Przepraszam, że tak długo to trwało, ale poprostu nie mam czasu i trochę weny, ale o blogu nie zapomnę, do póki go nie skończę, o to nie musiscie się martwić.
Rozdział 28.
-----Naruto----
Na dzień przed rozpoczęciem
Egzaminu na Chunina do Konohy przybyli już chyba wszyscy. Zauważyłem geninów z dwóch wielkich wiosek Shinobi oraz
z kilku mniejszych. Ukryta Wioska Piasku i Ukryta Wioska w Chmurach to jedyne
wioski Wielkich Nacji, które wysłały po jednej drużynie na Egzamin. Oprócz tego
przybyła drużyna z Wioski Wodospadów, dwie drużyny z Wioski Dźwięku, drużyna z
Wioski Trawy i dwie drużyny z Wioski Deszczu.
Dla mieszkańców była to idealna by, spotkać nowe osoby.
Wszyscy postarali się, aby Wioska była przygotowana na gości. Hotele i bary
pękały w szwach, ponieważ do wioski przybyło również wielu kupców i kibiców.
Przez ten czasu odkąd przybyłem do
wioski, trenowałem w pokoju hotelowym. Fuinjutsu nie wymaga na tyle miejsce, że wystarczy trochę przesunąć meble.
Około południa wyszedłem z hotelu,
aby się przejść. Pierwsze miejsce, jakie chciałem odwiedzić to grób mamy.
Ostatni raz byłem tu chyba przed moją ucieczką. Gdy tylko zszedłem z głównej
ulicy i wszedłem w boczne, cały tłok zniknął. Zamiast mnóstwa ludzi i palącego
słońca pojawiła się pustka i mrok, przez wysokie budynki.
Idąc tak zauważyłem dwóch mężczyzn
śpiących przy koszu na śmieci. Mieli na
sobie tylko spodnie, ich włosy sterczały we wszystkie strony. Jeden z nich miał
tatuaż na ramieniu w kształcie czaszki.
Pierwsze co mi przyszło na myśl to
to, że są po prostu pijani, ale gdy
przechodziłem obok nich jeden z nich złapał mnie za nogę. Drugi szybko się
zerwał i przystawił mi stary zardzewiały nóż do gardła.
-Dawaj kasę, albo poderżnę ci
gardło!- wydarł się ten, który trzymał nóż.
Ten co trzymał moją nogę, puścił
mnie i stanął tuż przede mną. Patrzył mi się prosto w oczy.
-Puśćcie mnie albo połamie wam
ręce – powiedziałem spokojnie, a oni zaczęli rechotać.
Nic sobie z tego nie zrobili,
jedynie nóż był bliżej mojej krtani. Pochyliłem głowę lekko do przodu i z całej
siły odchyliłem ją do tyłu, uderzając tyłem głowy w nos nożownika. Przez całą
uliczkę przeleciał jego wrzask. Mężczyzna złapał się za krwawiący nos i upadł
na ziemię.
Odwróciłem się do drugiego, który
wyprowadzał cios w moją twarz. Złapałem jego pięść i drugą ręką uderzyłem w
jego łokieć łamiąc go. Potem złapałem drugą rękę, przekręciłem się i za pomocą
dźwigni złamałem drugi łokieć. Jego wrzaski przemieniły się w chlipanie, a z
oczu leciały mu łzy. Podszedłem do tego, który trzymał nóż.
Cofał się do tyłu do póki na
swojej drodze nie napotkał ściany. Podniosłem z ziemi nóż, który trzymał i
kucnąłem tuż przed nim.
-I co? Warto było? – spytałem
uśmiechając się.
-Po...po…potwór – wyszeptał z
przerażeniem na twarzy.
-Masz rację. Jestem potworem –
powiedziałem i wbiłem nóż w jego prawe udo.
Krew chlusnęła mi na dłoń i
ziemię. Od razu złapał się za nogę, próbując zatamować krwawienie.
Wstałem i ruszyłem w dalszym
kierunku ignorując ich wrzaski i błagania. Wyszedłem z uliczki i stanąłem
dopiero przed furtką. Cały cmentarz był ogrodzony niskim metalowym płotkiem.
Nacisnąłem na klamkę furtki, a ta z okropnym piskiem otworzyła się.
Idąc między nagrobkami, czytałem
ich treść. Duża część zmarłych to byli ludzie młodzi poniżej 35 lat. Na każdym
z nich był jakiś napis uwieczniający ich życie. Po kilkunastu minutach marszu
znalazłem, to co szukałem. Grób mojej mamy, nie wyróżniał się niczym od reszty,
co było trochę dziwne, w końcu była żoną Hokage.
Klęknąłem i zebrałem ręką liście
leżące na grobie. Przejechałem dłonią po napisach, czytając je cicho. Nagle
poczułem jak cos mokrego płynie po moich policzkach. Dotknąłem tego opuszkami
palców. Dopiero się zorientowałem, że płaczę. Starłem łzy i ponownie dotknąłem
pomnika.
Straciłem rachubę czasu.
Siedziałem tak do popołudnia. Jeszcze nigdy z moich oczu nie wypłynęło tyle
łez. Gdy się w końcu wypłakałem, zebrałem się i opuściłem cmentarz.
Postanowiłem tym razem iść dłuższą trasą, aby ominąć te boczne uliczki.
Idąc przez wioskę znalazłem się
pod Akademią. Stanąłem na chwilę i patrzyłem się na znak Konohy nad drzwiami
budynku. Już jutro miał się tu zacząć Egzamin na Chunina, który w ogóle mnie
nie obchodził. Zgodziłem się tylko tu przyjść, bo Rei chciała zwiedzić wioskę.
Ruszyłem dalej. Ręce schowałem w
kieszenie bluzy, a głowę spuściłem w dół. Skręciłem w jedną uliczkę, z wysokim
płotem i zauważyłem, że jest tu kilka osób. Podszedłem na jakieś 30 metrów i
nadal mnie nie zauważyli.
-Suzuko? – powiedziałem cicho
rozpoznając swoją siostrę.
Była to moja siostry i ta
różowowłosa dziewczyna, jakieś dzieciaki, chowający się za nimi i dwójka geninów
z drużyny Piasku, którą spotkałem w lesie. Ten cały Kankuro trzymał za ubrania
jakiegoś dzieciaka w dziwnym hełmie i długim niebieskim szaliku.
Spojrzałem na drzewo, które było
obok. Na jednej gałęzi siedział ten Uchiha. Patrzył spojrzeniem pełnym pogardy
na Kankuro. Na gałęzi nad Sasuke stał Gara z założonymi rękoma na piersi.
Chował się przed wszystkimi za konarem.
Sasuke zeskoczył na ziemię, stając
przed dziewczynami ze swojej drużyny. Sprawdziłem czy maska i chustka dobrze
się trzymają i ruszyłem dalej. Gdy byłem jakieś 10 metrów od nich dziewczyna z
Piasku zauważyła mnie, po chwili wszyscy zwrócili na mnie uwagę.
-Kolejny, który szuka zaczepki? –
parsknął Sasuke.
-Nie szukam kłopotów – odparłem i
minąłem Team 7.
-Ty… - zaczął Gara.
-Gara… - powiedzieli jednocześnie
Genini z Suny.
Wszyscy byli zaskoczeni jego
obecnością. Kankuro puścił dzieciaka, który schował się za drużyną 7. Gara
zeskoczył z drzewa przed swoje rodzeństwo. Wyprostował rękę i wskazał palcem na
mnie.
-Jak się nazywasz?
Było widać w jego oczach, że się
niecierpliwi, a ja specjalnie przeciągałem odpowiedź.
-Mów chce wiedzieć kogo zabije! –
krzyknął zaciskając dłoń w pięść.
Nagle wokół mnie owinął się
piasek, zakrył całe moje ciało oprócz głowy. Zacisnął się strasznie mocno,
ledwo mogłem kiwnąć palcem.
Już miałem użyć chakry, gdy
pojawił się Baki i chwycił Gare za dłoń.
-Przestań – ostry ton jonina
zmusił Gare do uwolnienia mnie.
Piasek zaczął opadać. Jednak, gdy
opleciona była moja lewa noga, chłopak wyrwał się Bakiemu i ponownie oplótł
mnie piaskiem. Miałem tego dość, jednym ruchem rozwiałem kokon i doskoczyłem do
niego.
Stałem tuz przy nim, moja twarz
znajdowała się przy jego uchu. Lewą ręką
wyciągnąłem kunaia z rękawa i przystawiłem mu do szyi.
-Jeśli chcesz walczyć spotkajmy
się na Egzaminie – wyszeptałem i odsunąłem się. – Jeśli jeszcze raz mnie tak
zaatakujesz… - przerwałem, aby spojrzeć mu prosto w oczy – zginiesz –
skończyłem grobowym głosem i minąłem go.
Doszedłem do końca uliczki i
skręciłem w stronę hotelu, aby odpocząć przed częścią teoretyczną.
Następnego dnia punktualnie o 8,
wszyscy byli zebrani przed wejściem do Akademii. Wszyscy dyskutowali z kolegami
ze swoich drużyn, na temat Egzaminu. Gdy drzwi się otworzyły, spojrzałem na nie
lekko zdziwiony, gdyż nikt nie wychodził z budynku.
Po krótkiej chwili zaczęli
wchodzić do Akademii, więc również ruszyłem. Szedłem powoli na samym końcu. Już
na samym początku, miałem dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Gdy
wszedłem na piętro, przed drzwiami jednej z klas zobaczyłem dwóch chuninów oraz
część dzieciaków, które próbowały wejść do tej klasy.
-Nie wejdziecie tutaj – powiedział
jeden z chuninów.
W jego głosie było słychać
rozbawienie. Drugi z strażników drzwi, chichotał zasłaniając się ręka.
-O co tu chodzi? – spytałem
poważnym tonem, patrząc na nich z byka.
-Pilnujemy wejścia, aby jakieś
słabiaki przez przypadek nie dostały się na Egzamin na Chunina – powiedział ten
co chichotał podkreślając ostatnie słowo.
-Aha – odparłem krótko i ruszyłem
w kierunku schodów na górę.
Gdy byłem na pierwszym schodku z za pleców
doszły mnie liczne szepty. Wszedłem na drugie piętro i podszedłem do klasy, w
której miał odbyć się Egzamin. Pod klasą, było kilka drużyn, które widać zorientowały
się w Genjutsu.
Stanąłem przy oknie opierając się
o ścianę. Głowę spuściłem w dół, a ręce założyłem na piersi. Lewą stopą
podpierałem się o ścianę. Gdy tak stałem przede mną przeszedł Team 7 z Konohy.
Na twarzy Suzuko był uśmiech, ale głęboko w jej oczach było widać smutek. Przez
chwile nasze spojrzenia się spotkały. Wtedy się upewniłem, że jest smutna.
Drzwi klasy otworzyły się z
hukiem, a w futrynie stał wysoki facet w czarnym płaszczu i czarnej chustce na
głowie. W lewej ręce miał jakąś kartkę. Na korytarzu zapanowała cisza, każdy
patrzył się na niego.
-Ustawić się w kolejce! – ryknął
na cały głos.
Każdy zrobił tak jak kazał. Ja
stałem na samym końcu kolejki, wychyliłem się lekko, aby zobaczyć co się
dzieję. Koleś po prostu przydzielał miejsca. Gdy wszyscy już weszli i zostałem
tylko ja, zablokował mi przejście ręką.
-To ty jesteś ze Świątyni Smoka.
Pamiętaj, jesteś wyjątkiem, a my nie lubimy wyjątków – powiedział cicho,
poważnym tonem.
-Już się o tym dowiedziałem –
odparłem tak samo jak on.
-Siadaj! – krzyknął.
Gdy wszedłem drzwi zamknęły się z
hukiem. Usiadłem na wolnym miejscu i czekałem. Rozejrzałem się po bokach. Z
lewej miałem tą Sakure z drużyny Suzuko. Z prawej siedział jakiś dzieciak z
Chmury, miał krótkie siwe włosy stojące w górę. Sali panował gwar, każdy
szeptał coś do kogoś.
-Cisza! - krzyknął facet w czerni. – Jestem Ibiki
Morino i jestem pierwszym Egzaminatorem. Pierwsza część polega na napisaniu
testu – po Sali rozeszło się kilka jęków niezadowolenia. – Od wyniku będzie
zależało, czy przejdziecie dalej. Sciąganie jest zabronione, a pilnować was
będą oni – wskazał na kilku shinobi wioski siedzących z boku pod ścianą.
Ibiki przeszedł po Sali i rozdał
każdemu test. Przejrzałem go szybko. Było 9 zadań i każde wymagało sporej
wiedzy.
-Na test macie godzinę, jak pewnie
zauważyliście na kartce jest 9 pytań. 10 zadanie dostaniecie za dokładnie 50
minut. Start!
Każdy od razu zabrał się za
czytanie pierwszego zadania. Ja na razie tylko obserwowałem.
-„Pomóc ci?” – spytała nagle Rei.
-„Nie trzeba, muszę rozgryźć o co
chodzi w tym teście.”
Po 10 minutach część dzieciaków
zaczęła próbować ściągać, a shinobi pod ścianą coś zapisywali.
-Numer 11 – powiedział jeden z
nich. – Ty i twoja drużyna oblewacie.
Drużyna z Wodospadu wstała i
wyszła z Sali. Byli przygnębieni, a dwójka z nich w dodatku wściekła na ich
kolegę z drużyny.
-„Ściąganie” – przeleciało mi
przez głowę.
Chodziło właśnie o sciąganie. Test
to przykrywka, aby sprawdzić, kto potrafi zdobyć informacje, nie dając się przy
tym złapać.
-„Ale chodzi o ściąganie, to ktoś
musi znać odpowiedzi?”
Zacząłem się rozglądać za osobami,
które pewnie piszą test. Po kilku minutach znalazłem takich kilku, jeden z nich
siedział tuż za mną. Pozostało mi tylko jakoś podmienić nasze testy. Zacząłem
myśleć nad jakąś zadymą. Lewą ręką sięgnąłem do kieszeni spodni, miałem tam
dwie bomby dymne. Zostało tylko czekać na okazję.
-Numer 5! – krzyknął nagle ninja
Konohy. – Ty i twoja drużyna wypad!
Genin z Dźwięku wstał, a zaraz po
nim jego drużyna. Postanowiłem to wykorzystać i rzuciłem pod ławkami bomby. Dym
od razu wypełnił całą salę. Oprócz kaszlu dało się słyszeć szuranie krzesłami i
otwieranie okna. Ja w ciągu sekundy podmieniłem kartki. Cała akcja trwała
kilkanaście sekund.
-Kto to zrobił!? – wydarł się
Morino, ale nikt nie odpowiedział.
Drużyna z Dźwięku opuściła salę, a
shinobi spod ściany nic nie zaobserwowali. Uśmiechnąłem się pod maską i
wróciłem do siedzenia. Obejrzałem kartkę, było na niej wykonane 7 zadań. Byłem
pewny, że tyle mi wystarczy. Chłopak, któremu mu ją zwinąłem nic nie
powiedział, więc powinno być dobrze.
-Odłożyć długopisy! – krzyknął,
gdy zostało 15 minut do końca. – Za 5 minut podam ostatnie pytanie. Macie dwie
możliwości, albo się teraz poddajecie – na Sali zaczęły się szepty – albo
zostajecie. Jeśli zostaniecie i nie odpowiecie, albo źle odpowiecie, już nigdy
nie będziecie mogli zostać Chuninami.
-Co?
-Jak to?
Było widać, że wszyscy są
zdenerwowani, a napięcie ciągle rosło. Koniec był taki, że na Sali zostało 8
drużyn i ja. Najwięcej było z Konohy, bo aż 4 drużyny. Jedna drużyna z Suny,
Chmury, Trawy i Deszczu. Łącznie było 25 osób.
-Czy to już wszyscy?! – zapytał
Ibiki, gdy zapanował już spokój. – Skoro tak to zdaliście!
-Jak to? – spytała Sakura,
siedząca tuż obok mnie.
-Test miał sprawdzić, czy potraficie
zdobyć informacje oraz co zrobicie pod wpływem presji. Jeden z was użył
nietypowego sposobu do zdobycia informacji, ale udało mu się nie został
zauważony, więc misja udała by się.
-Czyli przeszliśmy do następnego
etapu? – spytał jakiś chłopak w siwej kurtce z kapturem na głowie i psem na
niej.
-Ta… - odpowiedź przerwało nagłe
wtargniecie kogoś przez okno.
Morino został zasłonięty przez
dużą płachtę czerwonego materiału przyczepioną do czterech kunai, który wbiły
się w cztery miejsca. Przed materiałem stałą jakaś kobieta. Miała dłuższe
ciemne włosy, beżowy płaszcz, pod nim siateczkową bluzkę i spodnie. W ustach
miała wykałaczkę.
-Jestem Anko i będę waszym drugim
Egzaminatorem! – krzyknęła z entuzjazmem.
Po dość dziwnym powitaniu przez
Egzaminatorkę i wyjaśnieniu nam wszystkiego mogliśmy opuścić Akademię. Genini z
każdej wioski poszli w swoje strony. Ja udałem się do baru naprzeciwko hotelu,
w którym się zatrzymałem.
Było dopiero południe, więc udałem
na Góry Kage. Usiadłem na włosach Pierwszego i patrzyłem się na wioskę. Po
kilku minutach obok mnie pojawiła się Rei.
-Co tam? – spytałem kładąc się na
plecy.
Swoją uwagę skupiłem na różnych
kształtach chmur.
-Jak było na Egzaminie? – spytała
Rei siadając obok mnie.
-Może być. A ty co robiłaś?
-Zwiedzałam wioskę, byłam na
zakupach, poznałam kilku ludzi i…
-Dzień pełen wrażeń – przerwałem
jej nim się rozkręciła.
-Tak – odparła uśmiechając się
szeroko. – A ty jak się czujesz po zobaczeniu siostry?
Lekko się zdziwiłem takim
pytaniem. W duszy lekko posmutniałem. Byłem tak bardzo blisko siostry, a nie
mogłem z nią porozmawiać.
-Przecież wiesz, ze z nią nie
gadałem – burknąłem cicho.
-Nie rozumiem. Ze wszystkich
spotkanych Uzumakich ty jesteś najbardziej uparty.
-Jeśli chcesz mi prawić morały to
lepiej skończ.
-Oj dobra! – powiedziała wesołym
głosem. – To jak będzie wyglądać drugi etap.
Westchnąłem głośno i zacząłem
opowiadać.
-Jako, że jest mało drużyn, to w
ostatniej chwili zmieniono zasady. Przed wstąpieniem do Lasu Śmierci dostaniemy
jakieś kule. Będą nastawione na jakiś czas, w tym czasie mamy dotrzeć do
wierzy. Po drodze będziemy spotykać shinobi Liścia, dziwne zmutowane zwierzęta
i samych uczestników Egzaminu.
-Więc kogo masz zamiar
wyeliminować?
-Nikogo.
-Jak to? – spytała zdziwiona.
-Nie mam zamiaru pokazywać swojej
siły przed Finałem.
-A jeśli będziesz musiał?
-Zrobię tak, abym nie musiał.
Potem rozmowa zeszła na głupie
błahostki. Nim się zorientowałem była noc. Cała Konoha była teraz oświetlona
przez setki lamp ulicznych. W takiej scenerii wioska byłą w pewien sposób
urocza. Większość ulic była przyozdobiona lampionami, które idealnie
komponowały się z Konohą w nocy.
-Chyba czas wracać do hotelu –
powiedziałem i wstaliśmy
Wróciliśmy do hotelu. Rei od razu
wróciła do mojego ciała, a ja poszedłem do łazienki wykąpać się. Poszedłem
spać, wcześniej nastawiając budzik.
Następnego dnia równo o 9 rano,
byłem przy bramie głównej. Ubrany w ciemne, nie rzucające się w oczy ubranie.
Maską i chustką na głowie stałem oparty o mur w cieniu. Razem ze mną, byli tu
wszyscy genini.
Stali w trzyosobowych grupach, rozmawiając
ze sobą. Pewnie omawiali taktyki walki i tak dalej. W całej tej grupie było
kilka wyróżniających się osób. Był jakiś chłopak z Wioski Dźwięku w puchaty płaszczu
i metalową rękawicą. Dziewczyna z Wioski Trawy o zielonych włosach. Była bardzo
żywa i wesoła, a jej kompani byli chyba jej przeciwieństwami.
Jednym z takich wyjątków była moja
siostra Suzuko. Stała oparta o mur po drugiej stronie bramy. Jej twarz wyrażała
smutek. Na jej plecach zauważyłem katanę, a je nadgarstki były owinięte
bandażami.
-„Jeśli trenuje kataną, to może być
ciekawie” – pomyślałem przypominając sobie swoje treningi taką bronią.
Gdy pojawiła się egzaminatorka,
sprawdziłem szybko swoje uzbrojenie i poprawiłem kartkę z zapieczętowanym
mieczem na nadgarstku.
Ubyło kilku słów. No ale nic. Rozdział zadziwił mnie bombą dymną, co było nietypowe.
OdpowiedzUsuńJednak nadal moim zdaniem zbytm mało się dzieje, byśmy mogli siąść rozwaleni i z tępym wyrazem twarzy powtarzać " OKurwa.. ale zajebista akcja.."
Gdyby opowiadanie miało pełno akcji mogło by się znudzić. Lepiej trochę je uspokoić i dopiero potem dodać coś niezłego ;)
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, czekam na dalszy ciąg ^^
Jak zawsze ciekawy rozdział �� Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńCiekawe co jest z Suzuko..? Zgadzam się z autorem drugiego komentarza. Za dużo akcji też nie dobrze.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, w bardzo nietypowy sposób zdobył imformacje, chciałbym aby walczył z Gaara i go pokonał, Orochimaru zaatakuje wioske...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia