Strony

piątek, 26 lutego 2016

Naruto - smoczy pustelnik - 20.

Z niemałymi trudnościami, ale jest. Rozdział, wstawiony zaraz po jego zakończeniu, więc mogą byc jakieś błędy za co z góry przepraszam. Jakoś nie miał zbytnio weny i czasu, więc mogą być pewne niedociągnięcia, ale napewno wam się spodoba.

Rozdział 20.
Gdy promienie słońca zaczęły padać na jej twarz, zaczęła marszczyć brwi i mrugać oczami. Nagle zerwała się do siadu i nabrała dużo powietrza w płuca. Zaczęła się nerwowo rozglądać po okolicy. Siedziała na jakiejś trawie, z której wystawały dziwne metalowe słupy. Spojrzała w górę, w suficie były kilka okrągłych dziur, przez które wpadało światło.
-Jak się czujesz? – odwróciła głowę w stronę głosu.
Obok niej siedziała na kolanach rudowłosa kobieta. Miała długie włosy i fioletowe oczy, zdaniem Suzuko jej cera była bardzo podobna do Sasuke. Miała na sobie piękną ciemną suknię.
-Kim jesteś? Gdzie ja jestem?
-Jestem Sara, a ty znajdujesz się w Roranie.
-Co? Ale Roran ro ruiny – powiedziała zrywając się na nogi. – Przecież…
-Jak to ruiny? Roran jest teraz w fazie największej siły.
Nagle z góry zaczęły dobiegać krzyki ludzi, wiwatujących na czyjąś cześć.
-O nie. Musze już iść! – krzyknęła i pobiegła z sobie znanym kierunku.
Blondynka nic nie rozumiejąc, zaczęła wspinać się w górę.
Gdy dostała się na zewnątrz zobaczyła jak tłumy ludzi stoją wzdłuż ulicy.  Każdy coś krzyczał, ale na ulicy było tak głośno, że Suzuko nic nie rozumiała. W końcu ludzie trochę ucichli, ponieważ ulicą jechała kareta. W niej stała kobieta, którą Namikaze widziała kilka minut temu. Machała do wszystkich, a na jej twarzy był duży uśmiech.
Gdy przejechała ludzie zaczęli za nią iść w kierunku największego budynku, a ich krzyki znowu stały się głośne. Gdy dwunastolatka została sama na ulicy wskoczyła na dach i zaczęła zmierzać w kierunku tego samego budynku co wszyscy mieszkańcu Roranu. Cały czas próbowała sobie wszystko poukładać.
Gdy Sara dojechała do pałacu zeszła z karety i weszła do środka. Po chwili wyszła na balkonie, w obstawie jakiegoś grubego, brązowowłosego faceta oraz dwóch lalek, które kojarzyła.
-To lalki Mukade – powiedziała do siebie. – Co tu się dzieje?
Nagle ktoś ją złapał za ramię, po czym zniknęli. Pojawili się w jakimś korytarzu. Suzuko odruchowo odskoczyła do tylu, przyjmując pozycje bojową.
Przednią stało trzech mężczyzn, mieli na sobie maski, takie jakie nosiło Anbu, każdy miał znak Konohy.
-Minato kto to? – spytał najgrubszy nich.
Miał ciemne włosy i czarne ubranie, tak jak wszyscy mężczyźni.
-Nie wiem Choza. Była na dachu.
-Ma opaskę Konohy – powiedział trzeci z nich.
-Tak Shibi, ale inaczej wygląda.
-Kim…kim jesteście? – spytała Suzuko, a cała trójka zdjęła maski.
Gdy zobaczyła ich twarze doznała szoku. Przed nią stali ojcowie dwójki jej przyjaciół oraz jej tata.
-Tak jak ty jesteśmy z Konohy – powiedział Minato. – Kim jesteś?
-Ma  takie same oczy jak Uchiha – szepnął przyszły ojciec Shino.
-Jestem…
Nie mogła dokończyć zdania, ponieważ czyjaś ręka zasłoniła jej usta. Obok niej pojawił się blondwłosy młody mężczyzna. Miał wyprostowaną lewą rękę, która zasłaniała usta jego siostry. Jego błękitne oczy patrzyły się w niemal takie same. Oddział z Konohy, od razu przyjął pozycję bojową, jedynie Minato stał niewzruszony patrząc w oczy Naruto. Po kilku sekundach Naruto zabrał rękę z twarzy blondynki.
-Braciszku? – spytała Suzuko.
-Nic nie mów – powiedział do siostry. – Ten strumień światła cofnął nas w czasie – dodał szokując przy tym wszystkich.
-Jak to w czasie? Skąd to wiesz?
-Spójrz na miasto. W trakcie misji było ruiną, a nie ma takiej możliwości, aby to było genjutsu.
-Jesteście rodzeństwem? – spytał Minato.
-Co cię to obchodzi? – warknął Uzumaki. – Chodź! – chwycił siostrę za rękę i pociągnął ją ze sobą.
-Ale… chwila… bracie – mówiła próbując się wyrwać z mocnego uścisku.
-Nie wolno nam rozmawiać z nikim z przeszłości. Nawet z nim – powiedział wskazując na przyszłego Hokage. – Każda ważna informacja może zmienić, przyszłość, tak bardzo, że ja albo ty możemy się nie urodzić.
-Nawet tak, że zostaniesz w wiosce? – spytała, a Naruto zastygł.
Jego mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach. Przez chwilę wyobrażał sobie, że mógłby sprawić, że będzie kochany. W końcu potrząsnął głową na boki, aby odgonić myśli.
-Tak.
-Więc może…
-Nie. Cofnęło nas o jakieś dwadzieścia lat, może trochę więcej i nie wiesz co może się stać w przyszłości.
-Skąd to wiesz? – spytała zdziwiona blondynka.
-Ponieważ on jest jeszcze zwykłym joninem.
-Ej Minato – do Namikaze podeszła przyszła głowa klanu Akimichi. – Jakoś dziwnie to wygląda. Nie uważasz? Z znikąd oni się pojawiają, mówią, że są z przyszłości i obgadują cię.
-To jest bardzo dziwne – dodał ojciec Shino.
Minato nic nie odpowiadał, tylko uważnie patrzył się rodzeństwo.
-Masz jakiś plan? – spytał Suzuko, gdy już normalnie szli.
-Nie. Nie wiem nic o podróżach w czasie i nie wyczuwam w sobie swojej lokatorki – odparł bez namysłu.
Suzuko stanęła w miejscu, jakby była posągiem. Blondyn zaczął sobie powtarzać słowa, które przed chwilą powiedział.
-Jesteś jin…
-Nie – przerwał jej szybko. – Nie jestem jinchuriki, ale też nie jestem normalnym człowiekiem. Mógłbym ją nazwać starożytną istotą, to chyba najlepiej ją opisuje.
Wyszli na jakąś ulicę i stanęli. Naruto myślał, co zrobić. Miał dwa ważne cele, wrócić do swoich czasów i ochronić siostrę. Patrzył się raz w jedną stronę, raz w drugą stronę ulicy i nic nie przychodziło mu do głowy.
-Może wrócimy do nich i poprosimy o pomoc albo pójdziemy do Konohy…
-Nie, żadne z tych pomysłów nie wchodzi w grę.
-Roboty! – krzyknęła Suzuko, gdy zobaczyła jak za rogu wyłania się 10 maszyn Mukade.
Lalki od razu ruszyły do ataku. Gdy Naruto je zobaczył przyjął pozycję do obrony.
-Uciekaj, zajmę się nimi! – krzyknął blondyn.
-Pomogę ci! – odkrzyknęła i wyciągnęła kunaia.
Naruto nie miał czasu na dalszą dyskusję. Gdy dwóch z nich wystrzeliło swoje ręce w ich kierunku, Naruto zrobił unik skacząc w górę, przez ten ruch stracił siostrę z oczu. Wylądował między kilkoma z nich i wyciągnął swój miecz. Jednym ruchem pozbawił jednego z nich głowy, a drugiemu odciął  rękę, a następnie przeciął go na pół.  Chłopak wyskoczył wysoko w powietrze i posłał w dół silną falę ognia, która spaliła resztę.
Wylądował na ziemi i zaczął się rozglądać za siostrą. Zobaczył tylko trzy zniszczone lalki, ale nic więcej. W ciągu ułamka sekundy na jego twarzy pojawiła się wściekłość. Ruszył biegiem w stronę budynku, w którym wyczuwał słabą energię siostry.
Gdy dotarł na plac przed pałacem, zatrzymał się. Wszędzie były straże, które pilnowały przejścia. W dodatku było tu dużo cywili, więc walka nie wchodziła w grę.
 Nagły krzyk zwrócił jego uwagę. Dzięki lepszemu wzrokowi, niż zwykły człowiek, mógł wyraźnie zobaczyć jak ktoś chowa się w cieniu na balkonie, wcześniej wypychając królową przez barierkę balkonu. Nagłe Złoty Błysk i królowa zniknęła  w połowie drogi do ziemi.
-Już wiem, gdzie szukać – powiedział do siebie i zniknął w ciemnej alejce, między budynkami.

Minato z królową na rękach pojawił się na dachu jakiegoś budynku. Obok nich pojawiła się reszta drużyny Namikaze. Przyszły Hokage położył królową Roranu na podłożu i ocucił ją. Rudowłosa zaczęła się nerwowo rozglądać.
-C…co się st…stało? – wymamrotała trzymając się za głowę.
-Wypadłaś z balkonu – odparł Minato.
-Wypa…dłam? Ktoś… mnie chyba…
-Ktoś ją wypchnął – powiedział ktoś z za ich pleców.
Wszyscy spojrzeli w stronę głosu. Stała tam odrobinę młodsza wersja Minato. Dłonie miał zaciśnięte w pięści. Zaczął powoli do nich podchodzić.
-Kto stworzył te lalki? – spytał poważnym tonem.
-Co ty sobie wyobrażasz?! – warknął Choza. – To królowa.
-Mam to gdzieś – odwarknął Naruto. – Mów!
-Mukade. Moja matka go przyjęła, gdy kilka alt temu pojawił się w naszym mieście.
-Jak się dostać do pałacu!?
-Nie… nie powiem.
-Chcesz kryć zdrajcę? To on cię wypchnął z balkonu.
Uzumaki przez chwilę patrzył się w zamyśloną Sarę, po czym odwrócił się do nich plecami i zaczął iść w kierunku krawędzi budynku. Nagle ktoś położył mu dłoń na barku. Zatrzymał się i odwrócił lekko głowę. Zobaczył twarz ojca.
-Co się z nią stało? Gdzie jest moja córka – powiedział szokując tymi słowami Naruto. – I co się stało, ze mnie nienawidzisz?
-Nic ci do tego – warknął i skoczył w dół.
Wylądował między dwoma budynkami i ruszył biegiem bocznymi uliczkami w kierunku Pałacu.
Na wielkiej podziemnej hali, leżała przykuta do ściany grubym łańcuchem blondwłosa dziewczyna. Cała hala była linią produkcyjną, gdzie powstawały nowe lalki. Przy każdym pasie, stało co najmniej dziesięć osób, a takich pasów było mnóstwo.
Jej ubranie było w strzępach, a na odsłoniętym ciele było widać siniaki. Nagle zaczęła mrużyć oczy, po czym je otworzyła.
-Co? – spytała rozglądając się po okolicy.
Jej wzrok był zamglony, a panująca ciemność utrudniała jej to zadanie.  Gdy się poruszyła, usłyszała brzdęk metalu, wtedy obaczyła, że jest przykuta do ściany.
-W końcu się obudziłaś.
Nagle jedna lampa się zapaliła i oświetliła grubego mężczyznę, który stał przed nią. Miał średniej długości brązowe włosy i bogato zdobione szaty na sobie. Na głowie miał koronę, a po jego bokach stały wielkie lalki z długimi mieczami.
-Kim jesteś? – spytała dziewczyna za co została uderzona w twarz. Do jej oczu zaczęły napływać łzy, a na policzku odznaczyła się dłoń brązowowłosego.
-Cicho! – warknął mężczyzna. – Od teraz jesteś moją własnością i będziesz słuchać moich rozkazów.  Najpierw ulepszę moje lalki, chakrą twojego biju, a potem jeśli przeżyjesz, może pozwolę ci stanąć przy moim boku jako służąca.
Na koniec zaczął się śmiać jak szalony psychopata. Odwrócił się i zostawił Suzuko samą. Dziewczyna zaczęła płakać, a w myślach błagała o pomoc.

Minato wraz z Shibim i Chozą oglądali z za rogu, na wiwatujący tłum ludzi, przed pałacem. Kilka metrów dalej z cieniu budynków czekała królowa Sara.
-To jest dziwne – powiedział Choza.
-Zgadzam się – dodał Minato. – Królowa by zginęła, a oni nadal wiwatują.
-Czyżby to nie byli ludzie – zaproponował Aburame. Mogę sprawdzić to swoimi robakami – zaproponował, a przyszły Hokage skinął głową.
Spod płaszcza Shibiego, zaczęły wylatywać setki robaków, które poleciały wprost na tłum.
-Jeśli są to ludzie nic im nie zrobią – poinformował i razem z resztą zaczął czekać na wynik testu.
Robaki doleciały do tłumu, nie zwracając na sobie uwagi maszyn Mukade. Stworzenia usiadły na kilku osobach i zaczęły je pożerać. Po kilku sekundach zostały tylko ubrania. Drużynę z Konohy zszokował taki wynik.
-To były lalki.
-Więc, gdzie są prawdziwi ludzie – powiedział Namikaze.
-To wszystko jest coraz dziwniejsze – dodał swoje zdanie Choza drapiąc się po głowie.
-Musimy dostać się do Pałacu.
-Czyli to prawda – powiedziała niedowierzając Sara. – Mukade jest zdrajcą.
-Prawdopodobnie tak jest.
-Moja matka miała rację – powiedziała zaciskając dłonie i zamykając oczy, z których zaczęły spływać łzy. –Czemu jej nie wierzyłam? – spytała sama siebie upadając na ziemi.
-Hej, hej, hej – podbiegł do niej Minato i położył dłoń na barku. – To co się stało, przeszło do historii, teraz musimy uratować mieszkańców Roranu.
Sara starła łzy i podniosła się. Spojrzała w niebieskie oczy Namikaze i lekko się uśmiechnęła.
-Twoje oczy są takie same jak tamtego chłopaka – powiedział nagle. – Tylko, że u niego widać smutek i żal, który ukrywa za pewnością siebie – rudowłosa lekko zszokowała tą wypowiedzią Minato, który popadł w zamyślenie.
Yondaime nic nie odpowiedział, tylko wstał i podszedł do swoich kompanów.
-Jest nasz trzech, ale musimy dać radę – powiedział uderzając  pięścią w otwartą dłoń.
-Może znajdziemy tamtego chłopaka – powiedział Choza.
Nagły, głośny wybuch przerwał ich rozmowę. Wszyscy wybiegli z zaułka i zobaczyli jak syn Minato stoi przed rozwalonymi lalkami na placu przed Pałacem.
-Ej Mukade! Wyłaź! – głośny krzyk rozszedł się po całej okolicy.
W jednej chwili wszystkie lalki, udające mieszkańców upadły na ziemię, a na balkonie pojawił się mężczyzna.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?!
-Kimś kto cię spierze na kwaśne jabłko! – krzyknął uderzając pięścią w otwartą dłoń, podobnie jak przed chwilą Minato.
-Co on wyprawia? – spytała Sara. – Sam chce zaatakować cały Pałac.
-Spójrzcie na dach Pałacu – powiedział Minato.
Kilkanaście metrów nad Mukade stał drugi Naruto. Składał jakieś pieczęcie.
-Katon: Ognisty Ryk!
Z jego ust wydobyła się ognista fala, która pomknęła w dół, wprost na balkon. Mukade nie miał czasu by zareagować, ogień pochłonął jego jak i lalki, które były z nim. Gdy ogień zgasł, wszyscy mogli zobaczył, że część pałacu, zniknęła. W tej chwili była duża wyrwa, od miejsca, gdzie stał Naruto do samych wrót.
Blondyn, który był na placu zniknął w kłębie dymu, a prawdziwy, który był na dachu, wskoczył do środka.
Wylądował na dużym holu, gdzie znalazł szczątki palącego się Mukade. Całe ciało było z drewna. Mężczyzna podszedł do głowy zdeptał ją.
-Zniszczyłeś mój pałac. Musisz za to zapłacić.
Na schodach na piętrze stał Mukade. Ręce miał założone na piersi, a  oczy ciskały gromy w Uzumakiego. Jednym ruchem palca, rozkaz swoim lalkom, otoczyć Uzumakiego.

-Zdechniesz, ale prędzej wyduszę z ciebie, gdzie jest moja siostra!

6 komentarzy:

  1. spoko rozdział, są trochę błędy ale rozdział mi się bardzo podoba :d. Czekam na next'a :))

    OdpowiedzUsuń
  2. To był najzajebistrzy rozdział ever. Podoba.mi.się jak cholerka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Yey pisz dalej! Nie zniechęcaj się pisaniem ! Ja mogę poczekać! Może spróbujesz pisać krótkie rozdziały ale częściej ? 😊😊😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest genialny i bardzo mi się podobał.
    Akcja świetna. Spotkanie rodzeństwa z ojcem z przeszłości bardzo mi się podobała oraz coraz mocniejsza więz.
    Juz nie mogę doczekać się kontynuacji.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieje się, dzieje..! Akcja trzyma w napięciu do samego końca rozdziału. Pozostaje jedynie czekać cierpliwie na ciąg dalszy, więc czekam. Weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    piękne, cofnęli się w czasie, skąd w ogóle Minato wie, że Naruto go nienawidzi?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń