Rozdział 30.
Staliśmy w jednym rzędzie na
arenie i czekaliśmy, aż ktoś coś powie, panowała idealna cisza, było słychać
tylko przewracane kartki przez Hokage. Walki były pewne, ponieważ było 19 osób,
3 drużyny z Konohy i po jednej drużynie z Suny, Dźwięku, Wodospadu no i ja.
Problem polegał na nieparzystej liczbie uczestników. Zapewne jedna osoba będzie
walczyć dwa razy.
Stałem mniej więcej na środku
między Suzuko, a Garą. Po chłopaku nie było widać najmniejszego znaku o naszym
spotkaniu w lesie. Na to miast moja
siostra co jakiś czas spoglądała na mnie. W końcu po paru minutach doczekaliśmy
się, Yondaime stanął przed nami z kartką w ręku.
-Na początku chcę wam pogratulować
przejścia drugiego etapu w Lesie Śmierci, ale niestety to nie koniec. W finałach
nie może być tak dużo osób. Limit wynosi 10 osób, was jest 19, wiec muszą odbyć
się walki. Hinata Hyuga, Kiba Inuzuka, Shino Aburame, Shikamaru Nara, Choji
Akamichi, Ino Yamanaka, Sasuke Uchiha, Sakura Haruno, Suzuko Namikaze, Hao
Masaki, Gara Sabaku, Temari Sabaku, Kankuro Sabaku, Dosu Kinuta, Kabuto Yakushi,
Zaku Abumi, Fu, Kin Kusei, Rei Kusei będziecie walczyć o miejsce w finale,
Jako, że jest was nie parzysta liczba, ktoś będzie zmuszony walczyć dwa razy.
-Jak będą wyglądać losowania? –
zapytał ktoś z szeregu.
Sekundę później dostał odpowiedź.
Kawałek ściany nad statuą, rozsunął się na boki, ukazując wielki ekran.
-Wasze dane zostały wprowadzone do
komputera, który będzie losował osoby do walk – wyjaśnił Hokage. – Czy ktoś ma
jeszcze jakieś pytania? Dobrze, w takim razie zaczniemy losowanie.
Na ekranie zaczęły pojawiać się
zdjęcia oraz imiona i nazwiska uczestników, tempo zwiększyło się tak, że nie
mogłem nadążyć za zmianą uczestnika. W końcu zaczęło zwalniać, aż się
zatrzymało. Na ekranie migotały dwa imiona i nazwiska. Pierwszymi walczącymi
byli Shino Aburame oraz Kin Kusei.
-Wylosowani zostają tutaj, a
reszta niech uda się na trybuny – powiedział Hatake Kakashi, wskazując dwa
balkony po naszych bokach.
Gdy na arenie został tylko sensei
Suzuko jako sędzia, oraz dwójka walczących, pojedynek mógł zostać zaczęty. Pierwsze
4 walki były dość nudne i monotonne. Średnia czasu wynosiła gdzieś dobre 20
minut, przez które nikt się nie wykazał niczym szczególnym. Każdy pokazywał
jakieś ciekawe klanowe jutsu, albo jutsu słabo wyćwiczone.
Oparłem się czołem o barierkę i
próbowałem nie zasnąć. Czas mijał mi strasznie powoli. Ocknąłem się dopiero,
gdy usłyszałem…
-Suzuko Namikaze kontra Kin Kusei.
Moja siostra zeszła na arenę i
stanęła naprzeciw chłopaka z Wodospadu. Miał stojące krótkie brązowe włosy.
Ubrany w jasną koszulę i czarne spodnie, opaskę zawiązał na lewym ramieniu, a
kaburę na kunaie miał na lewym udzie.
Suzuko miała granatowe spodnie z
kaburą na prawym udzie i jasny podkoszulek z różą na plecach. Opaska służyła
jej jako opaska na włosy, a czarne oczy biły determinacją. Na plecach miała
katanę. Nie wyczuwałem od niej żadnej
energii tak jak od swojego miecza, więc pewnie to był zwykły miecz ze sklepu.
-Start! –krzyknął Hatake i
odskoczył do tyłu.
Suzuko wyciągnęła kunaia z rękawa,
ale zamiast walki w zwarciu Kei złożył kilka pieczęci.
-Futon: Powietrzy Sierp!
Suzuko uniknęła jutsu, które
zrobiło dziurę w ścianie za nią i dobiegła do przeciwnika.Za wszelką cenę,
chciała walczyć w zwarciu. Kin musiał wyciągnąć kunaia i zacząć odpierać ataki.
W tej dziedzinie Suzuko miała przewagę, była nieźle rozciągnięta i zwinna. Chłopak z Wodospadu był silniejszy, ale zbyt
wolny. Po kilku minutach, gdy moja siostra przestała zaciekle atakować, oboje
mogli odetchnąć.
Wszyscy byli zadowoleni z
pojedynku, wcześniej walki nie wywoływały większych emocji. Szczególne zdziwienie było wśród jej
rocznika.
-Kiedy ona tak się nauczyła!? –
ktoś spytał krzycząc.
-W końcu to córka Hokage – odparła
jakaś czarnowłosa kobieta stojąca za trójką dzieciaków.
-Futon: Podmuch! – krzyknął Kei, wydmuchując
dużą falę powietrza.
Podmuch wzbił w powietrze sporo
kurzu i kawałków gruzu, które powstały podczas wcześniejszych walk. Moja
siostra musiała zamknąć oczy, aby nic się do nich nie dostało. Kawałki gruzu
raniły delikatnie jej ciało, ale nie było to nic groźnego.
Kei wyciągnął coś z kieszeni i
rzucił w podłoże. Cała arena została wypełniona siwym dymem. Oboje zniknęli w
nim, utrudniając wszystkim obserwacje.
-„Ciekawe jak ją teraz znajdzie?”
Zacząłem się rozglądać. Hatake
Kakashi odsłonił drugie oko, a Sasuke włączył Sharingana. Nagle na środku areny
pojawiły się trzy tornada. Opary od razu zostały wciągnięte, ukazując nam
walczących.
Tornada były złączone ze sobą na
samym dole. Siłą wiatru musiała być duża, ponieważ z podłoża zaczęły wyrywać
się wielkie kawały gruzu. Suzuko stałą kilka metrów od jutsu i trzymała się
linek, które były przyczepione do ziemi kunaiami.
Natomiast Kin klękał na jedno
kolan. Palcami dłoni trzymał pieczęć. Było widać, że ciągnie na ostatku sił.
W końcu tornada zaczęły słabnąć, a
chłopak z Wodospadu upadł nie przytomny na ziemię. Suzuko opadła na kolana, ale
była przytomna.
-Wygrywa Suzuko Namikaze – ogłosił
Hatake.
Suzuko zeszła z areny, a Kei
został zniesiony na noszach.
-Dobra walka – powiedziałem, gdy
przechodziła obok mnie.
-Dzięki – odparła patrząc na mnie,
po czym poszła dalej do swojej drużyny.
-Następna walka!
Wszyscy spojrzeli na ekran, który
znowu zaczął pokazywać twarze oraz imiona i nazwiska uczestników, którzy
jeszcze nie walczyli.
-Gara Sabaku oraz Zaku Abumi!
Gara zniknął ze swojego miejsca
zamieniając się w piasek i materializując się na arenie, a Zaku wystrzelił się
w powietrze za pomocą jakiejś techniki i robiąc salto w powietrzu wylądował
naprzeciw Gary.
-Start!
Zaku od razu wyprostował w stronę
Gary dłonie, z których wystrzeliły dwie silne fale powietrza. Dźwięk z jutsu
był bolesny dla uszu. Każdy szybko je zatkał, aby nie ogłuchnąć. W ostatniej
chwili Garę zasłonił piasek, który zniwelował atak.
-Giń – powiedział Sabaku i posłał
swój piasek do ataku.
Zaku dzielnie unikał lub odbijał
częściowo piasek swoimi atakami. Z każdą minutą chłopak z Dźwięku stawał się
wolniejszy. Gara tylko stał z wyprostowaną ręką i otwartą dłonią. W końcu
zacisnął dłoń w pięść, a Zaku opadł bezwładnie na ziemię.
-Co? Co się stało?
-Jesteś pokryty małą warstwą
mojego piasku – wyjaśnił wrogo Gara i nasłał na swojego przeciwnika piaskową
falę.
Na twarzy Zaku był strach. Jego
ciało drżało, choć nie mógł się w ogóle ruszać. Z opresji uratował go Kakashi,
który zabrał go w ostatniej chwili.
-Koniec! Wygrywa Gara Sabaku!
Gara z pewnym niezadowoleniem na
twarzy pojawił się obok swojego rodzeństwa. A Zaku z opuszczoną głową wszedł na
widownię.
Spojrzałem na Hokage. Był chyba
niezadowolony z zachowania Gary, zresztą u reszty z Suny również to było widać.
-Następna walka. Sasuke Uchiha
kontra Dosu Kinuta.
Oboje zeszli na arenę i stanęli
naprzeciw sobie.
-Start!
Nim Hatake odskoczył, Dosu
wyprostował rękę na której miał jakąś metalową rękawicę i wystrzelił w stronę
Sasukę taką samą falę jak wcześniej Zaku, ale ta była kilkukrotnie silniejsza.
Sasuke oberwał atakiem i wbił się w ścianę tuż pode mną.
Zaskoczyło mnie to, pewnie zresztą
jak wszystkich. Myślałem, że to już koniec, ale Sasuke wyszedł z dziury w
ścianie. Zrobił kilka kroków do przodu i ruszył biegiem zaatakować Dosu.
Gdy był kilka metrów przed nim,
wyskoczył wysoko w górę. Przekręcił się w powietrzu twarzą do ziemi i
wydmuchnął dużą falę ognia. Ogień rozszedł się po całej arenie, gdy dotarł do
ścian, zaczął kierować się w górę, aby tylko znaleźć gdzieś ujście.
Wszyscy genini odskoczyli od
barierek, oprócz mnie. Ogień poleciał jeszcze ze dwa metry w górę i zaczął
znikać.
-Co za jutsu – powiedział jakiś
jonin z Konohy z papierosem w ustach.
Miał na sobie zwykły stój jonina,
od innych wyróżniał się chustką przy pasie ze znakiem Kraju Ognia. Obok niego
stała trójka dzieciaków, jeden z nich był znudzony, drugi zajadał się
ciastkami, a dziewczyna była zapatrzona w Sasuke.
Wróciłem do oglądania walki, która
trwała w najlepsze. Uchiha zaciekle atakował kunaiem Dosu, który bronił się
metalową rękawicą.
-Fala Dźwięku!
Dosu wyprostował rękę, a z
otwartej dłoni wystrzeliła fala dźwięku, wysokiego tonu. Sasuke zatkał uszy,
ale chyba nic to nie dawało. Po chwili upadł na kolana, po wyrazie twarzy było
widać, że wrzeszczy z bólu, ale nic nie było słychać.
W końcu Sasuke upadł na ziemię, a
Dosu dezaktywował jutsu. Hatake już chciał ogłosić wynik, ale Uchiha zaczął się
podnosić.
-Co? Jak to? Powinieneś być nie
przytomny – powiedział zaskoczony Dosu.
Uchiha sięgnął do swoich uszu i
wyciągnął białą watę.
-Mimo zatyczek ledwo słyszę –
oparł dość głośno. – Katon: Ogniste Pociski.
Sasuke wydmuchnął kilkanaście
pocisków, w których znajdowała się różna broń. Dosu zaskoczony takim zagraniem
przyjął atak. Ogień poparzył go i zniszczył i tak zniszczone ubranie, a broń
przyszpiliła do ściany za nim.
-Jesteś słaby – powiedział Sasuke,
a Dosu zemdlał.
-„Genjutsu?” – spytałem sam
siebie. –„Ciekawe, kiedy obudził Sharingana.”
Zostały trzy walki. Jak na razie
do finału przeszło siedem osób. Teraz w każdej chwili mogła być moja kolej, mam
tylko nadzieję, że to nie ja będę walczył dwa razy.
-Hao Masaki kontra Kankuro Sabaku.
Dopiero po chwili zrozumiałem kto
miał teraz walczyć. Nie przyzwyczajony do fałszywego imienia i nazwiska nie
zwróciłem na nie uwagi. Dopiero, gdy Kankuro krzyknął do mnie ocknąłem się.
-Boisz się? Może od razu się
poddaj!
-Nigdy nie unikam walki –
odkrzyknąłem zeskakując na arenę.
Wyciągnąłem katanę i pochyliłem
się lekko do przodu, przenosząc ciężar na prawa nogę. Kankuro zdjął coś
zabandażowanego z pleców i postawił obok siebie.
-Start!
Od razu skoczyłem do ataku. Moja
katana zatrzymała się właśnie na tym zabandażowanym czymś. Usłyszałem brzdęk
metalu, a przez luźny bandaż zobaczyłem ostrze. Odskoczyłem w ostatniej chwili.
Przed Kankuro pojawiła się lalka z czterema mieczami. Miałą wielką paszczę i
długie czarne włosy.
-Lalkarz – powiedziałem z
uznaniem. – Jesteś drugim lalkarzem z którym walczę.
-Nie obchodzi mnie to! – warknął i
ruszył lalką do ataku.
Lalka zaczęła wirować, wystawiając
przy tym szeroko miecze. Mimo jej szybkości parowałem wszystkie ataki. Lalka
zatrzymała się i zaatakowała wszystkimi mieczami z góry. Zablokowałem atak, ale
siłą wgniotła mnie w ziemię.
Nagle poczułem ból w lewym boku i
odleciałem w bok. Miecz wypadł mi z rąk i gdzieś poleciał, a ja zatrzymałem się
na ścianie. Gdy wyszedłem z dziury zobaczyłem drugą lalkę, przypominającą
trochę krokodyla. Na plecach miała coś na kształt tarczy.
-Nie często spotykam kogoś, kto
walczy ze mną na takim poziomie – powiedział Kankuro stając miedzy dwoma
lalkami.
-I wzajemnie, ale chyba 3 na 1 to
trochę nie fair.
-Takie życie. Jeśli chcesz możesz
się poddać.
-Nie dzięki, wole wyrównać szanse
– odparłem uśmiechając się pod maską. – Kage Bunshin no Jutsu!
W chmurze dymu pojawiło się kilka
moich klonów, każdy był gotowy do walki.
-Co powiesz, że odwrócę rolę.
Tym razem było 9 na 3. Ruszyłem do
ataku, w biegu podnosząc swój miecz. Zatrzymałem się, gdy lalka z czterema
mieczami wzbiła się w powietrze i otworzyła szeroko paszczę. Nagle zaczęła się
szybko obracać, a z jej ust wystrzeliwały senbony.
-„Nie jest dobrze” – pomyślałem i
zacząłem odbijać igły.
Coraz więcej senbonów, było wbitych
w podłogę wokół mnie. W końcu lalka przestała atakować i zleciała w dół. Wbiłem
miecz w ziemię i oparłem się o niego. Rozejrzałem się wokół, całe podłoże było
w senbonach. Zacząłem szukać Kankuro, ale nigdzie go nie było.
Nagle tarcza na plecach lalki się
otworzyły, a ze środka wyszedł mój przeciwnik.
-Jeszcze żyjesz – powiedział
zaskoczony.
-Niezła rozgrzewka, ale może to
skończymy?
Złożyłem kilka pieczęci i zacząłem
koncentrować duże ilości chakry.
-Katon: Ryk Smoka!
Ognisty promień, poleciał prosto w
stronę Kankuro i jego lalek. Nastąpiła silne eksplozja. Dym wypełnił całe
pomieszczenie, ale dość szybko się ulotnił. Okazało się, ze zrobiłem w ścianie
dość dużą dziurę.
Kankuro leżał nieprzytomny na
dworze. Był nieźle poparzony, ale nie powinno być tak źle. Po jego lalkach
został tylko proch.
-Wygrywa Hao Masaki!
Ogłosił Hatake i od razu udałem
się na widownię.
-Nie chce mi się wierzyć, że to
zwykłe genin – usłyszałem głos swojej siostry.
-Też mam takie wrażenie – dodał
Sasuke. – Nie znam genina, który jednym jutsu pokonał kogoś i zrobił takie
zniszczenia.
-Następne walka. Fu kontra Hinata
Hyuga.
Na arenie naprzeciw siebie stanęła
zielonowłosa geninka z Wodospadu i dziewczyna z rodu Hyuga z Konohy. A tej
całej Fu wyczuwałem coś dziwnego, jakąś anomalię chakry.
-Start! – krzyk Hatake przerwał
moje rozmyślania, na temat Fu.
Fu od razu wyrosły pomarańczowe
skrzydła, na których wzbiła się w powietrze, a Hinata przyjęła postawę do walki
stylem swojego klanu.
-Futon: Podmuch!
Fu wydmuchnęła w dół silną fale powietrza.
Była bardzo silna jak na wykonani przez genina.
-Kaiten! – krzyknęła Hinata,
zaczynając się szybko obracać. Wokół niej pojawiła się niebieska kopuła, która
ją obroniła.
Gdy się zatrzymała, zaczęła szukać
swojej przeciwniczki, która była za jej plecami w powietrzu. Fu zaczęła lecieć
w jej stronę, ale, gdy była blisko, Hinata odwróciła się i zaczęła w nią
uderzać palcami. Przy każdym uderzeniu było widać małą falę chakry, a na twarzy
zielonowłosej pojawił się grymas bólu.
Naliczyłem 64 uderzenia, po czym
Fu upadła na ziemię. Hinata rozluźniła się. Kakashi już chciał ogłosić koniec
walki, ale Fu nagle się ożywiła i podcięła Hyuge. Następnie mocnym kopnięciem w
brzuch posłała ją na ścianę.
-J…jak. Zabloko…wałam twoje
tenketsu. Nie powinnaś się ruszać – powiedziała ciężko oddychając.
Fu tylko się uśmiechnęła. Przez
chwilę widziałem jak jej oczy staja się czerwone, po czym ten kolor znika.
-„Jinchuuriki?” – spytałem sam
siebie.
-„Teraz to czuję. Tutaj jest
trzech jinchuuriki” – powiedziała Rei, co mnie zaskoczyło.
-„Trzech?”
-„Tak. Teraz ich wyczuwam,
wcześniej coś mnie blokowało. Gara ma w sobie Ichibiego, Fu ma Nanabiego, a
Suzuko Kyubiego.”
-„Ciekawe jak Kyubi znalazł się w
Suzuko?”
-„O to musisz się spytać Hokage.”
Przerwałem gadkę z Rei, gdy Fu
trafiła z pięści w brzuch Hinaty. Ten cios kończył walkę.
-Wygrywa Fu – ogłosił Hatake. – Za
chwilę zostanie wylosowana ostatnia walka.
Wszyscy z niecierpliwością
patrzyli się na ekran. Tym razem zmieniała się tylko jedna pozycja, ponieważ było
pewne, ze będzie walczyć Kabuto. Pech chciał, że padło na mnie.
-Kabuto Yakushi kontra Hao Masaki.
Musiałem zejść na dół po raz
drugi. Kabuto już tam stał. Siwe włosy, okulary niby niczym się nie wyróżniał,
ale coś mi w nim nie pasowało.
-Start!
Jego dłonie pokryła niebieska
chakra i od razu ruszył do ataku. Chciał walczyć w zwarciu, więc mu na to
pozwoliłem. Próbował trafić mnie w miejsce serca, ale parowałem jego ataki i od
czasu do czasu kontrowałem.
W pewnym momencie zrobił salto
nade mną. Jego głowa była milimetry od mojej. Czułem jego dłoń na moich
plecach. Od razu zacząłem tracić czucie w całym ciele.
-Uszkodziłem ci kręgosłup swoją
chakrą. Jeśli będziesz dalej walczyć, możesz dostać paraliżu – powiedział lekko
szczęśliwy.
Z moich oczu biła wściekłość.
-Śmierdzisz – powiedziałem wstając.
Na jego twarzy było zaskoczenie i zdezorientowanie. – Śmierdzisz wężami. Znam jedną
osobę, która ma pakt z wężami.
Uderzyłem pięścią w otwartą dłoń.
Moje dłonie zapłonęły.
-Wyśpiewasz mi wszystko o Orochimaru!
– krzyknąłem rzucając się na niego.
W ciągu sekundy znalazłem się przy
nim. Jednym ciosem wbiłem go ścianę, a drugim przebiłem przez nią. Kabuto odbił
się kilka razy od ziemi i przeleciał przez kilka drzew. Zatrzymał się na dużym
głazie. Upadł na ziemię, jeszcze żył.
-Gadaj, gdzie on jest!? –
powiedziałem wściekły.
-To ty Naruto. Mogłem się domyśleć…
Przerwałem mu, naciskając stopą dość
mocno na brzuch, gdzie trafiłem pięścią.
-Możesz mnie zabić, a i tak
niczego się nie dowiesz – powiedział spluwając na mnie krwią.
-Zoba…czymy – odparłem i sięgnąłem
po rękojeść miecza.
Wyciągnąłem go w górę, ostrze zapłonęło.
Już miałem zaatakować, gdy poczułem nacisk na nadgarstku.
Obok mnie stał Kakashi.
-Wygrałeś, zostaw go – powiedział złowrogim
głosem.
-Chcesz ratować szczura? –
spytałem chamsko.
-Musi zostać przesłuchany.
-Właśnie to robię, puść mnie!
Wyrwałem się z jego uścisku i
szybko opuściłem miecz. Nastąpiła eksplozja, która odrzuciła ode mnie Hatake.
Drzewa z okolic zostały wyrwane, a w miejscu gdzie leżał Kabuto powstał krater.
Po słudze gada nie było śladu. Zacząłem
się rozglądać za nim. Przed dziurą w ścianie przez którą wyleciał Kabuto stał
Yondaime właśnie z nim na barku. Nasze spojrzenia się spotkały. Gdyby to było
możliwe dwa pioruny zderzyły by się gdzieś po środku drogi miedzy nami.
-Schowaj miecz, albo zostaniesz
zdyskwalifikowany - powiedział Hokage.
Prychnąłem w odpowiedzi, ale
zrobiłem to. Yondaime przekazał Kakashiemu szpiega, a wszyscy wygrani mieli
zebrać się na arenie. Na arenie stało 10 geninów.
-Gara Sabaku, Rei Kusei, Temari Sabaku, Fu, Sasuke Uchiha, Shino
Aburame, Shikamaru Nara, Suzuko Namikaze, Hao Masaki i Kiba Inuzuka. Przeszliście
drugi etap. Walki finałowe odbędą się za miesiąc na arenie wioski. Więcej
informacji dowiecie się jutro. O godzinie 19 przyjdźcie do mojego gabinetu –
powiedział Yondaime i zniknął.
Zapewne poszedł przesłuchiwać Kabuto.
Coś mi się wydaje ze w trakcie przesłuchania kabuto powie że Naruto jest w wiosce :D i ciekawi mnie co jeszcze tam zdradzi obie do tego dojdzie :P czekam na naexta i weny zycze
OdpowiedzUsuńNo, i to się nazywa rozdział! Jednak moje przypuszczenia, że będzie kolejny garnek flaków, spieprzyły na trybuny oglądać walkę. Oh matko, super. Całkowicie podoba mi się opis walki z Kabuto. Taki "rozpier..dzielę cię na szczątki, których nawet Tsunade nie poskłada" :D niech Kabuto wygada się, że Hao (chyba znowu zatopię się w shaman king *.*) to Naruto, i jak będzie to zebranie i dziewiętnastej, niech coś się stanie! Nie mogę się doczekać, Żeby zobaczyć opis mimiki Yondaime, kiedy stoi na przeciw syna, a ten na niego wręcz warczy, przyciskając miecz do gardła. Matkooo, przesadzam. To się nie zdarzy. Czekam więc na następny rozdział. To co? O 19 będzie? XD
OdpowiedzUsuńCzekałem na ten rozdział! I w końcu! Miazga ^^ pozostaje znów czekać na następny ^^
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńTak strasznie nie mogę doczekać się spotkania Naruto i Minato :) Aż mi się oczy świecą na myśl co może się stać podczas ich rozmowy :P
Zapraszam również na mojego bloga ino-sakura-hinata-tenten-temari.blogspot.com :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Pozdrawiam i życzę duuużo weny :)
Czekam na next i pozdro
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńDługo jeszcze mamy czekać... Wiesz twoje opko jest bardzo ciekawe i z niecierpliwością czekam... A tak wgl to kiedy Naruto i Minato będą walczyć??? Czekam z niecierpliwością... :-)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwalki wspaniałe, ta z Kabuto czy z Kankuro, może niech wygada że Hao to Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia