sobota, 12 marca 2016

Naruto-smoczy pustelnik - 22.

Wielkie dzięki za te ponad 43 tysiące wyświetleń, przy zaledwie (teraz) 22 rozdziałach. Bardzo mnie to cieszy i motywuje do pisania :). Następny rozdział może pojawić się dopiero mniej więcej za półtora tygodnia. W Piątek mam urodziny i wiecie.
Zapraszam do czytania.

Rozdział 22.
Nastąpił wielki wybuch, który zmiótł wszystko w okręgu kilkudziesięciu metrów. Minato w ostatniej chwili teleportował się do reszty na dachu budynku, który jako jedyny przetrwał dzięki robakom Shiby. Wszyscy ludzie podbiegli do krawędzi budynku i czekali, aż dym odsłoni im widok. Nagły strumień fioletowego promienia wystrzelił w niebo, rozpędzając dym.
Wszyscy mogli zobaczyć jak Naruto stoi na krawędzi wielkiego krateru. Na samym środku dołu leżał Mukade, z którego właśnie wystrzelił promień. Zaczął się zmniejszać, a zbroja z lalek rozpadła się na proch. Miasto pokryła fioletowa poświata od promienia. Minato skoczył do Uzumakiego.
-Zaraz powinniście wrócić do swoich czasów – powiedział Minato.
-Mam taką nadzieję – odparł odwracając się w jego stronę.
Przyszły Hokage zerknął kątem oka na prawą rękę Naruto. Była cała poharatana i spływała po niej strużka krwi. W dłoni ściskał jakiś przedmiot.
-Co to?
-Kamień, którym kontrolował Ryumyaku – powiedział Naruto wyciągając rękę i pokazując czerwony kamień.
Gdy usłyszeli kroki za sobą odwrócili się. Za nimi stała Suzuko, w jej oczach były łzy, a dłonie trzymała przy klatce piersiowej.
-Nic ci nie jest? – spytał Naruto lekko się uśmiechając.
Jego zmrok stał się zamglony, a ciało zaczęły przechylać do przodu. W ostatniej chwili Minato uratował syna przed spotkaniem twarzą w twarz z ziemią. Ułożył chłopaka na plecach. Suzuko od razu dobiegła do brata i upadła na kolana obok niego.
-Spokojnie tylko zemdlał – powiedział Minato.
Nagle ciało Naruto i Suzuko zaczęło świecić jasną  poświatą.
-Wracacie do swoich czasów – powiedział Minato uspokajając córkę.
Zerwała się do siadu, gdy tylko się ocknęła. Zaczęła się nerwowo rozglądać. Leżała w namiocie w swoim śpiworze. Z otworu wpadało światło z ogniska. Dziewczyna założyła swoją bluzę i wyszła.
-Suzuko już nie śpisz? – spytał Kakashi, który trzymał wartę. – Jak się czujesz?
-Głowa mnie boli i trochę kręci mi się w głowie.
-Usiądź.
-Co się stało?
-Gdy to światło znikło leżeliście nieprzytomni. Naruto jeszcze się nie obudził, był kompletnie pozbawiony chakry. Co się tam stało?
Blondynka zaczęła patrzeć na ognisko, próbując sobie cos przypomnieć.
-Nie… nie wiem. Nic nie pamiętam.
-Dziwne – powiedział cicho Hatake. – Idź połóż się spać – rozkazał, a dziewczyna posłusznie poszła do namiotu.
Syn Białego Kła zaczął wpatrywać się w ognisko. Ciągle myślał o tej misji, która była bardzo dziwna. Panowała cisza, jedynie kilka świerszczy grało swoja muzykę oraz ognisko. Zaledwie parę minut później, z innego namiotu wyszedł Naruto. Po jego ruchach było widać, że kręci mu się w głowie.
-Co… się… stało? – spytał doczłapując się do ogniska. – Ale mnie łeb boli.
-Gdy światło zniknęło, leżeliście nie przytomni, ty byłeś pozbawiony chakry, a Mukade nieźle obity.
-Obity? – powtórzył Naruto. – Nic nie pamiętam.
Chłopak potrząsnął lekko głową na boki, po czym spojrzał Kakashiemu w oczy.
-Gdzie on jest?
-Tam – odparł pokazując drzewo za sobą.
Naruto wziął patyk z ogniska i podszedł do nieprzytomnego nukenina. Przybliżył płonący patyk i zaczął go oglądać.
-Nieźle obity – powiedział Naruto wracając do Hatake.
-Co się tam stało? – spytał Hatake. – Też nic nie pamiętasz? – spytał, gdy odpowiedź nie nadchodziła.
-Ona też…? – zaczął pytanie, ale Hatake przerwał mu kiwnięciem głowy.
-Wiesz, że powinienem zabrać cię do Konohy.
-Nie zrobisz tego. Chociażby dla dobra Suzuko.
-Wiem. Doszło by do walki, a wtedy byliby w niebezpieczeństwie – powiedział patrząc uważnie w niebieskie oczy.
-Po za tym – zaczął wstając. – Powiedz mu, że wkrótce się spotkamy.
-Kiedy?
-Wkrótce. Prędzej niż ci się zdaje, a wtedy – przerwał przekręcając głowę, aby Hatake mógł zobaczyć jego pół twarzy. – Nie będzie to miłe spotkanie.
Naruto wszedł do namiotu i dopiero się spostrzegł, że Rei w nim spała. Na jego czole pojawiły się krople potu, a mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach. Przez chwilę zastanawiał się co robić. W końcu pokręcił głową i odrzucił niepotrzebne myśli.
Zaczął pakować swoje rzeczy do plecaka. Na końcu szturchnął Rei.
-Czego chcesz Naruto – powiedziała zaspanym głosem nie otwierając oczu.
-Wstawaj. Ruszamy – powiedział i wyszedł z namiotu.
Podszedł do ogniska i zapieczętował plecak do zwoju, który wylądował w specjalnym pasie do zwoi.
-Zabieram go do Lorda – powiedział i ruszył do więźnia.
Odciął go od drzewa i zaciągnął do ogniska.
-Nie pogadasz z nią? – spytał Kakashi.
-Lepiej będzie jeśli o mnie zapomni.
-Czemu? Jej też nienawidzisz?
-Słuchaj Kakashi – powiedział lekko podniesionym głosem. – To nie jest tak, że nienawidzę całej wioski. Obaj wiemy, że Yondaime dał dupy, on nie wioska, Suzuka czy jej matka. Jak się do mnie przywiąże to zacznie się kłócić z Hokage.
-Nie rozumiem – przerwał mu Hatake.
-Wprawdzie mógłbym do tego dążyć, aby Suzuka znienawidziła ojca, ale ja chcę aby to on tylko cierpiał, nikt inny.  Więc przekaż mu i każdemu, jeśli Hokage chce, aby nikt nie ucierpiał, niech stawi mi sam czoła, albo sam o to zadbam.
-Rany Naruto musisz tak krzyczeć? – spytała Rei wychodząc z namiotu. – Wiem, że nie jestem człowiekiem i nie potrzebuje snu, ale to takie fajne uczucie nic nie robić.
Kakashi doznał nie małego szoku. Przez cały czas wpatrywał się w Rei.
-Jak to nie jest człowiekiem?
Blondyn zgromił przyjaciółkę wzrokiem, po czym spojrzał na siwowłosego.
-Nie ważne. Rei ruszamy.
Złapał Mukade za resztki ubrania i zarzucił go sobie na plecy. Po kilkunastu sekundach zniknęli, gdzieś w lesie.
Rano, gdy słońce wstało, genini z Teamu 7 obudzili się i wyszli ze swoich namiotów. Gdy to zrobili zobaczyli jak ich sensei czyta swoją pomarańczową książeczkę, siedząc przy dogaszającym ognisku.
-Wstaliście już? – spytał Hatake, nie odwracając wzroku od lektury.
-Gdzie oni są?  - spytał Uchiha, zauważając brak jednego namiotu.
-Wyruszyli w nocy. My też zaraz ruszamy do Konohy.
-Jak to wyruszyli w nocy? – spytała niedowierzając córka Yondaime.
-Wiem, że byś chciała pobyć z bratem, ale to nie jest dobry pomysł.
-Niby czemu, jest moim bratem! – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna.
-Posłuchaj, on nie jest jednym z nas. Może być niebezpieczny…
-Nie! Chcesz mi namieszać w głowie, a by zwrócić mnie przeciw niemu! – krzyknęła i zaczęła biec w kierunku lasu.
-Suzuko czekaj! – krzyknął Kakashi. – Sprzątnijcie obóz.
Hatake ruszył za dziewczyną. Po zaledwie minucie był kilkanaście metrów za nią.
-Suzuko czekaj!
-Nie! Zostaw mnie!
Kakashi widząc, że nic tak nie zdziała odsłonił Sharingana i rzucił obok niej kunaia. Gdy ta odwróciła się i spojrzała w oczy senseia, została złapana w Genjutsu. Zaczęła spadać w dół, ale Hatake zdążył ją złapać.
-Ehh. Same problemy z tą młodzieżą – powiedział do siebie, niosąc ją na plecach.
Po kilku minutach dotarł do miejsca, gdzie był ich obóz. Zastał tam dwójkę geninów siedzących na trawie przy plecakach.
-Bierzcie sprzęt, wyruszamy – powiedział Hatake, zwracając na sobie ich uwagę.
-Co jej jest? – spytała Sakura.
-Uśpiłem ją Genjutsu – wyjaśnił poprawiając ją sobie. – Musimy coś z tym zrobić.
-Ale co? – spytał Sasuke. – Odkąd poznała tego całego Naruto, zmieniła się.
-Minato-sensei na pewno coś zrobi. Tak dłużej być nie może.
-Chcecie sprawić, aby była przeciw niemu – spytał Sasuke, który trochę ją rozumiał.
-Porozmawiamy w wiosce – odparł ignorując wypowiedź Uchihy.
Droga do wioski minęła im spokojnie. Gdy Suzuko obudziła w połowie drogi do wioski, nie odzywała się do nikogo. Cały czas miała naburmuszoną minę, a na każda próbę rozpoczęcia rozmowy odpowiadała coś złowrogo i cicho.
Gdy tylko ujrzeli wysokie mury wioski, odetchnęli z ulgą w duchu, a szczególnie Kakashi. Dla niego oznaczało to koniec zmartwień. Przeszli prze nią bez problemów i ruszyli do budynku administracyjnego.
Po kilkunastu skokach po dachach dotarli do celu. Potem długie schody i korytarz, na którym końcu znajdował się gabinet Hokage. Już w połowie korytarza, było słychać krzyki z gabinetu Yondaime.  Hatake zapukał i otworzył drzwi. Genini weszli do środka, a za nimi wszedł jonin.
W gabinecie były cztery osoby. Minato, który oczami wertował papiery, a uszami słuchał starszyzny, która ciągle narzekała. Głównie robiła to Starsza, ale Starszy i Danzo też dodawali swoje trzy grosze.
Gdy weszli wszyscy ucichli i zwrócili swoją uwagę na Drużynie 7. Minato posłał uśmiech córce, która nie zwróciła na to uwagi, co go zaniepokoiło.
-Jak misja Kakashi?
-Zakończona sukcesem, ale nie obyło się bez komplikacji.
-Problemy z najemnikiem od Lorda?
-I tak i nie. Najemnikiem od Daimyo okazał się być… Naruto.
-C…co?
-Już opowiadam – zaczął Hatake i streścił wszystko co się wydarzyło. – W nocy, gdy pełniłem wartę, obudził się wyszedł z namiotu. Nawiązała się krótka rozmowa, podczas, której powiedział, że wkrótce przybędzie do wioski.
-Naprawdę? – spytała Suzuko.
-Niestety tak.
-Czemu niestety? – zapytał Starszy.
-Powiedział, że nie będzie to miłe spotkanie. Czuję, że chce stoczyć z tobą walkę Minato-sensei, a każdy, który mu wejdzie w drogę może źle skończyć.
Oczy Suzuko rozszerzyły się tak jak i jej ojca.
-To jest wyraźna groźba dla wioski. Minato twój syn jest niebezpieczny! – zaczęła krzyczeć Starsza.
-W zupełności się zgadzam – dodał Danzo.
-Gdy dojdzie do walki, będziesz musiał go zabić! – dodał Starszy, powodując kolejny szok u zebranych.
Yondaime nie słuchał co mówili odkąd dowiedział się kolejnym spotkani jego dzieci.
-Wyjdźcie! – rozkazał, zaskakując tym starzyznę. – Suzuko ty zostań – rozkazał Hokage.
Wszyscy posłusznie opuścili gabinet Hokage, zostawiając go samego z córką.
-Czy… - zaczął, nie wiedząc do końca jak skleić zdanie. – Czy on coś ci mówił, dawał…
-Nie. O tym, że to on dowiedziałam się chwilę przed tym jak pochłonął nas ten dziwny promień. Nie wiem co się stało, gdy byliśmy w nim, nic nie pamiętam. Gdy się obudziłam on już wyruszył – odparła wcześniej siadając na sofie.
Minato odetchnął z ulgą, ale mimo to nadal był zmartwiony, co pokazywał wyraz jego twarzy.
-Tato… -zaczęła Suzuko, patrząc w oczy ojca. – Co takiego się wydarzyło, że mój brat uciekł i chce z tobą walczyć?
Namikaze spodziewał się tego pytania, odkąd dowiedział się, że jego dzieci się spotkały. Przez kilka minut panowała cisza, w której Hokage dobierał odpowiednio słowa.
-Popełniłem dużo błędów…
-Każdy je popełnia, ale to pewnie nie przez nie uciekł.
-Masz rację – przyznał jej rację, zdajać sobie sprawę, że jego córka rozumie więcej niż mu się wydaję. –Gdy Kushina zmarła, załamałem się. Na początku robiłem wszystko, aby Naruto miał jak najlepiej, ale z czasem zaczęło mi przybywać coraz więcej obowiązków, a jego charakter był taki sam jak u matki. Dlatego, żeby nie przypominać sobie o jej stracie zacząłem coraz mniej przebywać przy nim. Reszty pewnie możesz się domyśleć.
-Czyli, że nie było ciebie przy nim jak przy mnie?
-Tak – odparł odwracając się w stronę okna. – Nie było mnie, nie okazywałem mu uczuć jakich potrzebował, nie trenowałem z nim, nie odprowadzałem do Akademii.
-Czemu tego nie naprawisz? – to pytanie zdziwiło Hokage.
-Jest na to za późno – odparł wzdychając.
-Jeśli z góry tak uważasz, to nie nigdy nie powinieneś zostać Hokage – powiedziała i wyszła z gabinetu.
Minato został sam, był w kompletnym szoku. Po długim zastanowieniu się przyznał córce rację. Otworzył szufladę i wyciągnął z niej zdjęcie, które przedstawiało na oko czteroletniego chłopczyka. Przejechał opuszkami palców po jego twarzy, a z jego oczu popłynęły łzy.
------Kilka dni później------
Naruto powalił ostatniego przeciwnika na ziemię i rozejrzał się po polanie. Wszędzie walały się ludzkie ciała, które były w czarnych znakach. Ich ubrania były spalone albo poszarpane, ale każdy z nich jeszcze dychał.
 Między ich ciałami walały się tony żelastwa, które było niedawno bronią. Większość z nich była stopiona albo połamana. W każdym bądź razie nie nadawała się do niczego.
-Ciekawy pokaz – powiedział ktoś z za pleców blondyna.
Naruto odwrócił się i zobaczył zakapturzonego człowieka siedzącego na wielkim głazie. Miał na sobie brązowy płaszcz. Kaptur zasłaniał całą głowę, jedynie okulary, które było widać odbijały promienie słońca.
-To twoi ludzie?
-Nie, byli mojego pana, który chce cię zobaczyć.
-Nie zbyt miłe powitanie.
-Musieliśmy cię sprawdzić, teraz możesz się z nim spotkać.
-Skoro to on chce mnie widzieć, niech sam do mnie przyjdzie.
-Mój pan może ci zaoferować bardzo dużo synu Yondaime.
-Skąd wiesz kim jestem?
-Mój pan wie dużo. Jeśli do niego przyjdziesz dowiesz się więcej niż byś chciał i dostaniesz od niego wielką moc.
-Nie interesuje mnie to! – odparł chowając miecz do pochwy na plecach. – Jeśli twój pan chce mnie widzieć, niech w ciągu tygodnia pokaże się w ruinach Uzushio-gakure.

Naruto odwrócił się  i zaczął iść przez polanę omijając nieprzytomnych ludzi. 

8 komentarzy:

  1. Oh sziiiit.. Orochimaru wkracza do akcji. Nie no, zapowiada się niezła jadka, nie ma co.
    Rozdzialik me a'more jak to ja piszę ;D w ten piątek masz urodziny? Owaaaa... nyhyhy ale się impra szykuje.
    Wuaaa dlaczego oni nic nie pamiętają? Rodzinna więź by się zacie... no wiesz o co c'mon. Niech już będzie te spotkanie Naruto i Minato, nie mogę się tego doczekać! Ha!
    I gratki za te 40+ tysięcy odsłon. Chylę czoła i biję brawo. Należy ci się!
    Pozdrawiam, Ecleette! Nya!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie, już nie mogę się doczekać kolejnej notki. Ciekawi mnie co takiego Naruto może się dowiedzieć od Orochimaru. Czekam na spotkanie Naruto z Minato. Notka jak zwykle super.

    Pozdrawiam i źyczę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję zdobyciatych 43 tyś wyświetleń. Rozdział wyszedł fantastyczny. Ciekawi mnie jak będzie przebiegało to spotkanie w ruinach i czy w ogole się odbędzie. Czekam na next i weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak bratersko-siostrzana więź :) Minato, ty się szykuj chłopie. Naruciak już po ciebie idzie. Nie mogę się doczekać kolejnej notki. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Sto lat! Haha! Wszystkiego najlepszego, niezapomnianych znajomych, dużo weny i pomysłów, by życie nie śmierdziało nudą! No!
    To teraz śpiewamy:
    Sto lat, sto lat, niech żyje żyyjee naaaaam! Proawy do lewego, wypoj kolego, kto z nami nie wypije nie ma tego złeg..? Czeka, coo?
    No to sumując.. sto latek! I osiem wiosen!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    rozdział wspaniały, ale naprawdę nic nie pamiętają? Minato moim zdaniem jednak powinien coś pamiętać, Orochimaru wkracza do akcji, a może jednak zmienią się relacje między Naruto, a Minato...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń