poniedziałek, 15 października 2018

Naruto - smoczy pustelnik -39.

Oczywiście, że będzie wątek miłosny. Już mam na niego plan, ale do tego czasu jeszcze kilka rozdziałów. Zależy od mojej weny kiedy będę chciał skończyć bloga. Zapraszam na rozdział.

Naruto - smoczy pustelnik - 39.

Słońce już zaszło i wszystko spowiła ciemność. Jedynie słaby blask księżyca dawał słabe światło. W lesie panowała idealna cisza, która została przerwana przez świst przecinającego powietrza. Mniej więcej pośrodku polany wbiła się broń.

Kunai miał lekko wydłużone ostrze od zwykłego i posiadał dwa dodatkowe ramiona. Na rękojeści była pieczęć.

Nagle w Pomarańczowym Błysku pojawiła się jakaś postać. Była okryta czarnym płaszczem, który zafalował na wietrze. Kaptur zsunął mu się z głowy spiczaste blond włosy. Oddychał dosyć głośno ale szybko uspokoił się.

Pochylił się i podniósł broń. Schował ostrze do kabury przy prawej nodze.

-Jestem blisko - powiedział do siebie i ruszył w dalszą drogę.
-Użyłeś za dużo chakry - ciszę przerwał damski głos.

Nagle słup ognia rozświetlił okolicę. Gdy zniknął obok mężczyzny pojawiła się kobieta. Jej rude włosy sięgały jej do końca pleców. Na sobie miała czerwoną lekką zbroję ozdobioną paszczami smoka. Zbroja odkrywała jej brzuch, ramiona i uda. Na plecach miała przypięty miecz. Jej krwiste oczy z pionową źrenica dodawały jej dzikości.

-Pierwszy raz używałem tej techniki.
-Jeśli skończy się na walce możesz pożałować zmarnowania chakry.
-Ale przyspieszyłem podróż. Jeśli Itachiemu nic się nie stanie to nie będzie to zmarnowana chakra.

Naruto wskoczył na drzewo i zaczął skakać po konarach.  Powoli zaczął wyczuwać chakre, a dokładniej dwa jej źródła.

-Wyczuwasz chakre? - spytał nagle Uzumaki swojej towarzyszki.
-Tak, ale coś mi nie pasuje. Jedna jest mi znana i jest to zapewne Itachi. Drugiej nie potrafię rozpoznać. Wyczuwam w niej moc smoka ale i człowieka tak jak w tobie.
-Czyżby to nie był Dragor?
-Nie wiem - odparła Rei i zamyśliła się.

Po trzydziestu minutach szybkiej podróży dotarli do wejścia kryjówki pod ziemią. Było ono ukryte w pniu drzewa.
Wyraźnie czuli, że pod nimi znajdują się dwa źródła chakry.
Spojrzeli na siebie i skinęli głowami. Pierwszy skoczył Naruto, a za nim jego przyjaciółka. Gdy wylądowali na podłożu zobaczyli długi korytarz oświetlony pochodniami.

-Czeka na nas - powiedział Naruto. -Wie, że przyjdziemy.

Rei nic mu nie powiedziała. Jej mina wydawała się zmartwiona i zamyślona. Ocknęła się, gdy Naruto ruszył biegiem przez korytarz. Od razu ruszyła za nim.
Po kilku minutach biegu dotarli do sali, która była wielką kopułą. Przez ciemność, która tu panowała nie było widać sufitu. Na ścianach wisiało kilka pochodni dających nikłe światło. Po środku stało drewniane krzesło plecami do nich.
Na nim siedziała jakaś osoba. Jedyne co było widać to czarne włosy i brązowy płaszcz.

Naruto wraz z Rei ostrożnie podeszli bliżej i obeszli krzesło.

-Itachi! - krzyknął Naruto na widok nieprzytomnego przyjaciela.

Blondyn od razu rzucił się, aby oswobodzić Uchihe. Zdjął kajdany z rąk i nóg, które upadły na ziemię wydając charakterystyczny metaliczny dźwięk. Uzumaki przyjrzał się Itachiemu. Oprócz kilku siniaków i otarć nic mu nie było. Jedynie płaszcz nadawał się do wyrzucenia.

-Na...Naruto? - spytał niepewnie Uchiha.

Mężczyzna zaczął przecierać oczy, aby lepiej widzieć. Po chwili znowu patrzył na dwójkę przybysza.

-Nie potrzebnie przychodziłeś. To pułapka.
-Zdawałem sobie z tego sprawę. Jak się czujesz?
-Nie bój się nic mu nie zrobiłem - powiedział ktoś zza ich pleców.

Wszyscy spojrzeli na osobę stojącą pod ścianą. Był to chłopak o brązowych włosach. Mógł być w wieku siostry Naruto. Jego oczy były jak u Uzumakiego, gdy używa mocy smoka. Krwiste z pionową źrenicą. Okryty był ciemnym płaszczem spod, którego wystawała rękojeść prawdopodobnie katany.

-Wreszcie się spotykamy Naruto - powiedział podchodząc bliżej.
-Kim jesteś?
-Nazywam się Haru i jestem uczniem Dragora.
-Nie możliwe. Dragor nie potrafi przekazać komuś mocy! - krzyknęła zbulwersowana Rei.
-Nie mam mocy mojego sensia, tylko twoją - powiedział wskazując ręka na blondyna.
-Orochimaru - odezwał się nagle Itachi. - Pamiętasz co się stało w Uzushio-gakure?
-Ukradł moją krew i chakre - powiedział Namikaze przypominając sobie wszystko. - Więc to tak.
-Już chyba wszystko rozumiesz drogi Naruto - odezwał Haru.
-Pozostaje pytanie czego od nas chcesz i po co trzymałeś Itachiego.
-Od tego Uchihy nie chcę nic. Miał być przynęta. Mój sensei śledził Cię od dziecka. Po prostu chcę się z Tobą zmierzyć. Zobaczyć czy jesteś godzien walczyć z Dragorem.
-Rei zabierz stąd Itachiego i ruszajcie do Konohy.

Rudowłosa już miała się sprzeciwić, ale zrezygnowała z tego. Wzięła za ramię Uchihe i ruszyła do wyjścia. Naruto i Haru odprowadzili ich wzrokiem.

-Gdzie jest Dragor?
-Myślisz, że ci to powiem.
-Miałbym mniej pracy, ale skoro tak! - krzyknął uderzając pięścią w otwartą dłoń. -Przynajmniej nie będę musiał się trudzić z wyciąganiem informacji od Akatsuki.
-Haha. Akatsuki? - krzyknął śmiejąc się. -Te pomioty nic nie wiedzą o moim mistrzu, a już napewno nie gdzie się znajduję.  Tylko Pain wie jak wygląda i nic więcej, już więcej wie Orochimaru.

Gdy Haru skończył mówić zapanowała cisza. Obaj lustrowali się wzrokiem. W pewnym momencie ciszę przerwał dźwięk pstrykania palcami.

W tym samym momencie i pięści zapłonęły Pomarańczowym i Fioletowym ogniem. Skończyli i zderzyli się. Nastąpiła silna eksplozja. Dwa płomienie przepychały się, jeden próbował pochłonąć drugi. Naruto i Haru zamachneli się i wyprowadzili kopnięcie.
Kolejna fala ognia rozeszła się po całej sali. Z sufitu poleciała odrobina piasku i drobne kawałki skały.
Odskoczyli od siebie i złożyli te same pieczęcie.
-Katon:Ognista Kula!
Dwie techniki zderzyły się powodując eksplozję i falę ognia. Cała sala zapełniła się dymem i kurzem.  Znowu się zderzyli Taijutsu. Z każdym zderzeniem po sali rozchodziła się pomarańczowo-fioletowa fala płomieni.
Konstrukcja kopuły była coraz bardziej naruszona i w każdej chwili mogła się zawalić.

-Katon:Ognisty Ryk Smoka!

Dwa jutsu znowu zderzyły się. Tym razem eksplozja była silniejsza. W suficie powstała wyrwa, przez którą wpadło światło. Całą salę zakrył dym.

Naruto postanowił to wykorzystać. Szybko przebiegł dzielącą ich odległość i zaatakował kopnięciem z wyskoku. Haru zablokował atak i próbował uderzyć pięścią.
Uzumaki złapał rękę chłopaka i przerzucił nim przez ramię. Wykręcił mu rękę i zablokował każdy możliwy ruch.

Naruto wyczuwał w przeciwniku niepewność. Czuł przy każdym ich zetknięciu.

-Czemu się powstrzymujesz?
-C...co?
-Nie wiesz co masz zrobić.
-O co ci chodzi? - powiedział poddenerwowany Haru.
-Czy Orochimaru porwał Cię i dał Dragorowi?

Oczy chłopaka rozszerzyły się na moment, a umysł zaczął szybciej pracować. Czuł jak coś blokuje jego wspomnienia.

-Ja… ja nie wiem - powiedział po chwili.

Naruto puścił chłopaka i odskoczył od niego. Haru podniósł się i usiadł na ziemi. Jego twarz wyrażała smutek.

-Jedyne co pamiętam to szkolenie z Dragor-sensei.
-Nie pamiętasz swojego życia? Może masz nałożoną pieczęć na umysł.
-Ja… nie wiem. Muszę Cię pokonać, aby Dragor nie był na mnie zły - powiedział wstając.

Naruto nie chciał z nim walczyć. Według niego było to zagubione i zmanipulowane dziecko.

-Nie - powiedział stanowczo blondyn. -Dragor Cię wykorzystuje i dobrze o tym wiesz.

Chłopak pogubił się we własnych myślach. Jego ręce drżały.  Nie wiedział co ma robić. Miał jedno zadanie, ale wszystko się skomplikowało.

Nagle tuż za nim pojawiła się jakaś postać. Jednym ruchem sprawił, że Haru padł na ziemię nieprzytomny.

Naruto przyjrzał się mężczyźnie. Jasne włosy, wielki miecz i obdarty bezrękawnik. A w dodatku demoniczne oczy i potężna chakra.

-Dragor - powiedział Uzumaki.
-Na co ci to było Haru? -powiedział patrząc na chłopca.

Dragor wziął zamach i kopnął chłopca. Po uderzeniu ciałem w ścianę powstało wgniecenie.

-I tak już z ciebie nic nie będzie.

Naruto patrzył się na brązowowłosego. Chłopak był przytomny, a przynajmniej tak mu się wydawało.

-Wszystko skomplikowałeś Uzumaki!
-Niby co? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Namieszałeś mu w głowie. A miał Cię tylko pokonać. Nic zrobię to ja - powiedział sięgając po miecz.

Nim Naruto się spostrzegł Dragor trzymał miecz nad jego głową. W ostatniej chwili odskoczył przed bronią.

-Katon:Ognista Spirala!

Fala wirującego czarnego ognia pomknęła w Naruto. Pech chciał, że tuż za Uzumakim leżał Haru.
-Katon:Ognisty Ryk Smoka!

Jutsu Naruto pochłonęło technikę Dragora i pomknęło na niego. Brat Rei niewiele sobie robiąc przyjął atak na siebie.

Blondyn stał w gotowości na ruch przeciwnika. Gdy ogień zgasł Uzumaki zobaczył, że jego atak na nic się nie zdał.

-Chcesz mi coś zrobić takimi Technikami? - powiedział kpiąco Dragor.

Naruto widząc, że znowu szykuje się do ataku mieczem sięgnął po swoją katanę i kunaia. Rozesłał chakre po całym ciele i przygotował się na atak.

Dragor znowu mu znikł z pola widzenia, ale nie na długo. Blondyn już wiedział czego się spodziewać, więc sam też przyspieszył.  Na ziemię leciało mnóstwo iskier od zderzeń stali.

Ich poziom władaniu nad swoją bronią był taki sam. Jeden nie mógł zaskoczyć czymś innego. Naruto miał już porozrzucane tu sporo swoich kunai, ale niedopracowana technika teleportacji mało mu pomagała.  Dragor nadal mógł go zobaczyć.

W pewnym momencie odepchnęli siebie nawzajem. Dragor już w locie schował miecz i zaczął składać pieczęcie.

-Katon: Ognista Bomba!

Nad jego głową zaczęła tworzyć się kula z czarnych płomieni. Naruto szybko zrobił to samo jutsu.

Potężna eksplozja powiększyła wyrwę w suficie, który zaczął się zawalać.

-Katon:Oko Smoka!

Naruto szybko teleportował się obok Dragora i cisnął w niego złotą kulę z dwoma ognistymi pierścieniami.
Białowłosy przyjął atak na lewą rękę. Fala wybuchu odrzuciła ich, a płomień poważnie poparzył obu. Dragor był zszokowany taką techniką. Dał się zaskoczyć co skutkowało poważną raną.
Właśnie. Został zraniony. Już nie pamiętał kiedy ktoś go zranił.

Z sufitu zaczęły spadać coraz większe odłamki skalne.

-Jeszcze się spotkamy - wycharczał Dragor i wyskoczył przez dziurę w suficie.

Naruto już miał zrobić to samo, ale zobaczył, że Haru leci olbrzymia skała, a ten się nie rusza.
Jego oczy lekko się rozszerzyły, a adrenalina od razu podskoczyła. W Pomarańczowym Błysku pojawił się obok niego.
Złapał go za ramię i zniknęli nim zostali zgnieceni.

4 komentarze:

  1. O TAK to jest jeden z najlepszych rozdziałów jakie czytałem. Już nie mogę doczekać się nexta. Dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu auto zmarły do życia powrucił opowiadanie ekstra ttlylko tym razem przerwa ma niebyć taka długa

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze znowu widzieć coś nowego tutaj ;) Dobry rozdział i mam nadzieję na więcej. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    bardzo dobrze Naruto to walczył z Haru jak i Dragorem... cieszę się, że jic nie jest Itachiemu
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń