Strony

niedziela, 16 września 2018

Naruto - smoczy pustelnik - 35. I tak jakby powrót.


Witam was, jeśli ktoś tu jeszcze zagląda. Trochę minęło czasu kiedy ostatni raz tu byłem. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i nie obiecuję, że całkowicie wrócę do pisania, ale pod ostatnią chwilą ambicji napisałem rozdział oraz one-shota, który jest na blogu z one-shotami.  Bardzo przepraszam was za takie porzucenie bloga. 




Naruto - smoczy pustelnik - 35.

Gdy tylko siwowłosy zerwał się z ziemi,zabrał swoją kosę i ruszył biegiem. Zakapturzona postać wciągnęła mocniej powietrze przez nos. Jego usta zaczęły wyrażać zdziwienie.


-Mam was!
Hidan pojawił się nad Sasuke, Sakurą oraz Suzuko i już miał wbić w jedno z nich swoja kosę. Broń członka Akatsuki zatrzymała się kilka centymetrów nad blondwłosą dziewczyną.
Obok Hidana stała zakapturzona postać, która trzymała mocno rękojeść kosy. Na twarzach wszystkich było wypisane niedowierzanie.
-Co do cholery?! - krzyknął właściciel ów broni. -Spieprzaj gnoju!
Kosa zaczęła się unosić do góry pod wpływem siły nieznajomego.
-Radze uważać na słowa - powiedział nagle nowo przybyły.
Z dźwięku głosu można było wywnioskować, że jest dojrzałym mężczyzną.
-Świat jest mały i szybko poprosić się guza - powiedział wyrywając kosę z rąk Hidana.
Jednym ruchem drugiej ręki przerwał linę, która była przymocowana do kosy. Następnie rzucił  nią w zamaskowanego członka Brzasku.
-Kim jesteś? - zapytał Kakuzu, łapiąc rękojeść kosy.
-Czy to ważne? - odparł pytaniem na pytanie.
W tym czasie odskoczył od nieznanego mężczyzny i stanął przy swoim kompanie. Od razu odebrał swoją kosę. Genini pomogli wstać swojemu senseiowi i stanęli za przybyszem.
-Nic wam nie jest?
-Żyjemy - odparła blondynka. - Jak się czujesz Kakashi-sensei.
-Dam radę - odparł siwowłosy powoli wstając.
-Usiądź Kakashi - powiedział miło zakapturzony. -Ja ich zabije.
-Chyba sobie kpisz! - wydarł się Hidan. - Nas się nie da zabić. Jesteśmy nieśmiertelni.
-Jeśli tak jest to przekonaj mnie. Jeśli wygram powiecie mi wszystko o Akatsuki.
-Po co ci ta wiedza? - wtrącił Kakuzu.
-Aby zabić was wszystkich.
Wszyscy doznali lekkiego szoku. On, sam jeden chciał wybić całą organizację.
-Konoha ma dość informacji o Akatsuki - powiedziała Suzuko.
-Potrzebuję informacji o tym co pociąga za wszystkie sznurki.
-Skąd o nim wiesz? - spytał zszokowany Kakuzu.
-Dość tego gadania! - krzyknął Hidan i skoczył w górę.
Leciał prosto na przybysza, który nawet nie myślał, aby się ruszyć.
-Uważaj! - krzyknęła Suzuko.
Stało się coś czego nikt by nie przewidział. Gdy Hidan chciał wbić kosę w jego bok, ostrza pękły od uderzenia. Jego płaszcz został rozdarty, a w oczach wszystkich był szok i niedowierzanie.
Hidan odskoczył na jakieś dwa metry do tyłu. Wpatrywał się w to co mu zostało po broni.
-Niemożliwe - powiedział cicho siwowłosy członek Akatsuki.
-Zaczniecie już mówić?
-Czym ty jesteś? - powiedział cicho Kakuzu z założonymi rękami na piersi.
-Dla was? Najgorszym koszmarem.
Nagle z przybysza zaczęła emanować silna energia. Kakashi stanął obok niego z odsłoniętym Sharinganem. Trójka geninów spojrzała po sobie i jednocześnie skinęli sobie głowami.
Pierwszy do ataku ruszył Kakuzu. Chciał zaatakować pięścią z powietrza. W międzyczasie jego prawa ręka stała się czarna. Hatake odskoczył na bok, aby uniknąć ataku.  Pięść napastnika została zatrzymana jedną ręka zakapturzonego. Oczy Kakuzu powiększyły się o milimetr.
-Zajmijcie sie Hidanem. Bez swojej broni i ręki będzie słaby - powiedział przybysz zaciskając swoją dłoń w pięść.
Jego druga ręka zapłonęła ogniem. Prawy sierpowy posłał członka Akatsuki na kilka metrów do tyłu.
Nagle wystawił prawą rękę w bok. Złapał dłonią twarz Hidana, który chciał zaatakować od boku.
-Ki… kim ty jesteś?
-Mówiłem waszym koszmarem, ale jeśli chcesz wiedzieć to… - drugą ręką zaczął zdejmować kaptur - Naruto Namikaze Uzumaki.
Na twarzach Konoszan pojawił się szok, a dodatkowo w czarnych oczach blondynki pojawiły łzy.
-Bracie… - powiedziała szczęśliwa Suzuko.
Naruto przekręcił w jej stronę głowę i posłał ciepły uśmiech.
-Cześć Suzuko.
-Gdzie byłeś przez tyle czasu.
- Za chwilę pogadamy. Tylko się nimi zajmę.
Gdy Naruto kończył zdanie, złapał Kakuzu tak samo jak trzymał Hidana, tylko drugą ręką.
Nagły podmuch wiatru zmusił wszystkich do przymrużenia oczu. Gdy je otworzyli po Naruto i członkach Akatsuki nie było śladu.
-W górze! - krzyknął Sasuke, wskazując palcem na niebo.

Naruto pojawił się z wrogami kilkadziesiąt metrów nad ziemia. Zderzył ich głowy ze sobą i rzucił mocno w kierunku ziemi. Uderzenie wzbiło w powietrze mnóstwo kurzu. Uzumaki zaczął lecieć w dół w ich kierunku. Tuż przed jego uderzeniem w chmury kurzu wyskoczył Hidan. Uderzenie Naruto spowodowało wielką eksplozję, która odrzuciła Hidana do tyłu.

Do siwowłosego członka Brzasku doskoczył Team 7 wraz z Kakashim na czele.
-Shuriken Kage Bunshin no Jutsu! - krzyknęła Suzuko rzucając kilkoma shurikenami i kunaiami.
Ilość broni potroiła się. Ciało Hidana zostało podziurawione.
-Cholera! - krzyknął Hidan.
Członek Akatsuki nie mając wyboru wziął jednego kunaia Suzuko i ruszył do ataku. Pierwsza była Sakura. Jednak młoda kunoichi odskoczyła i uderzyła z pięści w ziemię. Jej cios spowodował małe trzęsienie ziemi. Pod nogami Hidana zaczęła zawalać się ziemia.
 Kilka metrów nad wrogiem pojawił się Sasuke.
-Katon: Ognista Kula.
Jutsu pomknęło w dół trafiając wroga. Wybuch przysłonił wszystkim widok.

W tym czasie Naruto stał nad nieruszającym się Kakuzu. Ogień spalił jego płaszcz. Na jego plecach było widać cztery dziwne maski z czego dwie były zniszczone.
Blondyn odwrócił się od niego i ruszył w kierunku reszty. Gdy zrobił trzy kroki jakieś czarne nici owinęły całe jego ciało. Uniosło je wysoko do góry i cisnęło w ziemię. Po chwili znowu uniosło do góry.
Gdy Naruto wisiał w powietrzu, całe jego ciało pokrył ogień paląc nici. Chłopak wylądował na ziemi. Gdy się rozglądał otrzymał silny cios w szczękę. Odleciał na kilkanaście metrów i przeturlał się kilka razy. Nagle nad leżącym Uzumakim pojawił się Kakuzu i próbował zgnieść Naruto nogą.
Chłopak szybko przeturlał się i wstał z ziemi.
- Trochę się zmieniłeś - powiedział Uzumaki.
-Zniszczyłeś mi dwa serca i teraz muszę je zastąpić.
-Dwa serca? Więc to ty jesteś osobą z legend. Więc zniszczę resztę.
Naruto złożył kilka pieczęci i wydmuchnął wielką kulę ognia. Jutsu dotarło do celu i nastąpiła eksplozja. Piasek, który wzbił się w powietrze zasłonił blondynowi widok.
Nagle coś wystrzeliło w bok z obłoku kurzu. Kilka metrów dalej pojawił się Kakuzu.
Mężczyzna złożył kilka pieczęci i w Naruto wystrzelił piorun. Szybkość jutsu była zadziwiająca. Mimo to blondyn z łatwością uniknął ataku.

Jakieś 100 metrów od nich shinobi Konohy walczyli z Hidanem. Nieśmiertelność członka Akatsuki mocno uprzykrzała im życie. Stali naprzeciw siebie oddaleni tylko kilkoma krokami. U wszystkich było widać zmęczenie.
-Kakashi-sensei masz jakiś pomysł? - spytała blondynka.
Przez chwilę jonin wpatrywał się w przeciwnika.
-Wydaje mi się, że mam plan. Uda wam się przez chwilę odciągnąć jego uwagę?
Cała trójka skinęła głowami. Musieli wierzyć na słowo swojemu mistrzowi. Pierwsza ruszyła Suzuko z katana w dłoniach. Przez kilka sekund zmuszała Hidana do cofania się do tyłu. Gdy siwowłosy był zajęty blondynką, za jego plecami pojawiła się różowowłosa.
Kunoichi miała zamknięte oczy i zaciśnięte pięści. Po chwili otworzyła oczy i ruszyła do ataku. Mocnym ciosem w plecy posłała wroga na ziemię.
-Katon:Ognista Kula.
Jutsu Sasuke trafiło w cel, a chłopak upadł na jedno kolano. Jego oddech był głęboki i szybki.
Gdy ogień zniknął przed Hidanem pojawił się Hatake z Chidori.
Po chwili ciało Hidana upadło bezwładnie na ziemię, a głową przestępcy turlała się po ziemi. Mimo to Kakashi też upadł na ziemię.
-Kakashi-sensei! - zaczęli krzyczeć jego uczniowie.

-Suiton: Wodny Wir.
Jedna z masek Kakuzu zaczęła wypluwać mnóstwo wody, która zaczęła przybierać formę wielkiego wiru.
-Katon:Ryk Smoka!
Wielka paszcza smoka z ognia pochłonęła jutsu wroga i trafiła Kakuzu.
Członek Brzasku już ledwo żył. Uzumaki nie dawał mu chwili wytchnienia. Różnica w poziomie umiejętności była katastrofalna na stronę Uzumakiego.
-Nie wierzę. Pokonany przez dziecko - powiedział do siebie Kakuzu, klęcząc na jedno kolano.
-Teraz pokaże ci jutsu nad, którym pracowałem cały rok - powiedział Naruto powoli podchodząc do wroga. -Katon:Oko Smoka.
Na dłoni Naruto pojawiła się złota kula z chakry, wokół której krążył pierścień z ognia.
Kakuzu podniósł się, ale nie zdążył już nic zrobić. Kula była wbita w jego brzuch.
Powstała wielka kopuła z ognia. Podmuch wiatru rozszedł się wyrywając drzewa. Eksplozja stworzyła krater o promieniu kilkudziesięciu metrów. Na samym środku leżał Kakuzu nad którym stał Naruto.
-To jeszcze nie jest to co ma być - powiedział blondyn patrząc w swoja rękę.
Chłopak zapieczętował martwe ciało i ruszył sprawdzić co z resztą. Gdy dotarł na miejsce zastał odciętą głowę Hidana, która ciągle coś krzyczała oraz Team 7. Sakura opatrywała nieprzytomnego Senseia, a Suzuko i Sasuke siedzieli obok.
Gdy blondynka spostrzegła brata od razu się zerwała i wtuliła w niego.
-Braciszku - powiedziała przez łzy.
-Spokojnie - odparł kładąc rękę na jej głowie. - Jak z Kakashim?
-Opatrzyłam ranę po kunaiu, ale musi trafić szybko do szpitala - wyjaśniła Haruno.
-Rozumiem. Dacie radę iść? - spytał na co dostał potwierdzenie ruchami głów. - To ruszamy - blondyn zapieczętował szybko gadającą głowę.
-Gdzie? - zapytała siostra Uzumakiego.
-Do Konohy- odparł Naruto podnosząc Hatake. -Czyli ty…- zaczęła dziewczyna.
-Tak. Idę z wami do wioski.
Na twarzy Suzuko dawno nie było takiego uśmiechu.

Podróż mijała im szybko. Na twarzy Naruto i Suzuko ciągle były uśmiechy. Non stop o czymś rozmawiali. Jedno pytało o coś drugie, a potem na odwrót.
Kakashi nadal był nieprzytomny. Od walki minął dzień, a jego rana była poważna.
-Kiedy dotrzemy do wioski? - padło w końcu pytanie od kogoś innego niż Suzuku lub Naruto.
-Możliwe, że wieczorem - odparł syn Yondaime.
Pogoda była idealna. Zero chmur, dogodna temperatura do podróży i żadnych komplikacji, aż do samego końca.
Było tak jak mówił niebieskooki. Do Konohy dotarli po zmroku. Naruto nadal niósł Kakashiego. Gdy tylko przekroczyli bramę zobaczyli śpiących strażników, ale za to zostali otoczeni przez oddział Anbu.
-Kogo my tu mamy? Kim jesteś?
Suzuko już chciała coś powiedzieć, ale brat dał jej znak ręka, aby była cicho.
-Chcę mówić z Hokage - powiedział Naruto.
Anbu uważnie lustrowali Uzumakiego. W jednej masce nawet można było zauważyć Sharingana.
-Dobrze - powiedział w końcu kapitan.
-Kakashiego- sensei trzeba szybko zanieść do szpitala - wtrąciła Sakura.
Kapitan Anbu spojrzał na nieprzytomnego jonina i kiwnął głową na dwóch elitarnych shinobi. Po sekundzie Kakashi był w drodze do szpitala.
-Odprowadzę was do Hokage - powiedział Kapitan.
Naruto szedł na samym końcu szeregu. Rozmyślał co może się stać za kilka minut. Ulice były puste, co cieszyło blondyna. Gdy byli przed gabinetem, Naruto wpuścił geninów, a sam został przed drzwiami.

-A gdzie jest Kakashi? - spytał Hokage nie widząc ich senseia.
-W szpitalu - odparła Suzuko. -Jest ranny i całą drogę był nieprzytomny.
-Nieśliście go całą drogę?
- W zasadzie to my nie nieśliśmy.
-To kto wam pomógł?
-Nie czujesz go? - spytała Suzuko, ale odparło jej tylko milczenie i zdziwiony wyraz twarzy Minato. -On stoi za drzwiami.
 Hokage zaciekawiło to wszystko trochę. W tym momencie drzwi zaczęły powoli się otwierać.

6 komentarzy:

  1. whoa :D nie spodziewałem się, że powrócisz do pisania :D Pamiętam lubiłem czytać twoje opowiadania od czasów jak na shippuuden.pl je publikowałeś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że wrociłeś do pisania... Rozdział bardzo mi się podobał, dlatego nie mogę doczekać się następnego.

    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie!!!! Rozdział świetny, czekam na następny. Dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe opowiadanie. Proszę dokończy je. Piszesz świetnie. Życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Polsacie!
    Eh tyle czekać na tak wspaniałe opo. Piszesz super czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    ta walka została wspaniale opisana, Naruto już wraca do Konohy ale ciekawe jak Minato zaraguje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń