wtorek, 14 czerwca 2016

Naruto - smoczy pustelnik -30.

  Rozdział 30.
Staliśmy w jednym rzędzie na arenie i czekaliśmy, aż ktoś coś powie, panowała idealna cisza, było słychać tylko przewracane kartki przez Hokage. Walki były pewne, ponieważ było 19 osób, 3 drużyny z Konohy i po jednej drużynie z Suny, Dźwięku, Wodospadu no i ja. Problem polegał na nieparzystej liczbie uczestników. Zapewne jedna osoba będzie walczyć dwa razy.
Stałem mniej więcej na środku między Suzuko, a Garą. Po chłopaku nie było widać najmniejszego znaku o naszym spotkaniu w lesie. Na  to miast moja siostra co jakiś czas spoglądała na mnie. W końcu po paru minutach doczekaliśmy się, Yondaime stanął przed nami z kartką w ręku.
-Na początku chcę wam pogratulować przejścia drugiego etapu w Lesie Śmierci, ale niestety to nie koniec. W finałach nie może być tak dużo osób. Limit wynosi 10 osób, was jest 19, wiec muszą odbyć się walki. Hinata Hyuga, Kiba Inuzuka, Shino Aburame, Shikamaru Nara, Choji Akamichi, Ino Yamanaka, Sasuke Uchiha, Sakura Haruno, Suzuko Namikaze, Hao Masaki, Gara Sabaku, Temari Sabaku, Kankuro Sabaku, Dosu Kinuta, Kabuto Yakushi, Zaku Abumi, Fu, Kin Kusei, Rei Kusei będziecie walczyć o miejsce w finale, Jako, że jest was nie parzysta liczba, ktoś będzie zmuszony walczyć dwa razy.
-Jak będą wyglądać losowania? – zapytał ktoś z szeregu.
Sekundę później dostał odpowiedź. Kawałek ściany nad statuą, rozsunął się na boki, ukazując wielki ekran.
-Wasze dane zostały wprowadzone do komputera, który będzie losował osoby do walk – wyjaśnił Hokage. – Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? Dobrze, w takim razie zaczniemy losowanie.
Na ekranie zaczęły pojawiać się zdjęcia oraz imiona i nazwiska uczestników, tempo zwiększyło się tak, że nie mogłem nadążyć za zmianą uczestnika. W końcu zaczęło zwalniać, aż się zatrzymało. Na ekranie migotały dwa imiona i nazwiska. Pierwszymi walczącymi byli Shino Aburame oraz Kin Kusei.
-Wylosowani zostają tutaj, a reszta niech uda się na trybuny – powiedział Hatake Kakashi, wskazując dwa balkony po naszych bokach.
Gdy na arenie został tylko sensei Suzuko jako sędzia, oraz dwójka walczących, pojedynek mógł zostać zaczęty. Pierwsze 4 walki były dość nudne i monotonne. Średnia czasu wynosiła gdzieś dobre 20 minut, przez które nikt się nie wykazał niczym szczególnym. Każdy pokazywał jakieś ciekawe klanowe jutsu, albo jutsu słabo wyćwiczone.
Oparłem się czołem o barierkę i próbowałem nie zasnąć. Czas mijał mi strasznie powoli. Ocknąłem się dopiero, gdy usłyszałem…
-Suzuko Namikaze kontra Kin Kusei.
Moja siostra zeszła na arenę i stanęła naprzeciw chłopaka z Wodospadu. Miał stojące krótkie brązowe włosy. Ubrany w jasną koszulę i czarne spodnie, opaskę zawiązał na lewym ramieniu, a kaburę na kunaie miał na lewym udzie.
Suzuko miała granatowe spodnie z kaburą na prawym udzie i jasny podkoszulek z różą na plecach. Opaska służyła jej jako opaska na włosy, a czarne oczy biły determinacją. Na plecach miała katanę.   Nie wyczuwałem od niej żadnej energii tak jak od swojego miecza, więc pewnie to był zwykły miecz ze sklepu.
-Start! –krzyknął Hatake i odskoczył do tyłu.
Suzuko wyciągnęła kunaia z rękawa, ale zamiast walki w zwarciu Kei złożył kilka pieczęci.
-Futon: Powietrzy Sierp!
Suzuko uniknęła jutsu, które zrobiło dziurę w ścianie za nią i dobiegła do przeciwnika.Za wszelką cenę, chciała walczyć w zwarciu. Kin musiał wyciągnąć kunaia i zacząć odpierać ataki. W tej dziedzinie Suzuko miała przewagę, była nieźle rozciągnięta i zwinna.  Chłopak z Wodospadu był silniejszy, ale zbyt wolny. Po kilku minutach, gdy moja siostra przestała zaciekle atakować, oboje mogli odetchnąć.
Wszyscy byli zadowoleni z pojedynku, wcześniej walki nie wywoływały większych emocji.  Szczególne zdziwienie było wśród jej rocznika.
-Kiedy ona tak się nauczyła!? – ktoś spytał krzycząc.
-W końcu to córka Hokage – odparła jakaś czarnowłosa kobieta stojąca za trójką dzieciaków.
-Futon: Podmuch! – krzyknął Kei, wydmuchując dużą falę powietrza.
Podmuch wzbił w powietrze sporo kurzu i kawałków gruzu, które powstały podczas wcześniejszych walk. Moja siostra musiała zamknąć oczy, aby nic się do nich nie dostało. Kawałki gruzu raniły delikatnie jej ciało, ale nie było to nic groźnego.
Kei wyciągnął coś z kieszeni i rzucił w podłoże. Cała arena została wypełniona siwym dymem. Oboje zniknęli w nim, utrudniając wszystkim obserwacje.
-„Ciekawe jak ją teraz znajdzie?”
Zacząłem się rozglądać. Hatake Kakashi odsłonił drugie oko, a Sasuke włączył Sharingana. Nagle na środku areny pojawiły się trzy tornada. Opary od razu zostały wciągnięte, ukazując nam walczących.
Tornada były złączone ze sobą na samym dole. Siłą wiatru musiała być duża, ponieważ z podłoża zaczęły wyrywać się wielkie kawały gruzu. Suzuko stałą kilka metrów od jutsu i trzymała się linek, które były przyczepione do ziemi kunaiami.
Natomiast Kin klękał na jedno kolan. Palcami dłoni trzymał pieczęć. Było widać, że ciągnie na ostatku sił.
W końcu tornada zaczęły słabnąć, a chłopak z Wodospadu upadł nie przytomny na ziemię. Suzuko opadła na kolana, ale była przytomna.
-Wygrywa Suzuko Namikaze – ogłosił Hatake.
Suzuko zeszła z areny, a Kei został zniesiony na noszach.
-Dobra walka – powiedziałem, gdy przechodziła obok mnie.
-Dzięki – odparła patrząc na mnie, po czym poszła dalej do swojej drużyny.
-Następna walka!
Wszyscy spojrzeli na ekran, który znowu zaczął pokazywać twarze oraz imiona i nazwiska uczestników, którzy jeszcze nie walczyli.
-Gara Sabaku oraz Zaku Abumi!
Gara zniknął ze swojego miejsca zamieniając się w piasek i materializując się na arenie, a Zaku wystrzelił się w powietrze za pomocą jakiejś techniki i robiąc salto w powietrzu wylądował naprzeciw Gary.
-Start!
Zaku od razu wyprostował w stronę Gary dłonie, z których wystrzeliły dwie silne fale powietrza. Dźwięk z jutsu był bolesny dla uszu. Każdy szybko je zatkał, aby nie ogłuchnąć. W ostatniej chwili Garę zasłonił piasek, który zniwelował atak.
-Giń – powiedział Sabaku i posłał swój piasek do ataku.
Zaku dzielnie unikał lub odbijał częściowo piasek swoimi atakami. Z każdą minutą chłopak z Dźwięku stawał się wolniejszy. Gara tylko stał z wyprostowaną ręką i otwartą dłonią. W końcu zacisnął dłoń w pięść, a Zaku opadł bezwładnie na ziemię.
-Co? Co się stało?
-Jesteś pokryty małą warstwą mojego piasku – wyjaśnił wrogo Gara i nasłał na swojego przeciwnika piaskową falę.
Na twarzy Zaku był strach. Jego ciało drżało, choć nie mógł się w ogóle ruszać. Z opresji uratował go Kakashi, który zabrał go w ostatniej chwili.
-Koniec! Wygrywa Gara Sabaku!
Gara z pewnym niezadowoleniem na twarzy pojawił się obok swojego rodzeństwa. A Zaku z opuszczoną głową wszedł na widownię.
Spojrzałem na Hokage. Był chyba niezadowolony z zachowania Gary, zresztą u reszty z Suny również to było widać.
-Następna walka. Sasuke Uchiha kontra Dosu Kinuta.
Oboje zeszli na arenę i stanęli naprzeciw sobie.
-Start!
Nim Hatake odskoczył, Dosu wyprostował rękę na której miał jakąś metalową rękawicę i wystrzelił w stronę Sasukę taką samą falę jak wcześniej Zaku, ale ta była kilkukrotnie silniejsza. Sasuke oberwał atakiem i wbił się w ścianę tuż pode mną.
Zaskoczyło mnie to, pewnie zresztą jak wszystkich. Myślałem, że to już koniec, ale Sasuke wyszedł z dziury w ścianie. Zrobił kilka kroków do przodu i ruszył biegiem zaatakować Dosu.
Gdy był kilka metrów przed nim, wyskoczył wysoko w górę. Przekręcił się w powietrzu twarzą do ziemi i wydmuchnął dużą falę ognia. Ogień rozszedł się po całej arenie, gdy dotarł do ścian, zaczął kierować się w górę, aby tylko znaleźć gdzieś ujście.
Wszyscy genini odskoczyli od barierek, oprócz mnie. Ogień poleciał jeszcze ze dwa metry w górę i zaczął znikać.
-Co za jutsu – powiedział jakiś jonin z Konohy z papierosem w ustach.
Miał na sobie zwykły stój jonina, od innych wyróżniał się chustką przy pasie ze znakiem Kraju Ognia. Obok niego stała trójka dzieciaków, jeden z nich był znudzony, drugi zajadał się ciastkami, a dziewczyna była zapatrzona w Sasuke.
Wróciłem do oglądania walki, która trwała w najlepsze. Uchiha zaciekle atakował kunaiem Dosu, który bronił się metalową rękawicą.
-Fala Dźwięku!
Dosu wyprostował rękę, a z otwartej dłoni wystrzeliła fala dźwięku, wysokiego tonu. Sasuke zatkał uszy, ale chyba nic to nie dawało. Po chwili upadł na kolana, po wyrazie twarzy było widać, że wrzeszczy z bólu, ale nic nie było słychać.
W końcu Sasuke upadł na ziemię, a Dosu dezaktywował jutsu. Hatake już chciał ogłosić wynik, ale Uchiha zaczął się podnosić.
-Co? Jak to? Powinieneś być nie przytomny – powiedział zaskoczony Dosu.
Uchiha sięgnął do swoich uszu i wyciągnął białą watę.
-Mimo zatyczek ledwo słyszę – oparł dość głośno. – Katon: Ogniste Pociski.
Sasuke wydmuchnął kilkanaście pocisków, w których znajdowała się różna broń. Dosu zaskoczony takim zagraniem przyjął atak. Ogień poparzył go i zniszczył i tak zniszczone ubranie, a broń przyszpiliła do ściany za nim.
-Jesteś słaby – powiedział Sasuke, a Dosu zemdlał.
-„Genjutsu?” – spytałem sam siebie. –„Ciekawe, kiedy obudził Sharingana.”
Zostały trzy walki. Jak na razie do finału przeszło siedem osób. Teraz w każdej chwili mogła być moja kolej, mam tylko nadzieję, że to nie ja będę walczył dwa razy.
-Hao Masaki kontra Kankuro Sabaku.
Dopiero po chwili zrozumiałem kto miał teraz walczyć. Nie przyzwyczajony do fałszywego imienia i nazwiska nie zwróciłem na nie uwagi. Dopiero, gdy Kankuro krzyknął do mnie ocknąłem się.
-Boisz się? Może od razu się poddaj!
-Nigdy nie unikam walki – odkrzyknąłem zeskakując na arenę.
Wyciągnąłem katanę i pochyliłem się lekko do przodu, przenosząc ciężar na prawa nogę. Kankuro zdjął coś zabandażowanego z pleców i postawił obok siebie.
-Start!
Od razu skoczyłem do ataku. Moja katana zatrzymała się właśnie na tym zabandażowanym czymś. Usłyszałem brzdęk metalu, a przez luźny bandaż zobaczyłem ostrze. Odskoczyłem w ostatniej chwili. Przed Kankuro pojawiła się lalka z czterema mieczami. Miałą wielką paszczę i długie czarne włosy.
-Lalkarz – powiedziałem z uznaniem. – Jesteś drugim lalkarzem z którym walczę.
-Nie obchodzi mnie to! – warknął i ruszył lalką do ataku.
Lalka zaczęła wirować, wystawiając przy tym szeroko miecze. Mimo jej szybkości parowałem wszystkie ataki. Lalka zatrzymała się i zaatakowała wszystkimi mieczami z góry. Zablokowałem atak, ale siłą wgniotła mnie w ziemię.
Nagle poczułem ból w lewym boku i odleciałem w bok. Miecz wypadł mi z rąk i gdzieś poleciał, a ja zatrzymałem się na ścianie. Gdy wyszedłem z dziury zobaczyłem drugą lalkę, przypominającą trochę krokodyla. Na plecach miała coś na kształt tarczy.
-Nie często spotykam kogoś, kto walczy ze mną na takim poziomie – powiedział Kankuro stając miedzy dwoma lalkami.
-I wzajemnie, ale chyba 3 na 1 to trochę nie fair.
-Takie życie. Jeśli chcesz możesz się poddać.
-Nie dzięki, wole wyrównać szanse – odparłem uśmiechając się pod maską. – Kage Bunshin no Jutsu!
W chmurze dymu pojawiło się kilka moich klonów, każdy był gotowy do walki.
-Co powiesz, że odwrócę rolę.
Tym razem było 9 na 3. Ruszyłem do ataku, w biegu podnosząc swój miecz. Zatrzymałem się, gdy lalka z czterema mieczami wzbiła się w powietrze i otworzyła szeroko paszczę. Nagle zaczęła się szybko obracać, a z jej ust wystrzeliwały senbony.
-„Nie jest dobrze” – pomyślałem i zacząłem odbijać igły.
Coraz więcej senbonów, było wbitych w podłogę wokół mnie. W końcu lalka przestała atakować i zleciała w dół. Wbiłem miecz w ziemię i oparłem się o niego. Rozejrzałem się wokół, całe podłoże było w senbonach. Zacząłem szukać Kankuro, ale nigdzie go nie było.
Nagle tarcza na plecach lalki się otworzyły, a ze środka wyszedł mój przeciwnik.
-Jeszcze żyjesz – powiedział zaskoczony.
-Niezła rozgrzewka, ale może to skończymy?
Złożyłem kilka pieczęci i zacząłem koncentrować duże ilości chakry.
-Katon: Ryk Smoka!
Ognisty promień, poleciał prosto w stronę Kankuro i jego lalek. Nastąpiła silne eksplozja. Dym wypełnił całe pomieszczenie, ale dość szybko się ulotnił. Okazało się, ze zrobiłem w ścianie dość dużą dziurę.
Kankuro leżał nieprzytomny na dworze. Był nieźle poparzony, ale nie powinno być tak źle. Po jego lalkach został tylko proch.
-Wygrywa Hao Masaki!
Ogłosił Hatake i od razu udałem się na widownię.
-Nie chce mi się wierzyć, że to zwykłe genin – usłyszałem głos swojej siostry.
-Też mam takie wrażenie – dodał Sasuke. – Nie znam genina, który jednym jutsu pokonał kogoś i zrobił takie zniszczenia.
-Następne walka. Fu kontra Hinata Hyuga.
Na arenie naprzeciw siebie stanęła zielonowłosa geninka z Wodospadu i dziewczyna z rodu Hyuga z Konohy. A tej całej Fu wyczuwałem coś dziwnego, jakąś anomalię chakry.
-Start! – krzyk Hatake przerwał moje rozmyślania, na temat Fu.
Fu od razu wyrosły pomarańczowe skrzydła, na których wzbiła się w powietrze, a Hinata przyjęła postawę do walki stylem swojego klanu.
-Futon: Podmuch!
Fu wydmuchnęła w dół silną fale powietrza. Była bardzo silna jak na wykonani przez genina.
-Kaiten! – krzyknęła Hinata, zaczynając się szybko obracać. Wokół niej pojawiła się niebieska kopuła, która ją obroniła.
Gdy się zatrzymała, zaczęła szukać swojej przeciwniczki, która była za jej plecami w powietrzu. Fu zaczęła lecieć w jej stronę, ale, gdy była blisko, Hinata odwróciła się i zaczęła w nią uderzać palcami. Przy każdym uderzeniu było widać małą falę chakry, a na twarzy zielonowłosej pojawił się grymas bólu.
Naliczyłem 64 uderzenia, po czym Fu upadła na ziemię. Hinata rozluźniła się. Kakashi już chciał ogłosić koniec walki, ale Fu nagle się ożywiła i podcięła Hyuge. Następnie mocnym kopnięciem w brzuch posłała ją na ścianę.
-J…jak. Zabloko…wałam twoje tenketsu. Nie powinnaś się ruszać – powiedziała ciężko oddychając.
Fu tylko się uśmiechnęła. Przez chwilę widziałem jak jej oczy staja się czerwone, po czym ten kolor znika.
-„Jinchuuriki?” – spytałem sam siebie.
-„Teraz to czuję. Tutaj jest trzech jinchuuriki” – powiedziała Rei, co mnie zaskoczyło.
-„Trzech?”
-„Tak. Teraz ich wyczuwam, wcześniej coś mnie blokowało. Gara ma w sobie Ichibiego, Fu ma Nanabiego, a Suzuko Kyubiego.”
-„Ciekawe jak Kyubi znalazł się w Suzuko?”
-„O to musisz się spytać Hokage.”
Przerwałem gadkę z Rei, gdy Fu trafiła z pięści w brzuch Hinaty. Ten cios kończył walkę.
-Wygrywa Fu – ogłosił Hatake. – Za chwilę zostanie wylosowana ostatnia walka.
Wszyscy z niecierpliwością patrzyli się na ekran. Tym razem zmieniała się tylko jedna pozycja, ponieważ było pewne, ze będzie walczyć Kabuto. Pech chciał, że padło na mnie.
-Kabuto Yakushi kontra Hao Masaki.
Musiałem zejść na dół po raz drugi. Kabuto już tam stał. Siwe włosy, okulary niby niczym się nie wyróżniał, ale coś mi w nim nie pasowało.
-Start!
Jego dłonie pokryła niebieska chakra i od razu ruszył do ataku. Chciał walczyć w zwarciu, więc mu na to pozwoliłem. Próbował trafić mnie w miejsce serca, ale parowałem jego ataki i od czasu do czasu kontrowałem.
W pewnym momencie zrobił salto nade mną. Jego głowa była milimetry od mojej. Czułem jego dłoń na moich plecach. Od razu zacząłem tracić czucie w całym ciele.
-Uszkodziłem ci kręgosłup swoją chakrą. Jeśli będziesz dalej walczyć, możesz dostać paraliżu – powiedział lekko szczęśliwy.
Z moich oczu biła wściekłość.
-Śmierdzisz – powiedziałem wstając. Na jego twarzy było zaskoczenie i zdezorientowanie. – Śmierdzisz wężami. Znam jedną osobę, która ma pakt z wężami.
Uderzyłem pięścią w otwartą dłoń. Moje dłonie zapłonęły.
-Wyśpiewasz mi wszystko o Orochimaru! – krzyknąłem rzucając się na niego.
W ciągu sekundy znalazłem się przy nim. Jednym ciosem wbiłem go ścianę, a drugim przebiłem przez nią. Kabuto odbił się kilka razy od ziemi i przeleciał przez kilka drzew. Zatrzymał się na dużym głazie. Upadł na ziemię, jeszcze żył.
-Gadaj, gdzie on jest!? – powiedziałem wściekły.
-To ty Naruto. Mogłem się domyśleć…
Przerwałem mu, naciskając stopą dość mocno na brzuch, gdzie trafiłem pięścią.
-Możesz mnie zabić, a i tak niczego się nie dowiesz – powiedział spluwając na mnie krwią.
-Zoba…czymy – odparłem i sięgnąłem po rękojeść miecza.
Wyciągnąłem go w górę, ostrze zapłonęło. Już miałem zaatakować, gdy poczułem nacisk na nadgarstku.
Obok mnie stał Kakashi.
-Wygrałeś, zostaw go – powiedział złowrogim głosem.
-Chcesz ratować szczura? – spytałem chamsko.
-Musi zostać przesłuchany.
-Właśnie to robię, puść mnie!
Wyrwałem się z jego uścisku i szybko opuściłem miecz. Nastąpiła eksplozja, która odrzuciła ode mnie Hatake. Drzewa z okolic zostały wyrwane, a w miejscu gdzie leżał Kabuto powstał krater.
Po słudze gada nie było śladu. Zacząłem się rozglądać za nim. Przed dziurą w ścianie przez którą wyleciał Kabuto stał Yondaime właśnie z nim na barku. Nasze spojrzenia się spotkały. Gdyby to było możliwe dwa pioruny zderzyły by się gdzieś po środku drogi miedzy nami.
-Schowaj miecz, albo zostaniesz zdyskwalifikowany  - powiedział Hokage.
Prychnąłem w odpowiedzi, ale zrobiłem to. Yondaime przekazał Kakashiemu szpiega, a wszyscy wygrani mieli zebrać się na arenie. Na arenie stało 10 geninów.
-Gara Sabaku, Rei Kusei, Temari Sabaku, Fu, Sasuke Uchiha, Shino Aburame, Shikamaru Nara, Suzuko Namikaze, Hao Masaki i Kiba Inuzuka. Przeszliście drugi etap. Walki finałowe odbędą się za miesiąc na arenie wioski. Więcej informacji dowiecie się jutro. O godzinie 19 przyjdźcie do mojego gabinetu – powiedział Yondaime i zniknął.

Zapewne poszedł przesłuchiwać Kabuto.

8 komentarzy:

  1. Coś mi się wydaje ze w trakcie przesłuchania kabuto powie że Naruto jest w wiosce :D i ciekawi mnie co jeszcze tam zdradzi obie do tego dojdzie :P czekam na naexta i weny zycze

    OdpowiedzUsuń
  2. No, i to się nazywa rozdział! Jednak moje przypuszczenia, że będzie kolejny garnek flaków, spieprzyły na trybuny oglądać walkę. Oh matko, super. Całkowicie podoba mi się opis walki z Kabuto. Taki "rozpier..dzielę cię na szczątki, których nawet Tsunade nie poskłada" :D niech Kabuto wygada się, że Hao (chyba znowu zatopię się w shaman king *.*) to Naruto, i jak będzie to zebranie i dziewiętnastej, niech coś się stanie! Nie mogę się doczekać, Żeby zobaczyć opis mimiki Yondaime, kiedy stoi na przeciw syna, a ten na niego wręcz warczy, przyciskając miecz do gardła. Matkooo, przesadzam. To się nie zdarzy. Czekam więc na następny rozdział. To co? O 19 będzie? XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałem na ten rozdział! I w końcu! Miazga ^^ pozostaje znów czekać na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Tak strasznie nie mogę doczekać się spotkania Naruto i Minato :) Aż mi się oczy świecą na myśl co może się stać podczas ich rozmowy :P
    Zapraszam również na mojego bloga ino-sakura-hinata-tenten-temari.blogspot.com :)
    Mam nadzieję, że się spodoba :)
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next i pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Długo jeszcze mamy czekać... Wiesz twoje opko jest bardzo ciekawe i z niecierpliwością czekam... A tak wgl to kiedy Naruto i Minato będą walczyć??? Czekam z niecierpliwością... :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    walki wspaniałe, ta z Kabuto czy z Kankuro, może niech wygada że Hao to Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń