poniedziałek, 17 grudnia 2018

Naruto - smoczy pustelnik - 49. OSTATNI.

Moi drodzy to jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Nie mam już zbytnio weny do kontynuowania go, ponieważ wpadłem na nowy pomysł, który może uda mi się zrealizować. Dziękuję, że czytaliście moje opowiadania i do zobaczenia w następnym ff jeśli mi się uda.


Naruto - smoczy pustelnik - 49.


Minęły dwa dni od walki Naruto z Obito i Nagato. Blondyn przez ten czas przeszedł poważną operację, ale jego życiu nic nie zagraża. Mino to nie wiadomo kiedy się wybudzi. Leżał na szpitalnym łóżku, a obok niego cały czas siedziała Rei. Jego ciało było zabandażowane.

Klatka piersiowa rytmicznie się unosiła i opadała. Jego dłoń cały czas była trzymana przez dłonie jego ukochanej.

Nagle drzwi się otworzyły i do środka ktoś wszedł. Rudowłosa nawet się nie odwracała, doskonale wiedziała kto to.

-Cześć Suzuko.
-Hej. A ty ciągle tu…
-A gdzie mam być? - w ich głosach był smutek.
-Powinnaś odpocząć.
-Nie martw się o mnie.
-Wybraliście już imię? - na twarzach kobiet pojawił się mały uśmiech.
-Tak. Jeśli urodzi się chłopiec to będzie Akiro,  a jak dziewczynka Tsukasa.

Nagle szpitalem wstrząsło, a z centrum wioski rozszedł się olbrzymi huk po eksplozji.  Suzuko szybko dobiegła do okna i zobaczyła chmury dymu. Budynki zawalały się jeden po drugim, a ludzie uciekali. Czarne oczy dziewczyny rozszerzyły się w szoku.

Nagle drzwi się otworzyły ledwo nie wypadając z zawiasów. W nich stanął jakiś mężczyzna w stroju jonina.

-Suzuko-san masz się zgłosić u Hokage. Natomiast Rei-san mam przetransportować do schronu. Wioska została zaatakowana - powiedział szybko.
-Nigdzie nie idę bez Naruto.
-Naruto-san zaraz zostanie przewieziony przez wyznaczonych Anbu - wyjaśnił jonin.
-Idź Rei. Ja tu poczekam, aż przyjdą - powiedziała Suzuko.

Rudowłosa zerkała to na twarz nieprzytomnego blondyna to na jego siostrę. Na jej twarzy było widać zmartwienie. W końcu skinęła głową na zgodę i wstała z krzesła. Pocałowała Naruto w policzek i ruszyła z joninem Konohy.

Wioską wstrząsło po raz drugi. Suzuko podeszła do okna. Widziała tylko jak shinobi skaczą po dachach i ruszają do walki bądź pomagają cywilom.

-Braciszku przydałbyś się teraz - powiedziała cicho.- Jeśli to naprawdę Akatsuki mamy duże kłopoty.
-”Suzuko” - usłyszała znajomy głos w głowie.
-”Co chcesz Kurama?”
-”Oboje wiemy, że Naruto-san przegrał walkę z Painem, a jest najsilniejszy w wiosce. Ty jeszcze nie panujesz nad moją mocą tak aby śmiało korzystać z niej w walce.”
-”Do czego dążysz?” - przerwała mu.
-”Jak bardzo jesteś w stanie mi zaufać?” - zapytał szokując dziewczynę. -”Tylko szybko, bo zaraz będzie tu Anbu.”
-”Jeśli to ma pomóc to bardzo.”
-”Więc przyłóż dłoń do klatki Naruto” - dziewczyna zrobiła tak jak powiedział lis, po chwili czuła przepływ chakry i już miała zabrać dłoń z powrotem. -”Nie. Zostaw…”
-”Naruto to nie jest jinchuriki, chakra demona go może dobić.”
-”Masz rację. Nie jest nosicielem biju, ale był nosicielem czegoś potężniejszego ode mnie. Zaufaj mi, wiem co robię.”

Suzuko już nie nie myślała tylko trzymała dłoń na klatce piersiowej brata.

-”Tyle wystarczy” - powiedział lis, a Suzuko zabrała rękę
-”I co teraz?”
-”Czas…”

Rozmowę Suzuko z Kuramą przerwało wtargnięcie członków Anbu.

-Zabieramy Naruto do schronu…

Suzuko skinęła głowa i wyszła za shinobi, którzy zabrali jej brata. Cały czas towarzyszył im odgłosy wybuchów. Gdy opuścili szpital blondynka udała się do ojca.

Wypuszczające walki trwały już kilka godzin. Mimo, że wrogów było pięciu to wystarczyło to, aby obrócić wszystko w ruiny i zabić większość shinobi i dużą część cywili. Każdy był już zmęczony, każdy oprócz wroga.

Po ciałach Paina nie było widać żadnych oznak zmęczenia czy ran. Wszystkie pięć ciał zebrało się na środku wioski.

Na przeciw nim stanął Yondaime Hokage i jego najlepsi shinobi, którzy jeszcze żyli. Po ninjach Konohy było widać, że już ledwo się trzymają. Płaszcz Minato był poszarpany, a na twarzy miał trochę zaschniętej krwi.

-Czas kończyć tą zabawę. Mówcie gdzie jest Kyubi - przemówiło jedno z ciał Paina.
-Nigdy go nie dostaniesz - odparł Hokage.


Pomarańczowo włosy mężczyzna wystawił rękę w kierunku Minato, a ten zaczął szybko lecieć w jego kierunku. W drugiej ręce Paina pojawił się czarny pręt, gotów przebić ciało Namikaze.

-Shinra Tensei! - krzyknął Pain, gdy Minato był centymetry od niego.

Wszystkich dookoła odrzuciła niewidzialna fala. W tym była Suzuko, która pojawiła się z Rasenganem za plecami ciała Paina. Blondynka była pokryta pomarańczową chakra z trzema ogonami. Jej trzyłezkowy Sharingan był przecięty przez pionową źrenicę.

-W końcu jesteś Kyubi.
-Nigdy go nie dostaniesz - krzyknęła Suzuko. -Katon:Ognista Fala.

Fala płomieni rozeszła się na boki dwa metry przed Painem. Gdy ogień zniknął do walki z Suzuko ruszyło jedno z ciał.
Walczyli na Taijutsu przy czym przy każdym zetknięciu Suzuko traciła siły. Chakra Kuramy zaczęła maleć. Po zaledwie pięciu minutach walki zniknął jeden ogon.

Minato widząc to teleportował się do córki i zabrał ją z miejsca walki.

-Suzuko musisz uciekać - powiedział zmartwiony ojciec.
-Nie. Chce walczyć.
-Kuchiyose no jutsu!

W wielkim obłoku dymu pojawił się wielki pies. Z jego pyska ciekła ślina, a ruda sierść była nastroszona. Summon od razu ruszył w kierunku Minato i Suzuko.

-Kuchiyose no Jutsu!

Naprzeciw psu stanął Gamabunta. Minato wraz z córka znaleźli się na głowie ropuchy. Szef nie musiał czekać na rozkazy. Widząc co się dzieje dobył swoje ostrze. Wyskoczył wysoko w powietrze i wylądował na łbie psa. Jego broń wbiła się w ciało summona mimo to on nie zniknął.

Gdy Gamabunta wyciągał broń z ciała psa coś go uderzyło od boku. Ropucha przeturlała się niszcząc kilka budynków, po czym szybko przyjął pozycję do ataku.

Tym czymś co go uderzyło był wielki nosorożec, który ruszał znowu do ataku. Ostrze Gamabunty zderzyło się z rogiem nosorożca. Przez chwilę się siłowali po czym Gamabunta przeturlał się 2 bok i szybkim cięciem zranił wroga w bok.

-Dość tego! - krzyknął ktoś z ziemi. -Shinra Tensei!

Niewidzialna siła odrzuciła Gamabuntę w dal. Minato i Suzuko musząc się ratować uciekli z grzbietu ropucha. Ropucha wyleciała poza mury wioski.


Wszyscy patrzyli jak Pain wzbija się w niebo, a reszta jego ciał nieprzytomni padają na ziemię.

-On chce zniszczyć wioskę! - krzyknęła wystraszona Suzuko.

Minato zagryzł wargę i próbował szybko coś wymyślić

Pain wzniósł się nad wioskę i rozłożył ręce.

-Shinra Tensei!

Wszyscy zamknęli oczy czekając na najgorsze. Mino to nic się nie poczuli.

-”On wrócił!” - krzyknął Kyubi w głowie Kuramy.
-Kto wrócił? - zapytała na głos otwierając oczy.

Wszyscy, którzy otwierali oczy przecierali je ze zdumienia. Nad wioską wznosiła się złota bariera. Minato rozejrzał się dookoła nie mogąc w to uwierzyć.

-”Naruto. Udało się.”
-Naruto?
-Na murach są jego klony - powiedział Minato widząc klony syna siedzące na murach. -Ale jak?
-Podziękuj Kuramie - powiedział nagle ktoś.

Wszyscy odwrócili się w stronę głosu. Na kawałku dachu, który z trudem pozostał na swoim miejscu stał Naruto. Miał na sobie tylko czarne spodnie i buty.

-Resztą ja się zajmę.

Bariera zaczęła znikać, a Pain zleciał w dół. Naruto stanął przed wszystkimi.

-Podziękuj mu za tą chakre. Tego mi brakowało.
-Jak to chakre. O co tu chodzi? - zapytał Minato.
-Kyubi podarował mu trochę swojej chakry - wyjaśniła Suzuko.
-Ale jak to? Demoniczna chakra powinna cię…
-Zabić? - przerwał Naruto kończąc zdanie. -Nie mnie. Teraz już zrozumiałem czemu nie mogłem walczyć z pełną swoją mocą. Gdy Rei była we mnie zapieczętowana na moje ciało oddziaływała właśnie demoniczna chakra. Tak jak na jinchuriki. Gdy jej zabrakło moje ciało zaczęło źle to znosić.
-Czyli, że możesz użyć całej swojej mocy? - spytał starszy blondyn.
-Dopóki jest we mnie chakra Kuramy.

Naruto został otoczony słupem ognia. Wszyscy zasłaniali się od bijącego blasku i żaru. Temperatura od razu podskoczyła. Gdy ogień zgasł Naruto stał w tym samym miejscu, ale jego oblicze było inne. Wyglądał niczym jakiś demon, a raczej smok.

Naruto napiął wszystkie mięśnie i ryknął niczym bestia. Jego głos dotarł w każdy zakątek wioski, nawet do schronów, które były głęboko w skale.

Naruto zrobił prawą nogą krok w przód. W ziemi powstało wgniecenie pod wpływem jego siły. Następne co wszyscy widzieli to jak Naruto łapie swoją łapą twarz Paina i ryje jego ciałem długi rów wzdłuż głównej ulicy.

-Shinra Tesnei!

Fala wybiła Naruto w powietrze, ale ten nic sobie z tego nie zrobił. Rozłożył swoje skrzydła i unosił się nad wioską.

-Katon: Ognisty Ryk Smoka!

Ognisty promień wystrzelił z ust Uzumakiego i uderzył wprost w jedno z ciał Nagato. Ziemia eksplodowała pod wpływem techniki. Dym zasłaniał Naruto widok, mimo to on wyczuwał tam swojego wroga oraz jego zamiary.

Naruto wystawił prawą rękę w górę. Nad jego głową zaczął tworzyć się Rasengan. Jego wielkość zaskoczyła wszystkich. Miał z dwa metry średnicy.

Gdy Uzumaki był gotowy dał się przyciągnąć Painowi za pomocą techniki Bansho Tenin. Nastąpił kolejny wybuch, który zniszczył kawał ulicy. Ze starcia zwycięsko wyszedł Naruto, który stał nad zniszczonym ciałem Paina. Mimo wygranej dalej był w smoczej formie.

Po chwili obok niego była Suzuko i Minato.

-Brawo Naruto! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna.
-To jeszcze nie koniec. Nagato musi gdzieś się ukrywać nie daleko. Zapieczętujcię te ciała! - krzyknął będąc w powietrzu.
-Gdzie on poleciał? - zapytała Suzuko.
-Wydaję mi się, że w kierunku tego dużego wzgórza co jest niedaleko wioski.
-Ciekawe czy wyczuł tam kogoś czy się domyśla, że tam ktoś jest.
-Wydaję mi się że jedno i drugie.

Naruto w tym czasie wylądował przed wielkim drzewem. Wyczuwał kogoś wewnątrz niego. Przed wejściem przybrał swoją normalną formę.

-Witaj Naruto - powiedział Nagato będąc podłączony do jakiejś maszyny.
-Witaj Nagato - odparł mu Uzumaki.
-Chcesz zapewne zakończyć to co zaczęliśmy.
-Owszem. Ale nie tak jak myślisz - powiedział lekko dziwiąc użytkownika Rinnegana. -Po naszej pierwszej walce trochę Cię zrozumiałem. Tak naprawdę jesteśmy tacy sami.
-Ale zapewne masz jakieś “Ale”.
-Owszem. Nasze drogi są do siebie podobne ale różnice pojawiają się przy momentach, gdy tracimy kogoś bliskiego. Gdy straciłeś Yahiko załamałeś i pobłądziłeś. Mi się udało utrzymać właściwy tor.
-Twoja mowa nie ma sensu. Nic o mnie nie wiesz.
-Mylisz się. Tak naprawdę to ty o sobie nic nie wiesz! - krzyknął Naruto wytykając Nagato palcem.

Ostatniego członka Brzasku zatkało. Nie wiedział już jak ma się bronić. W końcu zdał sobie sprawę, że może i zbłądził na drodze swojego życia.

-Może masz rację - powiedział opuszczając głowę. -Zabłądziłem.
-Na odnalezienie swojej drogi zawsze znajdzie się czas.
-Więc niech to będzie moje podziękowanie. Edo Tensei!

Nim Naruto coś zrobił z rąk Nagato wylatywały małe świecące kulki. Blondyn wyczuwał jak jego siły stają się coraz mniejsze.

-Naruto Namikaze-Uzumaki. Chroń ten świat. Jesteś jego ostatnia nadzieją. Twoja siła jest większa niż każdy sobie wydaję.
-Moja siła bierze się z ludzi, których chcę chronić.
-Proszę Cię abyś spalił tamte ciała tak jak i moje.

Nagato zmarł z uśmiechem na twarzy. Naruto jednym ciosem rozwalił maszynę i wydostał ciało Nagato. Ułożył go na ziemi i zaczął się modlić.

Po skończeniu wszystkiego wyszedł na zewnątrz. Było blisko zachodowi słońca. Naruto opadł z sił i usiadł opierając się o drzewo.

-Chakra Kuramy się skończyła - powiedział do siebie patrząc na wewnętrzną stronę prawej dłoni.

Nie wiedział już ile siedział tak pod drzewem. W końcu ktoś się pojawił na horyzoncie. Gdy tylko zobaczył twarz na jego twarzy pojawił się uśmiech. Po chwili w jego klatkę leżała wtulona Rei. Naruto objął narzeczoną ramieniem. Czuł jej łzy i głaskał ją po włosach.

-Zobacz jaki piękny zachód słońca - szepnął Naruto do ucha ukochanej.

Wraz z ostatnim promieniem słońca złączyli się w namiętnym pocałunku.

-Chodźmy do domu - powiedzieli razem, gdy się oderwali od siebie.

3 komentarze:

  1. Szkoda że to koniec bo to opo jest świetne jedno z najlepszych jaki czytałem. Teraz tylko czekać na nowe opowiadanie więc życzę weny.
    PS. Mogę wedrzeć o czym będzie nowe opo czy tajemnica ?????

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka,
    fantastycznie, wspaniałe zakończenie opowiadania... Naruto odzyskał siły dzięki Kyuubi'emu ta walka wspaniała, a Nagato zrozumiał wszystko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń