Strony

niedziela, 23 września 2018

Naruto - smoczy pustelnik -36.

Dziękuję za te komentarze i to, że ktoś tu jeszcze zagląda.

Naruto - Smoczy pustelnik - 36.

Przez cały tydzień w wiosce panowała pozytywna energia. Na wszystkich twarzach były uśmiechy. Każdy odnosił się do każdego z serdecznością. Takie nastawienie mieszkańcy Konohy mieli nawet do nowego mieszkańca. Choć osobiście prawie go nie znali, miał szacunek u prawie wszystkich.
Ów mieszkaniec szedł właśnie główna ulicą w kierunku głównego budynku wioski.
Ręce miał schowane w kieszeniach bluzy, a przydługie blond włosy zasłaniały jego włosy. Z wyglądu nie odróżniał  się niczym od zwykłego cywila. Nie miał przy sobie żadnej broni, ani opaski, która by oznaczała, że jest shinobi.

Bez problemu wszedł do budynku administracyjnego. Minął recepcję i wszedł na schody, prowadzące na górę. Wszyscy tylko przez chwilę na niego zerkali i wracali do swoich zajęć.

Dotarł do drzwi, które go interesowały i już miał pukać, gdy ktoś go zawołał.
-Naruto! - damski głos dochodził od strony schodów.
-Cześć Suzuko - odparł widząc swoją młodszą siostrę wraz z resztą swojego teamu. -Cześć wam.
-Cześć - powiedzieli razem członkowie Drużyny 7.
-Też do taty braciszku?
-Yhym. Chciał, abym przyszedł. A wy?
-Idziemy zobaczyć czy na dla nas jakąś misję - wyjaśnił Kakashi.
Naruto zapukał i weszli wszyscy razem do gabinetu. W środku o dziwo Hokage nie był sam. Przed biurkiem Yondaime stał dobrze im znany mężczyzna. Miał dłuższe czarne włosy i tego samego koloru oczy. Kolor jego cery był taki sam jak kuzyna Suzuko. Okryty był brązowym płaszczem.
-Itachi? - powiedział zdziwiony Naruto.
-Witaj Naruto - powiedział członek klanu Uchiha.
-Co ty tutaj robisz? A Akatsuki? Twoja misja?
-Zakończyła się. Wiemy już wszystko o Akatsuki.
-A co z Nagato i Konan?
-Zostali w Akatsuki.
-Czemu?
-Naruto, porozmawiacie kiedy indziej - wtrącił Minato. -Itachi znasz cel misji. Możesz ruszać.
-Tak jest.
Mężczyzna opuścił gabinet Yondaime.
-Tato masz dla nas jakąś misję? - zapytała Suzuko.
-Niestety nie. Uznałem, że po waszej ostatniej misji przyda wam się odpoczynek.
-No ale minął już tydzień - marudziła blondynka.
-Narazie nic nie dostaniecie. Natomiast do ciebie Naruto. Papiery już podpisałeś, więc musisz dostać jeszcze opaskę.
-No to drużyno - zaczął Hatake - może mały trening.
-Zacznijcie przygotowywać się do Egzaminu na Chunina - dodał Hokage.
-Egzaminu? - zapytał Naruto. -Nadal są geninami?
-Tak. I nie tylko oni - młodszy Namikaze spojrzał zdziwiony na ojca - ty też.
-Ta ta ta. A spróbuj mi tylko dać taką rangę. Może jeszcze ci ogródek wypielić.
W odpowiedzi dostał tylko chytry uśmieszek.
-Pogięło Cię?! - krzyknął Uzumaki.
Ich stosunki oparły się bardziej na przyjacielskich, niż na ojciec syn. Co nikomu nie przeszkadzało. Obojgu to odpowiadało.
-No jeśli chcesz mieć inną rangę, musisz przystąpić do egzaminu.
-Już raz przystąpiłem - powiedział Naruto przywołując wspomnienia.
-Dobra. Za godzinę powalczysz z Anbu. A tak apropo wtedy podczas walki z Orochimaru co to było za jutsu z pieczęciami? Tą, którą anulowałeś.
-Opanowałem je w Uzushio-gakure.  Jest dość niebezpieczna. Uniemożliwia jakikolwiek ruch i jak zauważyłeś utrudnia oddychanie.
-Czemu ją wtedy anulowałeś?
Pytanie, które padło z ust Minato zaskoczyło Naruto. Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Z opresji uratowała go jego przyjaciółka. Rei pojawiła się na kanapie tak jak tydzień temu, kiedy Naruto przybył do wioski i został z ojcem sam na sam.
-Zrozumiał ile dla niego znaczysz - powiedziała dziewczyna.
-Co? - powiedział zaskoczony Hokage.
-Dobra. Dobra. Może przejdziemy do tej walki? - wtrącił się nosiciel smoka.
-No dobrze. Idź na pole treningowe numer 7.
Naruto skinął głową i wyszedł z pomieszczenia razem z Rei. Opuścił budynek i ruszy w kierunku bramy. Ludzie znowu na nich spoglądali i się uśmiechali.  Szybko dotarli do bramy wioski i bez niczego ją przekroczyli.
Na polu treningowym byli po kilku minutach.
Zastali na nim trenujący Team 7. Trenowali razem z bronią białą.
-Cześć Naruto. Chcesz coś od nas?
-Nie. Przyszedłem tutaj, bo mam mieć tutaj potyczkę z Anbu.
-Tutaj?
-Ta...
Przerwało mu pojawienie się oddziału Anbu. Kapitan od razu do nich podszedł. Rei w tym czasie usiadła na gałęzi nad Kakashim.
-Hokage-sama wszystko nam przekazał. Z powodu obowiązków nie może przyjść, więc możemy zaczynać.
Genini widząc zamieszanie przestali ćwiczyć kontrolę chakry i podeszli do senseia.
-Co się dzieję? - zapytał młody Uchiha.
-Naruto ma test.
-Zastanawiam się po co to w ogóle? - powiedziała Rei.
-Tata widać chce poznać jego umiejętności.
-W takim razie czemu jest tylko jeden oddział Anbu? - zapytała rudowłosa lekko zadziwiając shinobi Liścia.
Naruto i oddział Anbu stanęli naprzeciw siebie. Członkowie elity Konohy sięgnęli po broń i przygotowali się do ataku. Blondyn nie ruszył się nawet o centymetr. Dłonie miał schowane w kieszeniach bluzy, a jego oczy były zamknięte.
-Ignoruje nas? - powiedział jeden z Anbu.
-Najwyraźniej tak.
Jeden z członków Anbu ruszył do ataku. Chciał zaatakować z pięści w twarz mężczyzny, ale gdy miał trafić cel, głowa Naruto delikatnie się odchyliła na bok. Pięść musnęła tylko delikatnie blond włosy.
Oczy chłopaka nadal były zamknięte. Na ich twarzach był szok.
Anbu szybko się przekręcił  i zaatakował nogą. Blondyn złapał nogę tuż przed swoją twarzą. Zacisnął mocno rękę, aby nie mógł mu uciec.
Naruto otworzył powoli oczy, a z jego ciała zaczęła emanować silna energia. Uderzył pięścią w brzuch członka Anbu, który poleciał wprost w resztę swojej Drużyny.
-Zaczynamy? - spytał Naruto.
W jednej chwili pojawił się między nimi. Stał na rękach z rozłożonymi nogami. Mocno przekręcił się i kopnął dwóch w twarze.
Odbił się rękami i wylądował za plecami innego Anbu. Gdy przeciwnik niebieskookiego się  odwracał otrzymał mocne kopnięcie z obrotu.
Nastała chwila przerwy. Naruto przestał atakować i czekał na ruch przeciwników. Powalona trójka wstała i dołączyła do swoich kompanów.
-Możecie się pospieszyć? Myślałem, aby wziąć jeszcze jakąś misję.
-Nie drwij sobie z nas!
-Cicho! - krzyknął kapitan.
Dowódca drużyny powiedział coś jeszcze po cichu, a reszta skinęła głowami.  Shinobi rozbiegli się i otoczyli blondyna.
-Katon:Ognista Kula!
Dwóch członków elity posłało wielkie kule ognia. Jutsu zderzyły się, a pośrodku tego wszystkiego stał Uzumaki. Nastąpiła eksplozja, kula ognia wystrzeliła wysoko w niebo.
-Doton:Kolczasta Trumna!
Przez ogień i kurz nie było nic widać, a sama nazwa Jutsu źle wróżyła.
Minęło kilka minut nim można było coś w ogóle dostrzec. Przez jeszcze unoszący się pył można było dostrzec kontury czegoś dziwnego. Wyglądało to na jakąś półkule z wystający czymś na środku.
Na szczęście zerwał się silniejszy wiatr i szybko rozwiał wszelkie wątpliwości.
Naruto stał z zamkniętymi oczami na kamiennej kopule. Ręce miał złożone na piersi.
-To wszystko? - spytał spokojnie Uzumaki, nie otwierając oczu.
Członkowie Anbu nie wiedzieli co nawet o tym myśleć.
-Jest tak jak ostrzegał Hokage-sama - powiedział kapitan. -Jego umiejętności wykraczają ponad wszystko. Forma…
Nie zdążył dokończyć zdania, bo osunął się nieprzytomny po ramieniu Uzumakiego. Mocny cios w brzuch w chwilę wykluczył go z walki?
Reszta Anbu szybko się otrząsnęła i rzuciła się na blondyna. Niebieskooki tylko unikał ich ataków, wykonując małe ruchy. Po kilku minutach takiej zabawy Naruto odskoczył kilka razy do tyłu oddalając się od nich.
Jego przeciwnicy byli już nieźle zmęczeni, ale bardziej byli wkurzeni na Uzumakiego. Nie dorastali mu nawet do pięt.
-Katon: Ognisty Ryk Smoka!
Z ust syna Yondaime wystrzeliła potężna fala ognia, która przybrała formę pyska smoka.  Jutsu pomknęło na członków Anbu. Nie oberwali bezpośrednio, ale siła eksplozji porozrzucała ich po całej polanie. Żaden nie był już w stanie walczyć.
Naruto wyprostował się i oglądał swoje dzieło. Wypuścił powietrze z płuc i podszedł do Teamu 7 oraz Rei.
-Trochę długo ci to zeszło - powiedziała Rei zeskakując z gałęzi na ziemię.
-Chciałem się zabawić.
-Jak zwykle, gdy walczysz. Kiedy ostatni raz wziąłeś coś na poważnie. Atak na Konohe?
Naruto tylko wzruszył ramionami.
-Trzeba im teraz pomóc - powiedziała Sakura patrząc na członków Anbu.
-Medycy już tu idą - wtrącił Sasuke wskazując na dwóch mężczyzn, którzy biegli w ich stronę.
-Hokage-sama kazał nam tutaj przybiec, gdy usłyszał wybuch.
-Sakura może im pomożesz - zaproponował Hatake.
-Idę do Hokage. Może wezmę jakąś misję.
-A my wrócimy do treningu, gdy tylko zajmą się Anbu.
-A ja sobie popatrzę jak trenują - powiedziała Rei siadając pod drzewem.

Naruto pożegnał się ze wszystkimi i ruszył w kierunku wioski.

Suzuko wróciła do trenowania walki kataną, a reszta drużyny 7 toczyła sparing z Kakashim.

-Może ci pomóc? - zapytała Rei widząc małe błędy w stylu blondynki.
-Ciężko trenować walkę kataną bez nikogo.
-Wiem. Przechodziłam to z Naruto jak go trenowałam.

Rei stanęła naprzeciw siostry swojego przyjaciela. Z małym ogniu pojawił się jej miecz.

-Pokaż czy jesteś siostrą Naruto.

Na ziemię z każdym uderzeniem leciało mnóstwo iskier. Suzuko zaskoczyła Rei swoją szybkością, mimo to bez problemu odpierała jej ataki. Ich sparing trwał kilka minut.
Rudowłosa w końcu postanowiła wykorzystać lukę i powaliła córkę Hokage na ziemię.

-Dobrze ci idzie walka kataną. Choć masz małe luki.

Dziewczyny wstały i Rei zaczęła tłumaczyć Suzuko jej błędy.

4 komentarze:

  1. Fajnie że wróciłeś do pisania, dawno cię nie było. No nic, trzeba czekać na nowy chapter. ☮️

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    o jejciu, o jejciu, jak się cieszę z rozdziału, nawet nie wiesz jak bardzo, jak zobaczyłam rozdział, to mi humor się poprawił, chwilowo nie przeczytałam, ale to zrobię, obecnie chcę choć trochę przypomnieć sobie poprzednie... naprawdę wspaniale i liczę na następne...
    Dużo weny życzę i chęci no i pomysłów...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    ta walka Natuto z ANBU wspaniała, łatwo ich pokonał to ciekawe jaki stopień teraz dostanie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń