła cicho.
-Jak ci się nie podoba, to na razie – powiedziałem i
zniknąłem w słupie ognia.
Pojawiłem się kilkanaście metrów od bramy do wilii Gato.
Przed nią stało 10 osób, na czele z tym grubasem z baru.
-No to zaczynamy – powiedziałem cicho di siebie, podpalając
dłoń.
-Przygotować się! – krzyknął, gdy mnie tylko zobaczył.
-Katon: Ognista Pięść!
Wyważyłem bramę, ciałem Tazuro, powalając przy tym innych.
Od razu zaczął wyć alarm, a na dachu pojawili się jego bandyci. Gdy miałem
ruszyć biegiem, cały dach zaczął płonąć. Ich krzyki milkły z każdą sekundą, w
której wpatrywałem się w ogień. Zacząłem biec w kierunku drzwi.
-„Coś za łatwo idzie” – pomyślałem, wyważając drzwi.
Gdy tylko wpadłem do środka, zobaczyłem porozklejane
wszędzie wybuchowe notki, które zaczęły się świecić.
-Cholera – mruknąłem do siebie, przed eksplozją.
----Narracja trzecio osobowa-----
Nastąpiła wielka eksplozja, którą idealnie było widać z
powstającego kawałek drogi od wioski, mostu. Gdy wszystko ucichło, po wilii
zostały tylko kupki gruzu, z których wystawały jakieś części ciała. W kilka
miejscach było widać jeszcze ogień.
Nagle z ziemi otworzyła się jakaś klapa. Po chwili wyszedł z
niej niski, łysawy mężczyzna w garniturze. Po nim zaczęli wychodzić inni faceci
uzbrojeni po zęby.
-I co dzieciaku! – krzyknął Gato, śmiejąc się.
Jego ludzie zawtórowali cichym śmiechem, ale gdy kawałki
ścian budynku wyleciały w powietrze wszyscy ucichli. Kawałki cegieł wylądowały
w różnych miejscach, po całej posiadłości. W miejscu, gdzie leżały kilka sekund
temu, był wir ognia. Miał wysokość około 3 metrów i strasznie szybko wirował,
podrywając kurz i kawałki gruzu w powietrze. W pewnym momencie rozprysnął się,
znikając. W jego miejscu stał Naruto. Wyglądał jakby nic się nie wydarzyło.
-Wychodzisz z wprawy – wszyscy odwrócili się w stronę
damskiego głosu.
Rei siedziała na obalonym słupie i piła sok z kartonika. Gdy
Gato i jego ludzie zastanawiali się kto to jest, Naruto był ciekawy skąd wzięła
sok.
-Zaskoczyli mnie – odparł blondyn.
-Zaskoczenie kluczem zwycięstwa.
-Skoro tak mówisz – stwierdził znikając wszystkim z oczu.
Gato odwrócił się wystraszony w stronę jęków. Jego ludzie
padali n ziemię jęcząc z bólu, a Naruto biegał od jednego do drugiego pokonując
ich samym Taijutsu.
-Doton: Trumna!
Naruto przeczuwając zagrożenie, podskoczył w górę. Zaledwie
sekundę później w miejscu gdzie stał pojawiły się dwie półkule, które się
połączyły i stworzyły małą kopułę, z której raczej trudno się wydostać. Blondyn
wylądował na niej i zaczął szukać tego, kto ją stworzył. Gdy odnalazł spalił go
za pomocą Ognistej Kuli, przy okazji pozbywając się kilku innych.
-Suiton: Wodny Smok!
-Raiton: Porażenie!
Jutsu połączyły się dając śmiercionośne jutsu. Wodny smok z
wyładowaniami elektrycznymi leciał prosto w niebieskookiego chłopaka. Naruto
odskoczył do tyłu, robiąc salto. Gdy tylko wylądował złożył kilka pieczęci.
-Katon: Ognisty Smok! – krzyknął wydmuchując dużą ilość
ognia, który uformował się w paszczę smoka.
W wyniku zderzenia dwóch jutsu powstało dużo pary. Z obłoku
nie wyleciał żaden smok, co znaczyło, że obie techniki się zniwelowały. W gdy
para zniknęła naprzeciw Naruto, stało dwóch identycznych facetów. Mieli siwe
włosy, który wstawały z fioletowych czapek. Na torsie nie mieli żadnego
ubrania, a na ich klatkach piersiowych były tatuaże w kształcie smoka. Obaj
mieli katany w rękach.
Opryszki Gato ruszyli do ataku. Naruto wyciągnął swój miecz
i sparował cios jednego. Drugi w tym
czasie wyskoczył w powietrze, aby zaatakować z góry, ale blondyn odskoczył do
tyłu. Niebieskooki głównie parował ataki swoich wrogów, którzy atakowali ze
wszystkich możliwych stron, a mimo to nie mogli zranić Naruto.
-Kim… kim on jest? – spytał w końcu jeden z nich ledwo
łapiąc oddech.
-To jakiś potwór – odparł drugi.
Ich temat rozmowy w tym czasie stał wyprostowany i czekał na
ich ruch. Nie miał żadnej rany, ani nawet zadyszki. Gdy oni nie ruszali się,
aby zaatakować, Naruto przeszedł do ofensywy.
Podbiegł do pierwszego i zamachnął się, by ściąć mu głowę,
ale zamiast głowy na ziemię spadło mnóstwo iskier.
-----Naruto----
Gdy zablokował moje uderzenie, zrobiłem szybki obrót i
zaatakowałem z dołu po skosie, co skończyło się jego śmiercią. Rana
przechodziła przez brzuch, klatkę piersiową,
kończąc na prawym barku. Jego katana upadła na ziemię, a on na kolana,
jednak po sekundzie i on padł twarzą na ziemi.
Zacząłem szukać jego bliźniaka. Stał przerażony kilka metrów
ode mnie. Pokryłem siebie ogniem, co
jeszcze bardziej go przeraziło.
-Katon: Smoczy Pazur.
Na moich palcach pojawiły się ogniste pazury, wyglądające
jak u smoka. Nie minęła sekunda, a ja stałem za nim. Na jego ciele było dużo
ran oraz poparzeń. Jego twarz wyrażała szok. Złapał jeszcze jedne wdech i padł
na ziemie martwy.
-To by było na tyle – powiedziałem odwracając się do idącej
w moją stronę Rei.
Trzymała za ubrania nieprzytomnego lub martwego Gato.
Podeszła do mnie i rzuciła jego ciało na ziemię.
-Co teraz? – spytała zakładając ręce na biodro.
-Musze wysłać list do Lorda, a te ciała spalić.
-No to ty pisz list, a ja je spale.
Skinąłem jej głową i ruszyłem do jedynego drzewa, które było
nie naruszone. Usiadłem w jego cieniu i wyciągnąłem z plecaka mały zwój i
przybory do pisania. Zacząłem pisać krótki raport dotyczący wilii Gato, jego
ludzi i jego samego. Gdy skończyłem Rei
do podeszła.
-Już – powiedziałem zwijając pędzel i atrament.
-Jak go wyślesz?
-Klonem, będę miał pewność, że zostanie dostarczony. Ale
najpierw wróćmy do hotelu, po nasze rzeczy.
-Już opuszczamy tą wioskę? – spytała nie ukrywając
zdziwienia. – Myślałam, że będziesz chciał jeszcze spotkać się z siostrą.
-Nie będzie lepiej, jak się nie spotkamy.
-Czemu?
-Będzie bezpieczniejsza.
-Wyciszasz sumienie. Może i jestem na zewnątrz, ale czuję
jak wyciszasz sumienie. Chcesz się z nią spotkać, ale…
-Dość! Tak masz rację, chcę się z nią spotkać, bo ją jako
jedyną kocham z rodziny! Większość czasu myślę, jak mogę jej pomóc, aby nie
stała się jej krzywda! – zacząłem się na nią wydzierać bez powodu.
-Przepraszam, że pytała, nie musiałeś od razu wrzeszczeć.
Zapanowała cisza, a ja spuściłem głowę w dół.
-Przepraszam. Po prostu targają mną emocje – powiedziałem
cicho. – Tyle lat się ukrywałem i sam nie wiem po co. Codziennie sobie zadaje
pytanie po co to robię.
-Jako jedyny możesz pokonać…
-Dragora. Wiem to. A jak mi się nie uda?
-Nie mów tak! Wtedy nikt nie będzie wstanie go pokonać. To
normalne, że targają tobą silne emocje. Było tak ze wszystkimi, którzy byli
przed tobą.
-Może już chodźmy – powiedziałem, patrząc na ruiny willi.
Pod brama zaczęli się gromadzić mieszkańcy. Niezauważeni
przeskoczyliśmy nad murem, po czym udaliśmy się w poszukiwaniu jakiegoś hotelu.
Po drodze nie zwracaliśmy uwagi, na różne krzyki ludzi i unoszący się dym z
domu Gato.
-Gdzie się teraz udamy?
-Do małej wioski na szlaku handlowym Suna – Konoha, w Kraju
Ognia.
-Po co, aż tam? Myślałam, że ruszymy do Uzushio?
-Do Uzushio ruszymy jak opanuję trochę fuinjutsu z tego
zwoju. A w tej wiosce jest pobór do straży Lorda Feudalnego Kraju Ognia.
-Straży? Chcesz do nich dołączyć?
-To jedyny sposób, aby dotrzeć do Lorda. Daimyo Kraju Ognia,
można nazwać najmniej ufnym Lordem.
-Pamiętasz, że niedługo ruszamy do Konohy? – spytała, gdy
wchodziliśmy do hotelu. – Zapomniałeś? – dopytała, gdy długo nie odpowiadałem.
– Obiecałeś, że udamy się tam na Egzamin na Chunina. Chciałbym w końcu zobaczyć
jak on wygląda.
-Pamiętam.
-Taa. Akurat.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
-Poprosimy pokój z dwoma łóżkami.
-Pierwsze piętro, drugie drzwi po lewej.
Odebrałem kluczyk i zapłaciłem z góry za jeden dzień. Od
razu zabrałem się za studiowanie fuinjutsu, a Rei gdzieś poszła.
Rano musiałem jeszcze dokończyć to co robiłem wczoraj, więc
wyruszyliśmy dopiero po obiedzie. Rei od razu wróciła do mojego ciała, więc
zostałem sam. Po drodze zaszedłem
jeszcze do posiadłości Gato, aby sprawdzić co się tam dzieje. O dziwo na bramie
była rozwinięta jakaś taśma, z napisami „Zakaz Wejścia.”
-„Ciekawe kto ją powiesił?” – pomyślałem i odwróciłem się z
powrotem.
Wskoczyłem na budynki i zacząłem biec w kierunku mostu,
który miał być dzisiaj otworzony w południe i miał łączyć tą wioskę z Krajem
Ognia. Dotarcie do niego zajęło mi dosłownie kilka minut.
-Ale mgła – powiedziałem do siebie. – Nie podoba mi się to.
Poprawiłem swój kaptur i sprawdziłem czy mam swoje
uzbrojenie. Zacząłem powoli iść, nasłuchując okolicę. Co jakiś czas czułem na
twarzy zimne powiewy, co mi się nie podobało. W końcu zacząłem słyszeć brzdęk
uderzania metalu o metal, a w oddali zacząłem dostrzegać jakąś dziwną kopułę
stworzoną z prostokątów.
Nagle wystrzeliła z niej pomarańczowa chakra, która zaczęła
coś tworzyć w powietrzu. Nagła fala powietrza, odepchnęła mnie do tyłu,
dodatkowo sypiąc mi piasek w oczy. Gdy się ogarnąłem do moich uszu dotarł
przeraźliwy ryk. Otworzyłem oczy szeroko i zobaczyłem paszczę lisa stworzoną z
tej chakry.
-Kyu…Kyubi? – spytałem sam siebie, gdy chakra zaczęła się
rozpływać.
Mimo zniknięcia paszczy, czułem to żądzę krwi, którą sam
często wykorzystuje to przerażenia przeciwnika. Ruszyłem biegiem, ale gdy
zrobiłem kilka kroków, nadeszła kolejna fala powietrza, a z nią kawałki lodu.
-Nie uniknę ich. Katon: Ognisty kopuła.
Wokół mnie pojawił się wirujący ogień, który przybrał formę
kopuły. Ani fala powietrza, ani kawałki lodu nie zniszczą jej, więc byłem
bezpieczny. Po chwili anulowałem technikę i ruszyłem biegiem.
W miejscu, gdzie była
kopuła, leżał czarnowłosy chłopak. Był strasznie blady i poraniony od senbonów.
Na jego niebieskim podkoszulku był czerwono, biały wachlarz, znak klanu z
Konohy.
-Uchiha – powiedziałem do siebie. – Suzuko – prawie
krzyknąłem patrząc w dal.
Zostawiłem z nim klona, który miał się nim zająć, a sam
ruszyłem biegiem na druga stronę mostu Na moje szczęście mgła zaczęła się
przerzedzać. W biegu sięgnąłem po kunaia i rzuciłem się przed siostrę, blokując
wielki miecz jakiegoś gościa.
W jego oczach pojawił się szok, a ja szybko się rozejrzałem.
Ktoś leżał martwy na moście, a wokół niego była duża kałuża krwi. Na twarzy
miał półmaski Anbu i brudne zielone kimono. Przy barierce był Kakashi, widać
było, ze ledwo stoi i nie zdążyłby, aby zablokować atak. Trzymał się za lewy
bok, całe jego ubranie było we krwi. Moja siostra była bardziej wystraszona co ranna,
co był dziwne, ze względu na jej ubranie, które było brudne od krwi, oraz miało
liczne rozdarcia.
-Kim jesteś? – warknął facet, z zabandażowaną gębą.
-Może sam się przedstawisz? – odparłem warknięciem
odpychając go, w ostatniej chwili nim mój kunai został przecięty na pół.
-Zabuza… Momochi.
-Słynny najemnik. Tak
się składa, że też nim jestem.
-Chyba nie słynnym, bo nie kojarzę cię. Spadaj stąd.
-Lepiej sam to zrób. Jeszcze nikt nie przeżył walki ze mną.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Nie ma powodu, dla
którego miałbyś się wstawiać za tą dziewuchą.
-Ojca nienawidzę, ale za siostrę zabiję! – krzyknąłem
wyciągając miecz.
Wiatr zdmuchnął mi kaptur z głowy, a płaszcz mocno
falował.
-Ej Suzuko – powiedziałem łagodnie. – Odejdź stąd.
Była w kompletnym szoku. Wyglądała jakby o wszystkim
zapomniała. Nie pasowało mi to za bardzo, bo mogła zostać zraniona. Spojrzałem
na Kakashiego, jego stan był ciężki. Jeszcze trochę i pewnie zemdleje.
-„Musimy walczyć gdzieś indziej.”
-Gato nie wspominał o innym najemniku, ale jeden trup więcej
nie robi mu różnicy.
-Masz rację, jemu to żadnej różnicy nie zrobi, tak jak mi,
tyle, ze ja żyję, a on nie.
Przez chwilę jego oczy się rozszerzyły.
-W końcu ktoś odważył się podjąć zlecenia, zlikwidowania go.
-To jak walczymy, czy dasz sobie spokój.
-Nigdy nie uciekam przed walką.
Nagle znalazł się nade mną i atakował z góry swoim tasakiem.
Szybkim ruchem zablokowałem jego atak, a w moście powstało wgniecenie od jego
siły. Przechyliłem swój miecz, aby jego broń zsunęła się na ziemię, po czym
zrobiłem szybki obrót i kopnąłem go w brzuch.
Przeleciał kilka metrów, zrobił salto w powietrzu i
wylądował gładko na moście. Ruszyłem na niego. Gdy byłem blisko schyliłem się
przed poziomym cięciem, a sam wykonałem pchnięcie . W ostatniej chwili
odskoczył do tyłu.
-„Nie będzie łatwo” – pomyślałem i znowu zaatakowałem.
niedziela, 10 stycznia 2016
Naruto - smoczy pustelnik - 14.
Informacje dotyczące wieku Sakury i Sasuke jest w tym rozdziale. Co do wybranki serca Naruto jak wspomniał Saba20, wiem już jak będzie wyglądał paring w tym opo, ale do tego jeszcze długo droga.
Rozdział 14.
Naruto stał w swoim standardowym stroju, czyli czarnych,
dresowych spodniach i białej podkoszulce z czarnymi akcentami, na krańcu
polany, tuż przy jeziorze. Włosy granatową chustką, a na twarz założył maskę z
tkaniny.(Taką jaką ma Kakashi d.aut.) Patrzył się w odbicie słońca w tafli
wody.
Mimo poranka przyroda była całkowicie pobudzona. Po drugiej stronie jeziora można było
zobaczyć różne zwierzęta, które przyszły do wodopoju, a poza szumem wiatru było
słychać ćwierkanie ptaków. Odwrócił się w stronę obozu drużyny z Konohy, gdy
tylko wyczuł czyjąś obecność.
Za nim była Suzuka. Widać było, że dopiero wstała, zakrywała
ręką usta ziewając, a drugą wyciągała do się. Na sobie miała czarne getry,
biały podkoszulek z różą na klatce piersiowej oraz rozpiętą czarno-pomarańczową
bluzę. Z kabury, przypiętej do prawej nogi, wystawał jej kawałek zwoju.
-Cześć – powiedział Naruto.
-Dzień dobry – powiedziała lekko ziewając. – Kakashi-sensei
wszystko mi wyjaśnił.
-Więc zaczynajmy.
-Chwila.
-Co? – spytał zdziwiony najemnik.
-Nie uzgodniliśmy co JA będę z tego miała – Naruto zaśmiał
się w duchu, na to stwierdzenie.
-Pokaże ci parę sztuczek.
-Zgoda. Co chcesz wiedzieć o Fuinjutsu?
-Na początek podstawy reszty dowiem się w Uzushio-gakure.
-Uzu…shio- gakure?
-Rodzinna wioska mojej zmarłem matki. Choć wioska to dużo
powiedziane, teraz są to ruiny.
-Skoro są to ruiny to czemu tam idziesz.
-Żeby się czegoś dowiedzieć. Jesteś zbyt ciekawska –
powiedział, gdy Suzuko już otwierała usta.
-Ta… - odparła przedłużając ostatnią literę. - Tata zawsze
mi mówił, że w tym mu kogoś przypominam, ale nigdy nie powiedział o kogo
chodzi.
-„Nie miała chyba na myśli mnie?” – spytał sam siebie
Naruto, przypominając sobie, jak w wieku 4 lat sam zwiedzał wioskę.
-Co do Fuinjutsu… - zaczęła dziewczyna wracając do
poprzedniego tematu. – Najważniejszy jest wzór i ilość chakry. – Mam tu
specjalny zwój od taty. Są tu przykładowe wzory oraz podana ilość chakry do
wykonania jutsu.
Naruto odebrał zwój i go rozwinął. Jego oczom ukazało się
mnóstwo rysunków i liter opisujących każde wzór.
-Mogę go przepisać? – spytał zwijając go.
-Ta… Tata chyba się nie pogniewa.
-Kage Bunshin no Jutsu! – powiedział składając dziwną
pieczęć.
W obłoku dymu pojawiła się idealna replika mężczyzny. Suzuka
była nieco zdziwiona takim posunięciem. Jeszcze bardziej ją zdziwiło to, jak
klon wziął zwój, usiadł na pieńku po ściętym drzewie i zaczął przepisywać
wszystko co było narysowane i napisane.
-Kiedy on będzie go przepisywał ja pokaże ci kilka sztuczek
– dziewczyna tylko skinęła głową, patrząc się na klona.
-Co mi pokażesz? – spytała przekręcając głowę w stronę jak
myślała prawdziwego najemnika.
-2 może 3 jutsu. Na początek Kage Bunshin no Jutsu i Kage
Shuriken no Jutsu.
-A to 3?
-Pomyśle nad nim, jak będziesz ćwiczyć.
-A powiesz mi po co idziesz do Uzushio-gakure?
-Do podziemnej biblioteki. Zaczynajmy, zapewne twoi
przyjaciele i sensei zaraz będą chcieli wyruszać.
-Nie wiem czy moge ich nazwać przyjaciółmi. Może jesteśmy w jednym wieku, ale kompletnie się nie dogadujemy.
-Rozumiem. Aby stworzyć cieniste klony,
należy złożyć taką pieczęć i zebrać wokół siebie chakre. W Kage Shuriken no Jutsu
jest podobnie, ale zamiast siebie tworzysz kopie broni – zaczął tłumaczyć
ogólne zasady jutsu, po czym przeszedł do dokładniejszego wyjaśnienia oraz
pokazu.
-Suzuka ruszamy! – krzyknął Kakashi pochodząc bliżej po
jakiejś godzinie.
-Ćwicz dalej, a opanujesz te jutsu – powiedział Naruto
oddając siostrze oryginalny zwój.
-A te 3 jutsu?
-Kiedyś ci pokaże – odparł lekko się podśmiewając.
Dziewczyna chciała cos jeszcze powiedzieć, ale kolejny krzyk
Hatake, zmusił ją do powrotu do obozu.
Naruto ruszył za nią. Czekał, aż Team 7 wyruszy, po czym sam
udał się w dalszą podróż. Jedyne co go zdziwiło, to słowa Kakashiego, że
niedługo się spotkają.
Do wioski dotarł pod wieczór. Wszędzie, gdzie spojrzał była
bieda. Budynki nadawały się tylko do wyburzenia, każdy kogo spotkał był
wychudzony, brudny, a jego ciuchy były podarte.
Gdy przeszedł całą wioskę zobaczył bar. Wszedł do niego, a
wszyscy, którzy byli w środku od razu
spojrzał na niego. Większość z przebywających tu gości, przypominali
bandytów. Siedzieli z kuflem piwa przed sobą i zawzięcie o czym dyskutowali,
grali w karty, albo siłowali się na ręce.
Naruto podszedł do baru i czekał, aż ktoś do niego
podejdzie. Poza opryszkami, według niego było tu parę normalnych ludzi. Oprócz
barmana, myślał tak o kelnerce i jakimś białowłosym staruszku, który ciągle
wodził wzrokiem na kobietą, roznoszącą zamówienia. O krzesło, na którym
siedział był oparty wieki zwój, a na stoliku stały dwie butelki po Sake.
-Co podać? – głos barmana, przywrócił chłopaka do
rzeczywistości.
-Szukam kogoś?
-Tu każdy kogoś szuka, a to ktoś zaginął, albo ktoś kogoś
porwał – odparł polerując szklankę. – A tak w ogóle kto pyta?
-Muszę kogoś… załatwić – nagle w barze nastała cisza, gdy
tylko to powiedział.
Barman od razu się pochylił do chłopaka i zatkał mu usta.
Drugą ręką dał mu znak, aby był ciszej.
-Nie mów tu głośno, że musisz kogoś załatwić. Tu są same
oprychy Gato, jeśli się dowie, że ktoś…
-EJ TY! – za plecami chłopaka stanął wielki, gruby
mężczyzna.
Jego cień zasłonił pół blatu, a Naruto powoli się odwrócił
do niego. Na jego twarzy było kilka kolczyków, a łysina odbijała światło z lampy. Miał na sobie tylko granatowy
bezrękawnik i czarne spodnie. Wszyscy zaczęli się przysłuchiwać ich rozmowie.
-Czego? – spytał złowrogim głosem.
-Gato nie lubi tu nowych, więc lepiej spadaj.
-A ty kim jesteś?
-Jestem Tazuro, główny ochroniarz Gato. Jestem
odpowiedzialny za spokój w tej wiosce.
-Skoro jesteś jego głównym ochroniarzem, to pewnie jesteś
blisko niego.
-Ta, a bo co.
-Przekaż mu coś ode mnie. Powiedz mu… że nie dożyje rana –
powiedział wstając i mijając oprycha.
W barze nastała jeszcze większa cisza, a temperatura jakby
spadła o kilka stopni. Gdy Naruto był przed drzwiami, ktoś przyłożył mu pochwę
od miecza przed gardłem, zagradzając mu drogę.
-Grozisz naszemu szefowi…
-A ten kto mu grozi…
-Ginie! – jeden przekrzykiwał drugiego.
Tazuro rzucił się na Naruto, ale po mocnym ciosie w szczękę
i oraz uderzeniem wyprostowanymi palcami w krtań padł na ziemię. Ledwo łapał
oddech, tarzając się po ziemi i trzymając obiema rękami za gardło.
Wszyscy patrzyli na to zszokowani. Głównie białowłosy
mężczyzna, który zaczął się zbierać. Gdy założył na plecy zwój, podszedł do
Naruto, który czekał na czyiś ruch.
-Oj chłopcze, narobiłeś sobie kłopotów – powiedział cicho i
uderzył jakiegoś faceta, który już leciał w ich stronę.
Naruto skoczył do góry i wylądował rękoma na ramionach
starca. Po czym skręcił swoim ciałem i kopnął dwóch napastników na raz,
unieszkodliwiając ich. Zeskoczył z
ramion białowłosego i stanął plecami do jego pleców.
-Kłopoty to moja specjalność – odparł przyjmując pozycję do
walki. – Jak masz na imię staruszku?
-Jiraya i nie nazywaj mnie starcem!
Jiraya zaczął się rozglądać za powodem bójki, ale nigdzie go
nie widział. Dopiero hałas z zewnątrz, uświadomił mu, gdzie jest Naruto. Na
jego dłoni pojawiła się niebieska, wirująca kula, którą uderzył oprycha
blokującego drzwi.
Facet dosłownie wyleciał z baru i wpadł na Naruto zdzierając
z niego maskę i chustkę z włosów. Jiraya najpierw patrzył na pobojowisko,
wszędzie leżeli nieprzytomni podwładni Gato, a walczyli raptem dwie minuty.
-Mi…nato – powiedział niedowierzając, gdy zobaczył twarz
najemnika.
-Nie – odparł, uderzając ostatniego faceta.
Wszyscy ludzie zaczęli gromadzić się w kółko, aby tylko coś
zobaczyć. Część z nich przeżegnała się, gdy zobaczyli ilość nieprzytomnych sługusów
Gato. Chłopaka okrążała jeszcze piątka ludzi biznesmena. Gdy jeden z nich zaatakował, blondyn złapał go za nadgarstek i rzucił nim
w drugiego. Dwóch kolejnych biegło na niego z katanami.
Najemnik skoczył do góry, a bandyci przebiegli pod nim. Wylądował
za nimi i mocno zderzył ze sobą ich głowy, nokautując ich. Ostatni dostał
kopnięcie z obrotu w twarz. Wleciał prosto do baru, z którego niedawno wyszli.
-Nie wierzę, Naruto!
-Widzę, że jeszcze pamiętacie moje imię.
-Gdzie się podziewałeś? Minato tracił zmysły, wszędzie cię
szukaliśmy.
-Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Naruto minął Jiraye i wszedł do baru. Wzrokiem szukał
Tazuro, ale nigdzie nie widział tego wielkiego kawałka mięcha.
-Wybiegł, tylnymi drzwiami – powiedział wystraszony barman.
-Rozumiem, masz tu za zniszczenia – powiedział rzucając
sakiewkę na blat.
Ze środka dało się słyszeć brzęk monet.
-Wrócisz ze mną do Konohy – rozkazał sanin, stając w
drzwiach.
-Nie. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż jakaś głupia
wioska i banda debili mieszkający w niej.
-Co ty gadasz? Twoja matka przekręca się w grobie.
-Może i się przekręca, ale nie z mojej winy. Chyba wiesz
kogo mam na myśli.
-Posłuchaj Naruto. Minato wie, że popełnił błąd, szukał cię,
chciał go naprawić.
-A teraz ty posłuchaj! Mam to gdzieś, a po niego przyjdę
niedługo i nie będzie to miła wizyta! A teraz złaź mi z drogi, chyba, że chcesz
do nich dołączyć!
-Chciałem po dobroci – powiedział cicho, a na jego dłoni
pojawiła się poprzednia niebieska kula.
-Czyli jednak – powiedział do siebie chłopak.
Naruto uderzył pięścią prawej ręki w otwartą lewą dłoń i
zacisnął ją. Było słychać charakterystyczny dźwięk pstryknięcia kości. W jednej
chwili jego rękę od dłoni do łokcia pokrył ogień. Jiraya odskoczył do tyłu na środek ulicy, a
Naruto wyszedł z budynku.
Zaczęli biec na siebie. Jiraya z Rasenganem, a Naruto z
Ognistą Pięścią. Gdy byli blisko siebie, coś pojawiło się między nimi.
Nastąpiła eksplozja, która wzbiła w powietrze tumany kurzu, a oni poczuli ucisk
na nadgarstkach. Fala wybiła szyby w pobliskich domach i spłoszyła zwierzęta z
okolicy.
Gdy widoczność powróciła do normalności, można było zobaczyć
piękną, rudowłosą kobietę. Wyglądała na jakieś 17 lat, miała długie, proste
włosy do pasa, a jej wzrok przy przerażający, a krwiste źrenice z pionową
kreską dodawały jej uroku. Miałą na sobie czarno-czerwoną zbroję, odkrywającą
brzuch . Na barkach miała otwarte paszcze smoka z oczami z czerwonych
diamentów, takie same paszcze miała nad kolanami.
Trzymała ich nadgarstki w mocnym uścisku, dopóki oba jutsu
nie zniknęły. Potem zrobiła obrót i rzuciła ich wzdłuż ulicy.
-Rany, ta to wie, kiedy wpaść – powiedział cicho Naruto
masując głowę.
-Odbiło ci?! – krzyknęła zaczynając swój wywód. -Miałeś
prostą misję, a ty jak zwykle przeobrażasz ją w bójkę i nawet nie poinformujesz
mnie o tym. Ja też chcę się rozerwać – dodała już cicho i raczej do siebie.
Naruto zatkało, podobnie jak Jiraye. Blondyna zszokowała
treść ostatniego zdania, a Jiraye sama obecność kobiety, która pojawia się
znikąd.
-Kim ty jesteś? – spytał sanin, ale nikt mu nie
odpowiedział.
-Następnym razem może mnie zawołasz, a nie zawsze sam
wykonujesz wszystkie misje!
-Spokojnie Rei – powiedział podnosząc ręce na wysokość
klatki piersiowej. – Obiecuję, że następnym razem cię zawołam.
-No ja myślę – powiedziała grożąc mu palcem. – A tak w ogóle
to kto to jest?
-To jest… jakby ci powiedzieć…
-Jestem jego ojcem chrzestnym – powiedział Jiraya wtrącając
się.
-Spadajmy, nie chcę mi się na niego tracić czasu – powiedział blondyn
łapiąc rudowłosą za bark, po czym po czym otoczył ich ogień.
-Naruto czekaj!
Białowłosy rzucił się, aby złapać chrześniaka, ale oni
zniknęli. Ulica znowu była oświetlana tylko przez lampy, a bandyci Gato, powoli
zaczęli się zbierać. Jeden opierał się o drugiego i tak szli w kierunku
posiadłości biznesmena.
Naruto razem z Rei pojawili się na dachu budynku kilka ulic
dalej. Chłopak od razu usiadł, a Rei zaczęła mu się przyglądać.
-Co? – spytał krótko blondyn.
-Czemu go zaatakowałeś?
-W sensie kogo?
-No tego o białych włosach.
-To dość zawiła historia za nim się poznaliśmy i w ogóle.
-Za nim uciekłeś z Konohy – stwierdziła rudowłosa siadając obok
niego.
-Tak – odparł kończąc temat. – O wschodzie pójdziemy po Gato
– powiedział kładąc się na bok i próbując zasnąć.
Rei przez jakiś czas wpatrywała się w bezchmurne niebo. Co
jakiś czas udawało się je odnaleźć jedną z wielu konstelacji. Siedziała tak do
północy, aż w końcu usnęła.
sobota, 2 stycznia 2016
Naruto - smoczy pustelnik -13.
Rozdział 13.
Nastał kolejny piękny i spokojny poranek. Ulice wioski
dopiero budziły się do życia. Na dworze pojawiało się coraz więcej ludzi.
Większość z nich to zwykli cywile, a w tłumie było tez widzieć shinobi wioski.
Ubrani w standardowy strój, który jasno pokazuje jaką drogę wybrali.
W tle wioski było widać wykute w górze, twarze wszystkich
Czterech przywódców wioski. Tuż pod tą górą, znajduje się jeden z
najważniejszych budynków wioski. Był to Budynek Administracyjny, gdzie mieścił
się gabinet Hokage.
Na tym najważniejszym stanowisku był Minato Namikaze,
którego kojarzył cały świat. Swoją sławę zdobył podczas wojny, gdy to wykazał
się swoimi umiejętnościami. Dla każdego mieszkańca Konohy był wzorem do naśladowania,
a dla wrogów, kimś kogo należy unikać.
Przeważnie w gabinecie panował spokój, ale bywały wyjątki, a
były ich dwa. Pierwszy to spotkania ze Starszyzną Wioski, dla nich wszystko
było źle zrobione. Drugim wyjątkiem była córka Yondaime.
Zawsze dostawała to co zapragnęła, a Czwarty teraz ciągle
sobie wypominał, że ją tak rozpieścił. Suzuko miała długie włosy, w kolorze
ciemny blond, czarne jak noc oczy oraz delikatne rysy. Jej cera była nieco
ciemniejsza od jej matki czy klanu, z którego pochodzi jej rodzicielka.
-Ale tato! – krzyknęła zdenerwowana dwunastolatka. –Czemu
muszę być z nim w drużynie?
-Suzuko, proszę. Już o tym rozmawialiśmy.
-No tak, ale nie można tego zmienić? To zapatrzony w siebie
bufon.
-Posłuchaj Sasuke był jednym z najlepszych uczniów akademii
jeśli chodzi o praktykę. Sakura miała najlepszy wyniki na egzaminach, a twoje
wyniki były wyrównane.
-No i?
-Powiem tak, Starszyzna o tym zdecydowała i koniec rozmowy.
Jesteś w Teamie 7 z Sasuke i Sakurą, a waszym senseiem jest Kakashi – powiedział
twardo, opierając się o blat biurka.
Młoda Namikaze tylko prychnęła i wyszła z gabinetu. Minato
przez chwilę patrzył się w drzwi, po czym zwrócił swój wzrok na okno za nim.
Było otwarte, a do środka wlatywał przyjemny powiew wiatru.
-I jak? – spytał nagle Czwarty.
-Nic – do środka wskoczył starszy mężczyzna.
Miał długie białe włosy, wyróżniającą się opaskę na czole
oraz duży zwój na plecach. Na sobie miał strój w różnych kolorach oraz
drewniane sandały.
-Taruno Masaki przepadł jak kamień w wodę. Trochę popytałem
i wychodzi na to, że przekazał komuś swój fach i umiejętności.
-Od ponad roku, nie mogę się z nim skontaktować.
-Powiesz mi, w końcu po co ci on?
-Wybacz sensei, ale to tajne. Mogę ci powiedzieć, że
uzgodniliśmy to razem.
-My znaczy, kto?
-Cała piątka Kage.
-„Co może być tak ważnego, że wszyscy Kage postanowili
wynająć najemnika? – spytał sam siebie w myślach białowłosy.
-A teraz wybacz, bo Drużyna 7 zaraz przyjdzie po misje.
-Znowu coś rangi D?
-Nie, pójdą do Kraju Fal.
-Suzuko pewnie się ucieszyła.
-Na chwilę, nadal nie znalazła wspólnego języka z drużyną.
-Może gdyby miała rodzeństwo to…
-Jiraya-sensei proszę ile jeszcze będziesz mi wypominał te
błędy! – krzyknął Czwarty Hokage, a w jego niebieskich oczach pojawiły się łzy.
-Minato widzę, że cierpisz z powodu utraty syna, ale nie
rozumiem dlaczego zaprzestałeś poszukiwań. Uznałeś go za zmarłego, mimo, że
nikt nawet nie znalazł jego ciała.
-A co miałem zrobić?! Gdy uciekł miał 5 lat, teraz miałby
17. Gdzie mógł się skryć pięcioletni chłopiec, aby nie znalazł go nawet
najlepszy tropiciel wioski!
Zapanowała cisza, obaj mężczyźni poczuli jak temperatura w
pomieszczeniu spadła. Czwarty prawie zaczął płakać na oczach swojego senseia,
który twardo patrzył na Hokage.
-Gdybym wtedy inaczej postępował – powiedział jakby do
siebie Namikaze. – Ale on tak przypominał mi Kushinę z charakteru.
-Wiem, że nie mogłeś się pozbierać po tamtych wydarzeniach,
w dodatku później doszedł plan uspokojenia klanu Uchiha – powiedział cicho
Jiraya, kładąc rękę na jego barku. – Uspokój się i pozbieraj. Zaraz przyjdzie
tu pewnie Kakashi z drużyną.
-Ta..k.
-Musimy żyć nadzieją, że ten chłopiec jeszcze żyje.
-Już pewnie nie chłopiec – odparł Minato lekko się
uśmiechając.
Godzinę później do gabinetu weszła trójka dzieciaków ze
swoim senseiem na czele. Jonin stanął mniej więcej półtora metra od biurka, a
genini stanęli w równym rzędzie za nim.
Kakashi jak zwykle miał maskę na twarzy, a jego siwe włosy
sterczały do góry. W jednej z kieszeni Hokage mógł zobaczyć małą prostokątną
rzecz, którą zapewne była książeczka.
Minato spojrzał na geninów. Sasuke nie wyróżniał się niczym
szczególnym, jego wygląd był taki sam jak u każdego pełnokrwistego Uchihy. Miał
na sobie niebieski podkoszulek ze znakiem jego klanu i białe spodenki.
Suzuko założyła na misję czarne getry i białą, długą
koszulkę, z różą na brzuchu. Włosy związała w koński ogon, a do prawej nogi
przyczepiła kaburę na kunaie.
Najbardziej z nich wyróżniała się Sakura, jej różowe włosy
oraz różowy kolor ciuchów, nie jest łatwo zapomnieć. Włosy podtrzymywała opaską
ze znakiem liścia .
-Hokage-sama – powiedział Kakashi.
-Wyruszycie do Kraju Fal, razem z pewnym człowiekiem. Jest
odpowiedzialny za dokończenie mostu, a wy jesteście odpowiedzialni za jego
ochronę, do końca budowy. Jest to misja rangi C, a ów mężczyzna będzie czekał
na was pod bramą za dwie godziny. Wszystko jasne?
-Tak jest! – krzyknęli chórem genini, a Hatake skinął głową.
W końcu zaczął dostrzegać małe budynki na obrzeżach wioski. Dotarcie
do Kraju Fal zajęło mu kilka dni. A przez ostatnie dwa dni, podróżował podczas
deszczu. Był przemoknięty, a nie zanosiło się na poprawę pogody. Mimo tych
przeciwności nie śpieszyło mu się, miał gdzieś, że wykona misję dzień, czy dwa
później. Aby dotrzeć do celu musiał jeszcze pokonać jezioro, a robiło się już
ciemno.
Poprawił sobie kaptur na głowie, gdy zawiał silniejszy
wiatr. Zszedł z drogi i ruszył w głąb lasu. W oddali zauważył blask ogniska, od
razu tam ruszył. Gdy uszedł kilka kroków, poczuł jak coś się naciąga pod jego
stopą. Od razu wskoczył na drzewo unikając gradu kunai i shurikenów.
-Rany, pułapki – powiedział cicho do siebie.
Chciał już zeskoczyć, ale wyczuł kogoś za plecami, a przy
swoim gardle zobaczył rękę z kunaiem.
-Nie próbuj żadnych sztuczek – usłyszał męski głos.
-Spokojnie, nie szukam kłopotów – odparł podnosząc ręce.
-Kim jesteś?
-Najemnikiem. Idę do Kraju Fal.
-Po co?
-Zabić pewną osobę, jeśli chcesz mi przeszkodzić to cię to
nie uda.
-Zobaczymy, niedawno jeden najemnik zginął, próbując wykonać
swoje zlecenie i tym razem też tak będzie.
-Skoro tak.
Naruto chwycił swojego rozmówcę, mocno za rękę, nim ten
zdążył zareagować i rzucił nim o konar drzewa. Wtedy dopiero mógł go zobaczyć.
Jego wzrok padł na ochraniacz Wioski Liścia, która zasłaniała jedno oko oraz
maska na twarzy.
Shinobi Konohy od razu wstał i wyciągnął kunaia i zaczął się
rozglądać za wrogiem. W ostatniej chwili zasłonił rękoma twarz, przez
kopnięciem Naruto. Siła odrzuciła go do tyłu, powalając kilka drzew.
-Jest silny – powiedział cicho do siebie.
Nim się spostrzegł, najemnik leciał w jego kierunku, a jego
ręka była pokryta Złotym Płomieniem.
-„Co to ma być?!” – krzyknął do siebie w myślach odskakując.
Naruto uderzył w ziemię robiąc dużą dziurę i powalająca
najbliższe drzewa. Okolicę przeszył huk od uderzenia, płosząc zwierzęta.
Kakashi odsłonił Sharingana i przeszedł do ataku. Chciał
zaatakować z zaskoczenia, a tumany kurzu mu na to pozwoliły. Odnalezienie celu
zajęło mu chwilę.
-Chidori!
Błyskawice rozeszły się po wszystkich drzewach, a dźwięk
towarzyszący temu jutsu dotarł do wszystkich przebywających blisko pola walki.
Hatake był pewny, ze zobaczy martwe ciało, ale gdy kurz się rozwiał zobaczył
przebity na wylot kawałek drewna.
-„J..jak?” – spytał sam siebie. – „Byłem pewny, że tu stał.”
-Kakashi-sensei! – w jego stronę biegła trójka geninów wraz
z Tazuną.
-Za tobą!
Kakashi się odwrócił i zobaczył jak najemnik stoi oparty o
drzewo. Jedną nogę miał ugiętą, opierając podeszwę o korę drzewa, a ręce miał
założone na klatce piersiowej. Na jego czarnym płaszczu nie było nawet śladu
ubrudzenia.
-Ciekawe jutsu. Ta trójka dzieci ma ci pomóc?
-Uciekajcie stąd!- krzyknął do nich Hatake. – Zabierzcie
Tazunę i ruszajcie do Kraju Fal. Nie możemy pozwolić, aby Gato przeszkodził w
dokończeniu mostu. Nasza misją jest ochrona Tazuny i musicie ją wypełnić! –
krzyknął przygotowując się do boju,
-Ale sensei… -zaczęła blondynka, ale jej przerwano.
-Co on robi? –spytał Sasuke wskazując na Naruto.
-Gdy Kakashi się odwrócił zobaczył jak najemnik się kłania,
a następnie wyprostowuje stojąc na baczność.
-Przepraszam. Zaszła wielka pomyłka.
-Co? – spytał zdezorientowany jonin Konohy.
-Myślałem, że Gato was wynajął do ochrony, dlatego was
zaatakowałem. Moją misją jest zabicie go oraz jego ochroniarzy.
-Najpierw atakujesz naszego senseia, a teraz przepraszasz?!
– krzyknęła blondynka. – Jesteś chory czy co?
-Suzuko – powiedział Kakashi uspokajając dziewczynę.
Naruto mimowolnie lekko drgnął, ale szybko się ogarnął.
-Idziesz zabić Gato? – wyrwał się z pytaniem Tazuna.
-Tak.
-Sam jeden, przeciw trzydziestu ochroniarzom. Czyś ty
oszalał?
-Wielu ludzi mi mówiło, że jestem szalony, że porywam się na
nie wiadomo co, a nadal żyje.
-Może usiądziemy przy ognisku i spokojnie porozmawiamy –
zaproponował Kakashi, na co wszyscy się zgodzili.
Wszyscy przeszli do obozu, który rozłożył Team 7 z Konohy.
Usiedli wokół ogniska.
-Więc myślisz, że dasz radę zabić Gato? – dopytywał Tazuna.
-Tak.
-Kim jesteś? – zmieniła temat Suzuko.
-Już mówiłem najemnikiem. Nie należę do żadnej wioski, ale wykonuje
dla nich misje, które nie zlecają swoim shinobi.
-Nie o to pytałam. Jak masz na imię?
-Nie odpowiem na to pytanie. Praca najemnika nie jest taka
łatwa jak u shinobi. Mam wielu wrogów, którzy zrobili by wszystko, aby poznać
moje imię.
-To jutsu, które użyłeś – zaczął Kakashi. – Co to było?
-To nie było do końca jutsu. Po prostu wzmocniłem swój cios
ogniem – wyjaśnił wystawiając rękę do przodu i okrywając ją płomieniem.
-Kto cię wynajął do zabicia Gato.
-Lord Feudalny Kraju Ziemi. Ma dość przemycania do jego
kraju narkotyków, przez jego ludzi.
-Narkotyków? – spytał Sasuke, który siedział cicho do tej
pory.
-Więcej nie mogę powiedzieć.
-Dzieciaki spać, rano wyruszamy – rozkazał nagle Hatake.
Oczywiście każdy z
geninów zaczął wywodzić się, że jest jeszcze wcześnie, że nie zasną i tak
dalej. W końcu, gdy skończyły im się argumenty udali się do swoich namiotów.
-Ta blondynka… - zaczął Naruto. – To córka Yondaime?
-Tak – odparł Kakashi. – Jest obiecującym Shinobi, podobnie
jak Sasuke. Oboje mają geny klanu Uchiha, choć to Sasuke jest pełnokrwistym
członkiem.
-Obiecujących shinobi nie ocenia się po genach, tylko po
charakterze – powiedział Naruto.
-Czemu nie zdejmujesz kaptura? – spytał Tazuna, lekko się
dziwiąc.
-Może kiedyś zobaczycie moją twarz.
-A z jakiej wioski pochodzisz? – zadał pytanie Kakashi.
-Urodziłem się w Konosze, tam też spędziłem pierwsze pięć
lat mojego życia, potem to już różnie bywało.
-W Konosze? A ile teraz masz lat.
-17.
-Gdybym mógł zobaczyć twoją twarz, może bym cię skojarzył –
powiedział Kakashi.
-Na pewno, mój wygląd jest bardzo rozpoznawalny – zaśmiał
się Naruto.
-Powiedz – zaczął Hatake. – Masz rodzinę w wiosce? – spytał,
a Naruto popadł w zamyślenie. Cisza trwała dość długo.
-Dla niej jestem martwy.
Kakashi i Tazuna zdziwili się na taką odpowiedź.
Podświadomie oczekiwali innej odpowiedzi.
-Jak zostałeś najemnikiem? – spytał Tazuna, próbując
zobaczyć twarz najemnika.
-Trafiłem pod skrzydła Taruno Masakiego, przez kilka lat,
szkolił mnie, przekazywał swoje kontakty, a kilka dni temu odszedł na
emeryturę, kończąc z tym fachem.
-Taruno… Masaki – powiedział zdumiony jonin. –To nie
pierwszy lepszy najemnik. W czasach wojny postanowił być neutralny i nie wtrącać
się do niej. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej źle.
-Jak to? – spytał Tazuna.
-Ten mężczyzna zna dziesiątki jutsu, jak nie więcej. Już w
wieku 30 lat, był znany z walk bronią białą, nie wspominając wysokiego poziomu
w używaniu ninjutsu. Nie miał predyspozycji do Genjutsu, mimo można go uznać,
za geniusza w tej dziedzinie. Gdyby brał udział w wojnie, jej losy potoczyły by
się kompletnie inaczej.
-Widać, dużo pan o nim wie – powiedział zamaskowany
najemnik.
-Był jedyną osobą nie należącą do wioski, o której uczono w
Akademii. Poza tym w bibliotece jest dużo zwojów na jego temat. Skoro mówisz, że
przejąłeś od niego fach, w jaki sposób ludzie się kontaktują z tobą.
-Taruno miał specjalne kartki z pieczęciami. Dla każdej
wioski była inna, kiedy ktoś przelał do niej chakre, to ta druga zaczęła
świecić. Wtedy wiedział, że dana wioska ma dla niego
zlecenie. Niestety uznał, że sam musze wykombinować jak to zrobić. Według niego
to bardzo dobry sprawdzian fuinjutsu, o którym wie mnie wiele, a moje umiejętności
w tej dziedzinie są słabe.
-Podstawy Fuinjutsu zna każdy jonin, ale moja uczennica Suzuko,
jak wspominałem jest córką Yondaime, który słynie z Fuinjutsu, więc może będzie
mogła ci pomóc.
-Bardzo by mi pomogła, ale i tak będę musiał udać do Uzushio-gakure.