Z niemałymi trudnościami, ale jest. Rozdział, wstawiony zaraz po jego zakończeniu, więc mogą byc jakieś błędy za co z góry przepraszam. Jakoś nie miał zbytnio weny i czasu, więc mogą być pewne niedociągnięcia, ale napewno wam się spodoba.
Rozdział 20.
Gdy promienie słońca zaczęły padać na jej twarz, zaczęła
marszczyć brwi i mrugać oczami. Nagle zerwała się do siadu i nabrała dużo
powietrza w płuca. Zaczęła się nerwowo rozglądać po okolicy. Siedziała na
jakiejś trawie, z której wystawały dziwne metalowe słupy. Spojrzała w górę, w
suficie były kilka okrągłych dziur, przez które wpadało światło.
-Jak się czujesz? – odwróciła głowę w stronę głosu.
Obok niej siedziała na kolanach rudowłosa kobieta. Miała
długie włosy i fioletowe oczy, zdaniem Suzuko jej cera była bardzo podobna do
Sasuke. Miała na sobie piękną ciemną suknię.
-Kim jesteś? Gdzie ja jestem?
-Jestem Sara, a ty znajdujesz się w Roranie.
-Co? Ale Roran ro ruiny – powiedziała zrywając się na nogi.
– Przecież…
-Jak to ruiny? Roran jest teraz w fazie największej siły.
Nagle z góry zaczęły dobiegać krzyki ludzi, wiwatujących na
czyjąś cześć.
-O nie. Musze już iść! – krzyknęła i pobiegła z sobie znanym
kierunku.
Blondynka nic nie rozumiejąc, zaczęła wspinać się w górę.
Gdy dostała się na zewnątrz zobaczyła jak tłumy ludzi stoją
wzdłuż ulicy. Każdy coś krzyczał, ale na
ulicy było tak głośno, że Suzuko nic nie rozumiała. W końcu ludzie trochę
ucichli, ponieważ ulicą jechała kareta. W niej stała kobieta, którą Namikaze
widziała kilka minut temu. Machała do wszystkich, a na jej twarzy był duży
uśmiech.
Gdy przejechała ludzie zaczęli za nią iść w kierunku
największego budynku, a ich krzyki znowu stały się głośne. Gdy dwunastolatka
została sama na ulicy wskoczyła na dach i zaczęła zmierzać w kierunku tego
samego budynku co wszyscy mieszkańcu Roranu. Cały czas próbowała sobie wszystko
poukładać.
Gdy Sara dojechała do pałacu zeszła z karety i weszła do
środka. Po chwili wyszła na balkonie, w obstawie jakiegoś grubego,
brązowowłosego faceta oraz dwóch lalek, które kojarzyła.
-To lalki Mukade – powiedziała do siebie. – Co tu się
dzieje?
Nagle ktoś ją złapał za ramię, po czym zniknęli. Pojawili
się w jakimś korytarzu. Suzuko odruchowo odskoczyła do tylu, przyjmując pozycje
bojową.
Przednią stało trzech mężczyzn, mieli na sobie maski, takie
jakie nosiło Anbu, każdy miał znak Konohy.
-Minato kto to? – spytał najgrubszy nich.
Miał ciemne włosy i czarne ubranie, tak jak wszyscy
mężczyźni.
-Nie wiem Choza. Była na dachu.
-Ma opaskę Konohy – powiedział trzeci z nich.
-Tak Shibi, ale inaczej wygląda.
-Kim…kim jesteście? – spytała Suzuko, a cała trójka zdjęła
maski.
Gdy zobaczyła ich twarze doznała szoku. Przed nią stali
ojcowie dwójki jej przyjaciół oraz jej tata.
-Tak jak ty jesteśmy z Konohy – powiedział Minato. – Kim
jesteś?
-Ma takie same oczy
jak Uchiha – szepnął przyszły ojciec Shino.
-Jestem…
Nie mogła dokończyć zdania, ponieważ czyjaś ręka zasłoniła
jej usta. Obok niej pojawił się blondwłosy młody mężczyzna. Miał wyprostowaną
lewą rękę, która zasłaniała usta jego siostry. Jego błękitne oczy patrzyły się
w niemal takie same. Oddział z Konohy, od razu przyjął pozycję bojową, jedynie
Minato stał niewzruszony patrząc w oczy Naruto. Po kilku sekundach Naruto
zabrał rękę z twarzy blondynki.
-Braciszku? – spytała Suzuko.
-Nic nie mów – powiedział do siostry. – Ten strumień światła
cofnął nas w czasie – dodał szokując przy tym wszystkich.
-Jak to w czasie? Skąd to wiesz?
-Spójrz na miasto. W trakcie misji było ruiną, a nie ma
takiej możliwości, aby to było genjutsu.
-Jesteście rodzeństwem? – spytał Minato.
-Co cię to obchodzi? – warknął Uzumaki. – Chodź! – chwycił
siostrę za rękę i pociągnął ją ze sobą.
-Ale… chwila… bracie – mówiła próbując się wyrwać z mocnego
uścisku.
-Nie wolno nam rozmawiać z nikim z przeszłości. Nawet z nim
– powiedział wskazując na przyszłego Hokage. – Każda ważna informacja może
zmienić, przyszłość, tak bardzo, że ja albo ty możemy się nie urodzić.
-Nawet tak, że zostaniesz w wiosce? – spytała, a Naruto
zastygł.
Jego mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach. Przez
chwilę wyobrażał sobie, że mógłby sprawić, że będzie kochany. W końcu
potrząsnął głową na boki, aby odgonić myśli.
-Tak.
-Więc może…
-Nie. Cofnęło nas o jakieś dwadzieścia lat, może trochę
więcej i nie wiesz co może się stać w przyszłości.
-Skąd to wiesz? – spytała zdziwiona blondynka.
-Ponieważ on jest jeszcze zwykłym joninem.
-Ej Minato – do Namikaze podeszła przyszła głowa klanu Akimichi.
– Jakoś dziwnie to wygląda. Nie uważasz? Z znikąd oni się pojawiają, mówią, że
są z przyszłości i obgadują cię.
-To jest bardzo dziwne – dodał ojciec Shino.
Minato nic nie odpowiadał, tylko uważnie patrzył się
rodzeństwo.
-Masz jakiś plan? – spytał Suzuko, gdy już normalnie szli.
-Nie. Nie wiem nic o podróżach w czasie i nie wyczuwam w
sobie swojej lokatorki – odparł bez namysłu.
Suzuko stanęła w miejscu, jakby była posągiem. Blondyn
zaczął sobie powtarzać słowa, które przed chwilą powiedział.
-Jesteś jin…
-Nie – przerwał jej szybko. – Nie jestem jinchuriki, ale też
nie jestem normalnym człowiekiem. Mógłbym ją nazwać starożytną istotą, to chyba
najlepiej ją opisuje.
Wyszli na jakąś ulicę i stanęli. Naruto myślał, co zrobić.
Miał dwa ważne cele, wrócić do swoich czasów i ochronić siostrę. Patrzył się
raz w jedną stronę, raz w drugą stronę ulicy i nic nie przychodziło mu do
głowy.
-Może wrócimy do nich i poprosimy o pomoc albo pójdziemy do
Konohy…
-Nie, żadne z tych pomysłów nie wchodzi w grę.
-Roboty! – krzyknęła Suzuko, gdy zobaczyła jak za rogu
wyłania się 10 maszyn Mukade.
Lalki od razu ruszyły do ataku. Gdy Naruto je zobaczył
przyjął pozycję do obrony.
-Uciekaj, zajmę się nimi! – krzyknął blondyn.
-Pomogę ci! – odkrzyknęła i wyciągnęła kunaia.
Naruto nie miał czasu na dalszą dyskusję. Gdy dwóch z nich
wystrzeliło swoje ręce w ich kierunku, Naruto zrobił unik skacząc w górę, przez
ten ruch stracił siostrę z oczu. Wylądował między kilkoma z nich i wyciągnął
swój miecz. Jednym ruchem pozbawił jednego z nich głowy, a drugiemu odciął rękę, a następnie przeciął go na pół. Chłopak wyskoczył wysoko w powietrze i posłał
w dół silną falę ognia, która spaliła resztę.
Wylądował na ziemi i zaczął się rozglądać za siostrą.
Zobaczył tylko trzy zniszczone lalki, ale nic więcej. W ciągu ułamka sekundy na
jego twarzy pojawiła się wściekłość. Ruszył biegiem w stronę budynku, w którym
wyczuwał słabą energię siostry.
Gdy dotarł na plac przed pałacem, zatrzymał się. Wszędzie
były straże, które pilnowały przejścia. W dodatku było tu dużo cywili, więc
walka nie wchodziła w grę.
Nagły krzyk zwrócił
jego uwagę. Dzięki lepszemu wzrokowi, niż zwykły człowiek, mógł wyraźnie
zobaczyć jak ktoś chowa się w cieniu na balkonie, wcześniej wypychając królową
przez barierkę balkonu. Nagłe Złoty Błysk i królowa zniknęła w połowie drogi do ziemi.
-Już wiem, gdzie szukać – powiedział do siebie i zniknął w
ciemnej alejce, między budynkami.
Minato z królową na rękach pojawił się na dachu jakiegoś
budynku. Obok nich pojawiła się reszta drużyny Namikaze. Przyszły Hokage
położył królową Roranu na podłożu i ocucił ją. Rudowłosa zaczęła się nerwowo
rozglądać.
-C…co się st…stało? – wymamrotała trzymając się za głowę.
-Wypadłaś z balkonu – odparł Minato.
-Wypa…dłam? Ktoś… mnie chyba…
-Ktoś ją wypchnął – powiedział ktoś z za ich pleców.
Wszyscy spojrzeli w stronę głosu. Stała tam odrobinę młodsza
wersja Minato. Dłonie miał zaciśnięte w pięści. Zaczął powoli do nich
podchodzić.
-Kto stworzył te lalki? – spytał poważnym tonem.
-Co ty sobie wyobrażasz?! – warknął Choza. – To królowa.
-Mam to gdzieś – odwarknął Naruto. – Mów!
-Mukade. Moja matka go przyjęła, gdy kilka alt temu pojawił
się w naszym mieście.
-Jak się dostać do pałacu!?
-Nie… nie powiem.
-Chcesz kryć zdrajcę? To on cię wypchnął z balkonu.
Uzumaki przez chwilę patrzył się w zamyśloną Sarę, po czym
odwrócił się do nich plecami i zaczął iść w kierunku krawędzi budynku. Nagle
ktoś położył mu dłoń na barku. Zatrzymał się i odwrócił lekko głowę. Zobaczył
twarz ojca.
-Co się z nią stało? Gdzie jest moja córka – powiedział
szokując tymi słowami Naruto. – I co się stało, ze mnie nienawidzisz?
-Nic ci do tego – warknął i skoczył w dół.
Wylądował między dwoma budynkami i ruszył biegiem bocznymi
uliczkami w kierunku Pałacu.
Na wielkiej podziemnej hali, leżała przykuta do ściany
grubym łańcuchem blondwłosa dziewczyna. Cała hala była linią produkcyjną, gdzie
powstawały nowe lalki. Przy każdym pasie, stało co najmniej dziesięć osób, a
takich pasów było mnóstwo.
Jej ubranie było w strzępach, a na odsłoniętym ciele było
widać siniaki. Nagle zaczęła mrużyć oczy, po czym je otworzyła.
-Co? – spytała rozglądając się po okolicy.
Jej wzrok był zamglony, a panująca ciemność utrudniała jej
to zadanie. Gdy się poruszyła, usłyszała
brzdęk metalu, wtedy obaczyła, że jest przykuta do ściany.
-W końcu się obudziłaś.
Nagle jedna lampa się zapaliła i oświetliła grubego mężczyznę,
który stał przed nią. Miał średniej długości brązowe włosy i bogato zdobione
szaty na sobie. Na głowie miał koronę, a po jego bokach stały wielkie lalki z
długimi mieczami.
-Kim jesteś? – spytała dziewczyna za co została uderzona w
twarz. Do jej oczu zaczęły napływać łzy, a na policzku odznaczyła się dłoń
brązowowłosego.
-Cicho! – warknął mężczyzna. – Od teraz jesteś moją
własnością i będziesz słuchać moich rozkazów. Najpierw ulepszę moje lalki, chakrą twojego
biju, a potem jeśli przeżyjesz, może pozwolę ci stanąć przy moim boku jako
służąca.
Na koniec zaczął się śmiać jak szalony psychopata. Odwrócił
się i zostawił Suzuko samą. Dziewczyna zaczęła płakać, a w myślach błagała o
pomoc.
Minato wraz z Shibim i Chozą oglądali z za rogu, na
wiwatujący tłum ludzi, przed pałacem. Kilka metrów dalej z cieniu budynków
czekała królowa Sara.
-To jest dziwne – powiedział Choza.
-Zgadzam się – dodał Minato. – Królowa by zginęła, a oni
nadal wiwatują.
-Czyżby to nie byli ludzie – zaproponował Aburame. Mogę
sprawdzić to swoimi robakami – zaproponował, a przyszły Hokage skinął głową.
Spod płaszcza Shibiego, zaczęły wylatywać setki robaków,
które poleciały wprost na tłum.
-Jeśli są to ludzie nic im nie zrobią – poinformował i razem
z resztą zaczął czekać na wynik testu.
Robaki doleciały do tłumu, nie zwracając na sobie uwagi
maszyn Mukade. Stworzenia usiadły na kilku osobach i zaczęły je pożerać. Po
kilku sekundach zostały tylko ubrania. Drużynę z Konohy zszokował taki wynik.
-To były lalki.
-Więc, gdzie są prawdziwi ludzie – powiedział Namikaze.
-To wszystko jest coraz dziwniejsze – dodał swoje zdanie Choza
drapiąc się po głowie.
-Musimy dostać się do Pałacu.
-Czyli to prawda – powiedziała niedowierzając Sara. – Mukade
jest zdrajcą.
-Prawdopodobnie tak jest.
-Moja matka miała rację – powiedziała zaciskając dłonie i zamykając
oczy, z których zaczęły spływać łzy. –Czemu jej nie wierzyłam? – spytała sama
siebie upadając na ziemi.
-Hej, hej, hej – podbiegł do niej Minato i położył dłoń na
barku. – To co się stało, przeszło do historii, teraz musimy uratować mieszkańców
Roranu.
Sara starła łzy i podniosła się. Spojrzała w niebieskie oczy
Namikaze i lekko się uśmiechnęła.
-Twoje oczy są takie same jak tamtego chłopaka – powiedział nagle.
– Tylko, że u niego widać smutek i żal, który ukrywa za pewnością siebie –
rudowłosa lekko zszokowała tą wypowiedzią Minato, który popadł w zamyślenie.
Yondaime nic nie odpowiedział, tylko wstał i podszedł do
swoich kompanów.
-Jest nasz trzech, ale musimy dać radę – powiedział uderzając
pięścią w otwartą dłoń.
-Może znajdziemy tamtego chłopaka – powiedział Choza.
Nagły, głośny wybuch przerwał ich rozmowę. Wszyscy wybiegli
z zaułka i zobaczyli jak syn Minato stoi przed rozwalonymi lalkami na placu
przed Pałacem.
-Ej Mukade! Wyłaź! – głośny krzyk rozszedł się po całej
okolicy.
W jednej chwili wszystkie lalki, udające mieszkańców upadły
na ziemię, a na balkonie pojawił się mężczyzna.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?!
-Kimś kto cię spierze na kwaśne jabłko! – krzyknął uderzając
pięścią w otwartą dłoń, podobnie jak przed chwilą Minato.
-Co on wyprawia? – spytała Sara. – Sam chce zaatakować cały
Pałac.
-Spójrzcie na dach Pałacu – powiedział Minato.
Kilkanaście metrów nad Mukade stał drugi Naruto. Składał
jakieś pieczęcie.
-Katon: Ognisty Ryk!
Z jego ust wydobyła się ognista fala, która pomknęła w dół,
wprost na balkon. Mukade nie miał czasu by zareagować, ogień pochłonął jego jak
i lalki, które były z nim. Gdy ogień zgasł, wszyscy mogli zobaczył, że część
pałacu, zniknęła. W tej chwili była duża wyrwa, od miejsca, gdzie stał Naruto
do samych wrót.
Blondyn, który był na placu zniknął w kłębie dymu, a
prawdziwy, który był na dachu, wskoczył do środka.
Wylądował na dużym holu, gdzie znalazł szczątki palącego się
Mukade. Całe ciało było z drewna. Mężczyzna podszedł do głowy zdeptał ją.
-Zniszczyłeś mój pałac. Musisz za to zapłacić.
Na schodach na piętrze stał Mukade. Ręce miał założone na
piersi, a oczy ciskały gromy w
Uzumakiego. Jednym ruchem palca, rozkaz swoim lalkom, otoczyć Uzumakiego.
-Zdechniesz, ale prędzej wyduszę z ciebie, gdzie jest moja
siostra!