wtorek, 1 grudnia 2015

Naruto - smoczy pustelnik -9.

Rozdział 9.
Po całym budynku rozniósł się dźwięk budzika. Po kilku sekundach na budziku znalazła się ręka chłopca, a wnerwiający dźwięk ucichł. Jednym ruchem odkrył się i usiadł na łóżku. Przeczesał blond włosy ręką i ziewnął.
-Jak mi się nie chce – powiedział do siebie, przeciągając się.
Nagle ktoś zaczął walić do drzwi. Naruto założył kapcie na nogi i zszedł na dół. Od jego zamieszkania w wiosce Chmur minęło kilka dni, które spędził głównie na dalszym trenowaniu z Rei. Był kilka razy u Raikage, aby podpisać jakieś głupie papiery.
Powoli dotarł do drzwi i je otworzył. Przed nim stała Yugito. Ubrana w ciemne ciuchy z ochraniaczami.
-Cze…ść Yugi…to – powiedział Naruto ziewając.
-Naruto wiesz, która jest godzina? Raikage od godziny się wścieka, ze się spóźniasz – powiedziała na jednym wdechu, ale do Naruto nic nie docierało. – Dzisiaj miałeś być przydzielony do drużyny – powiedziała klepiąc się w czoło.
Blondyn od razu się ożywił, a przez jego mózg przeleciało wiele obrazów z wcześniejszych dni.
-Rany! Zapomniałem!
Naruto wbiegł na górę, aby się uszykować. Po pięciu minutach zamykał drzwi i ruszył biegiem po dachach w kierunku budynku administracyjnego. Aby dostać się szybciej do gabinetu wskoczył przez otwarte okno.
-Drzwi są od wchodzenia! – krzyknął A, gdy tylko Naruto wszedł do środka. –Słuchaj no, nie toleruje spóźnialstwa i wchodzenia przez okno.
-Ta, ta, ta. Zrozumiałem – powiedział znudzony. – To jaka jest moja drużyna.
-W przeciwieństwie do ciebie słuchają mnie, nie spóźniają się i okazują szacunek.
-Pewnie będzie nudna.
-Wrrr. Idź do Sali treningowej numer 5.
-A gdzie to jest?
-To już twój problem – powiedział A, podkreślając słowo „twój”.
-Nie znam wioski, więc powiedz im, aby przyszli do mojego domu – powiedział i wybiegł z gabinetu.
Po chwili było słychać krzyk Raikage, na co Naruto uśmiechnął się. Mimo, tego co powiedział postanowił poszukać ten Sali. Próbował pytać mieszkańców, ale każdy miał go gdzieś.
Po godzinie łażenia po wiosce, jego uwagę zwróciły dziwne słowa. Dochodziły z dachów i brzmiały, jakby ktoś próbował coś śpiewać, ale kompletnie mu to nie szło.
Naruto wiedziony ciekawością wskoczył na dach i zobaczył siedzącego z notatnikiem na nogach  Killera Bee. Wymachiwał rękoma w dziwny sposób.
-Bee? – spytał zdziwiony blondyn.
-Co jest młody, chyba nie masz żadnej szkody? – spytał rapując.
-Mógłbyś gadać normalnie.
-Mój zakład minął, pisze piosenki na koncert.
-Jaki zakład? Jakie piosenki?
-Yugito się ze mną założyła, że nie wytrzymam bez rapu jednego miesiąca. Dzisiaj minął miesiąc, zakład wygrałem.
-Na prawdę jesteś dziwny, ani trochę cię nie rozumiem.
-Przybij żółwia! – krzyknął wystawiając pięść.
Naruto to zrobił i poczuł się dość dziwnie, jakby w jego głowie była jeszcze jedna osobowość.
-Cześć Naruto – usłyszał basowy głos. – To ja Hachibi.
-Cze…Cześć. Co tam?
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że Bee robi to od dziecka i raczej nie ma zamiaru z tego skończyć.
-Acha.
Gdy Bee wziął pięść, Naruto znowu czuł się normalnie. Spojrzał na kolegę, Bee pisał coś w notatniku.
-Gdzie jest sala treningowa numer 5? – spytał młodszy chłopak.
Bee tylko wyciągnął jedną rękę i wskazał na jakiś budynek, na którym był szyld „Sale Treningowe 1-5.” Naruto myślał, że wybuchnie ze złości.
-Rany! Godzinę jej szukałem! Muszę lecieć, na razie Bee!
Chłopak wbiegł do środka. Podszedł do kobiety siedzącej za biurkiem. Miała długie białe włosy spięte w kok, a na sobie białe kimono przepasane czarnym pasem.
-Witam, czym mogę służyć? – spytała miłym głosem.
-Szukam Sali numer 5, podobno jest tam moja nowa drużyna.
-Tam drużyna pani Umeri. Prosto i w prawo na końcu korytarza.
Naruto od razu ruszył biegiem przez korytarz. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami. Zajrzał do Sali przez okno. Była tam kobieta, dziewczyna i chłopak.
Kobieta miała brązowe włosy, upięte w kucyk, kilka kosmyków z lewej strony opadały na dół, podtrzymywane opaską ze znakiem Wioski Chmur. Na sobie miała czarne getry i ciemną koszulkę ukazującą kawałek brzucha. Prawą rękę miała owiniętą w bandaż. Przy lewej nodze miała kaburę na kunaie.
Dziewczyna miała czarne, rozpuszczone włosy. Na sobie miała ciemną spódniczkę oraz białą koszulkę z dużym kwiatem róży na brzuchu. Opaskę miała na lewym ramieniu, a kabura na kunaie była przypięta do lewej nogi. Przed nią leżało krótkie ostrze w pochwie. Wydawała się być zamyślona, ale rozmawiała o czymś z mistrzynią.
Chłopak opierał się o ścianę, podpierając rękoma głowę. Miał krótkie stojące do góry brązowe włosy.  Co chwilę ziewał i machał głową na boki próbując pewnie nie zasnąć. Miał na sobie czarne spodnie i bluzkę na długi rękaw z różnymi napisami.
-Wejdź! – krzyknęła kobieta.
Naruto uchylił drzwi i wszedł do środka.
-Naruto Uzumaki, jak  mniemam – powiedziała miło.
-Tak. Przepraszam za spóźnienie.
-No, już byś miał przegrabione. Dobrze, ze chociaż potrafisz się zachować. Zanim zaczniemy trening poznajmy się. Ja jestem Umeri Tsuba, wasza sensei.
-Ja jestem Yuki Kenchi.
-A ja jestem Idate Teichi.
-Naruto Uzumaki.
-Dobrze, więc skoro Naruto się spóźnił będzie sam walczył na waszą dwójkę. Pamiętajcie używacie tylko Taijutsu.
-----Naruto----
Ustawiliśmy się naprzeciw siebie. Ja pochyliłem się lekko do tyłu i ugiąłem kolana. Ręce wystawiłem do przodu. Prawa trochę dalej i otwarta, natomiast lewa była na wysokości łokcia prawej, również była otwarta. Idate stał całkiem rozluźniony, nie przyjmując żadnej pozycji, natomiast Yuki ugięła tylko kolana.
-Start! – krzyknęła sensei, a Yuki wyskoczyła wysoko w powietrze.
Leciała prosto na mnie, ale ja odskoczyłem do tyłu. Zobaczyłem Idate ze swojej prawej strony, gdy się do niego odwróciłem dostałem kopniaka z podeszwy w policzek. Złapałem się  za niego podnosząc się z podłogi.
Doskoczył do mnie Idate, który zaczął atakować pięściami. Zablokowałem wszystkie jego ciosy, ale drugiego kopniaka Yuki nie zablokowałem.  Mimo drobnej postury kopniecie miała mocne. Odskoczyłem do tyłu, trzymając się za brzuch. Stałem pod ścianą, nie za bardzo mając gdzie uciec.
-Widać nie jesteś jakimś wybitnym geninem – powiedziała sensei denerwując mnie.
Wyprostowałem się i uspokoiłem się. Przyjąłem postawę, którą zaczynałem walkę.  Yuki znowu zaatakowała z powietrza. Tym razem złapałem jej nogę i szybko przekręciłem, aby zaczęła wirować w powietrzu, aż w końcu upadła.
Uchyliłem się przed pięścią Idate i sam wyprowadziłem szybki cios w brzuch, a następnie uderzyłem go lekko z kolana w szczękę. Oboje leżeli na ziemi, zbierając się powoli do wstania.
-No, w końcu coś pokazałeś – powiedziała sensei, podchodząc do nas. – Ogłaszam koniec. Jutro o 10 pod gabinetem Raikage, weźmiemy jakąś misję.
Sensei skończyła mówić po czym zniknęła w chmurce siwego dymu. Spojrzałem na moich nowych kolegów z drużyny.
-Idziesz z nami? – spytał Idate.
-Gdzie?
-Na Ramen – odparła Yuki.
-Pewnie.
Do domu wróciłem po południu. Przez ten czas lepiej poznałem się z Yuki i Idate. Dowiedziałem się, że są dobrymi przyjaciółmi oraz, że nie pochodzą z rodzin shinobi. W Akademii nie byli najlepsi, ale dawali sobie radę.
Ja im za to opowiedziałem trochę o sobie, ale nie wszystko. Zataiłem wszystko o Rei oraz o moich korzeniach. Wiedziałem, że zachowuję się nie fair wobec nich, ale nie chciałem ich wystraszyć.
Następnego dnia, obudziłem się wcześnie. Było zaledwie po 8, ale byłem już wyspany. Wstałem i udałem się do łazienki, a potem do kuchni. Zajrzałem do lodówki, która okazała się być pusta.
-Rany, nie zrobiłem wczoraj zakupów – powiedziałem do siebie. – Muszę iść zjeść na miasto.
O godzinie 9:30 byłem już pod gabinetem Raikage. Musiałem czekać, wiec usiadłem w otwartym oknie i zacząłem patrzeć jak wioska budzi się do życia.  Kilka minut przed 10, usłyszałem głosy Yuki i Idate. Szli śmiejąc się z czegoś.
-Cześć Naruto – powiedziała Yuki, a Idate kiwnął tylko głową.
-Cześć – odparłem nie odwracając się.
-Co tam widzisz takiego ciekawego?
-Chmury – odparłem krótko patrząc się w niebo.
-Od kiedy chmury są ciekawe? – spytał Idate.
-Wszystko jest ciekawsze jeśli ma się wyobraźnię. Zobacz tamta chmura wygląda jak wielki grzyb, tamta jak głowa smoka, a tamta jak mięciutka poduszka.
-Skąd wiesz, że mięciutka? – zachichotała Yuki.
-Bo w chmurach niema kamieni? – odparłem pytaniem na pytanie.
Dopiero głośne chrząkniecie przywróciło nas na ziemię. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy sensei przed drzwiami. Była ubrana tak samo jak wczoraj, na jej twarzy był szeroki uśmiech.
-Idziecie? – spytała, na co skinęliśmy głowami.
Zeskoczyłem z okna i wszedłem do gabinetu Raikage za Idate. Zamknąłem drzwi i stanąłem w szeregu. A tylko przeleciał po nas wzrokiem i spojrzał na jakąś kartkę.
-To wasza pierwsza misja, więc nie będzie trudna – powiedział, a ja cicho jęknąłem. – Dostarczycie ten zwój do jednej ze świątyń.
-Do jakiej? – spytałem.
-Świątynia 10 Demonów, jeśli to coś ci mówi.
-To jest kawał drogi stąd – powiedziałem zadziwiając wszystkich.  Co najmniej 3 tygodnie w jedną stronę.
-2 jeśli przejdziecie przez Góry Mgliste.
Moje oczy minimalnie się rozszerzyły. Odkąd opuściłem tamtą Świątynię minęły kilka lat, a teraz znowu miałem oglądać jej ruiny. Zacisnąłem pięści na wspomnienia tamtego dnia, w którym wszyscy zginęli.
-W Górach Mglistych tez jest jakaś świątynia, prawda? – spytała Yuki.
-Była, od kilku lat są tam tylko ruiny.
-Nie prawda – powiedziała sensei. – Prawda świątynia została zniszczona, ale została odbudowana i od jakiegoś roku, normalnie funkcjonuje.
-Kto ją odbudował? – wyrwałem się z pytaniem.
-Każda świątynia na naszym kontynencie wysłała kogoś, kto pomógł w odbudowie, a następnie zamieszkał w odnowionej świątyni.
-Czemu to cię tak interesuje? – spytał Idate.
-Później sobie pogadacie – przerwał nam Raikage. – Umeri masz tu zwój i szczegóły.
Gdy nasza sensei odebrała zwój i teczkę wyszliśmy z gabinetu. Opuściliśmy teren budynku i zatrzymaliśmy się na jakimś mostku. Od razu usiadłem na poręczy, po chwili Yuki i Idate zrobili to samo. Sensei stanęła przed nami i zaczęła czytać teczkę.
-Jest to misja rangi C. Prawdopodobnym zagrożeniem są tylko bandyci. Czyli nic trudnego. Tak jak było mówione będziemy iść przez góry, więc zabierzcie ciepłe ubrania. Zapas jedzeni na kilka dni i wszystko co wam się przyda. Namiot i śpiwór jest obowiązkowy.
-Kiedy ruszamy? – Idate zadał pytanie, które ciekawiło zapewne cała naszą trójkę.
-Jutro o 5 rano. Teraz możecie iść.
Sensei poszła w swoją stronę, a my w swoją. Nigdzie nam się nie spieszyło, szliśmy powoli przez wioskę rozmawiając na temat misji. Głównie były przechwałki, kto będzie sprawował się najlepiej.
-Ciekawe czemu od razu dostaliśmy misję rangi C? – powiedziała nagle Yuki.
Zacząłem się zastanawiać nad tym pytaniem, ale nic mi nie przyszło do głowy. Miała to być nasza pierwsza misja i powinna to być misja rangi D, a nie C.
-Cześć Yuki! –zatrzymaliśmy się słysząc krzyk.
Odwróciłem się w stronę głosu, za nami stała spora grupa dzieciaków.
-„Pewnie koledzy z Akademii.”
-Cześć Amaru – powiedziała Yuki.  
Dziewczyna miała krótkie ciemne włosy z fioletowymi końcówkami i brązowe oczy. Miała na sobie czarną bluzkę i dżinsowe spodenki. Ona jako jedyna podeszła się przywitać, reszta albo nie przepadała za Yuki i Idate, albo przestraszyli się mnie.
-A to kto? – spytała Amaru.
-Naruto – powiedziałem podając jej dłoń.
-Zamieszkał w wiosce kilka dni temu – wyjaśniła Yuki.
-Ja już musze iść, na razie – powiedziałem i skoczyłem na dach jakiegoś budynku.
Po kilkunastu minutach skakania i robienia różnych salt i gwiazd dotarłem do domu. Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem Rei, która siedziała na fotelu i czytała jakiś magazyn. Gdy tylko mnie zobaczyła zamknęła gazetkę i wstała.
-Gotowy na trening? – spytała i nim odpowiedziałem zaczęła mnie ciągnąć do ogrodu.
Gdy mnie puściła, upadłem na tyłek. Wstałem masując sobie bolące miejsce.
-Masz! – krzyknęła rzucając mi drewnianą katanę. – Zaczynamy trening walki kataną.
Przyjąłem od razu postawę, którą ćwiczyłem już kilka dni. Nogi ugięte w kolanach, ciało pochylone do lekko do przodu, a miecz przed twarzą ostrzem do wroga. Oczywiście Rei musiała się przyczepić.
-Nogi za bardzo ugięte, a miecz za blisko twarzy. Przy silniejszym uderzeniu zostaniesz ranny w twarz.  Teraz postawa do ataku.
Znowu ugiąłem nogi, miecz trzymałem prawą ręką z boku, końcówką do wroga. Lewą rękę zgiąłem w łokciu i trzymałem ją przy twarzy.
-Dobrze, wyprowadź atak.
Zrobiłem dwa szybkie kroki i wykonałem szybkie pchnięcie. Następnie zrobiłem obrót ciałem i zamachnąłem się mieczem na ukos. Odskoczyłem do tyłu i od razu zrobiłem salto do przodu, wykonując cięcie z góry.
-Starczy – powiedziała Rei, mruknąłem tylko w zapytaniu. – Do perfekcji ci daleko, ale to na razie starczy. Teraz Taijutsu ze Świątyni Smoka.
Położyłem miecz na bok i przyjąłem postawę, którą zaprezentowałem na treningu z Yuki i Idate.
-Zaatakuj mnie – powiedziała stając przede mną.
Wydawałoby się to dziwne, ale nie raz już mnie tak testowała. Podbiegłem do niej i zaatakowałem prawą pięścią. Rei odchyliła się do tyłu i moja pięść przeleciała kilka centymetrów od jej nosa. Zrobiłem nad nią salto i zaatakowałem nogą z obrotu. Znowu się ugięła, unikając mojego ciosu.
Gdy się odwróciłem w jej stronę, poczułem ból klatki piersiowej i odleciałem do tyłu. Rei stała z wyprostowanymi rękoma i otwartymi dłońmi.

Wstałem i wróciliśmy do treningu.

2 komentarze:

  1. Nowy styl walki,katana!! czekam na next'a. .
    :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    zastanawia mnie tam był Namikaze a tu już Uzumaki...
    świątynia odbudowana, a teraz ciekawe czy Yondaime się zainteresował, miał dostać jakieś księgi i przysłać pomoc...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń